Fot. Anna Kaczmarz
Kolejne godziny były poświęcone innym epokom w muzyce i poezji, aż po współczesność. Wśród publiczności znalazł się m.in. Paweł Główczyk z żoną Kasią, którzy na świąteczny weekend do Krakowa przyjechali z Mszany. Szukali właśnie restauracji, gdy przypadkiem trafili na koncert. - Repertuar, a dokładniej występ pani Kai Danczowskiej kazał nam zostać - mówił pan Paweł. Chwalił, że to świetny pomysł, by tego typu imprezy odbywały się na Małym Rynku. - Odpowiednia sceneria, a nie jest aż tak tłoczno jak na Rynku Głównym - stwierdził. (MM)