Małachowskiego rozpiera siła

Forma Małachowskiego cały czas zwyżkuje, czego polski miotacz dowiódł podczas 57. Memoriału Janusza Kusocińskiego. Rzutem na odległość 68,49 metrów bezapelacyjnie wygrał konkurs, a do tego ustanowił swój najlepszy wynik w sezonie. Jeśli dodamy, że z powodu kontuzji kolana trzy dni przed startem Małachowski musiał przerwać treningi, rezultat ze Szczecina staje się jeszcze cenniejszy. - Rzeczywiście, jest się z czego cieszyć, bo fajnie mi się rzucało. Technicznie nie było tragedii, ale mogło być o wiele lepiej - ocenia mistrz Europy oraz drugi zawodnik igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata: - Brakuje mi jeszcze spokoju, bo gdy wyjdzie mi rzut, to w kolejnej próbie się "napalam" i rzucam na siłę, zamiast na technikę.

Środki farmakologiczne uśmierzyły ból, ale lekkoatleta przyznaje, że dolegliwości nie ustąpiły. Problemem jest przerośnięta kaletka maziowa. - Kolano nie daje zapomnieć o sobie, ale ból nie jest na tyle duży, by wyeliminował mnie z treningów - przekonuje Małachowski, którego wczoraj "złapaliśmy" w drodze na zgrupowanie w Spale. - Przede mną mocne treningi - podkreśla sportowiec i wyklucza, by poddał się zabiegowi kolana. - Teraz nie ma takiej opcji. Wiem, że lekami można w jakiś sposób leczyć ten uraz, zresztą porozmawiam jeszcze z doktorem Robertem Śmigielskim. On doradzi, co zrobić, żeby przy ciężkim treningu nie wystąpiły większe komplikacje.

Wprost ze Spały Małachowski pojedzie do Paryża, gdzie 8 lipca wystartuje w kolejnym mityngu Diamentowej Ligi. - Później na niespełna tydzień wracam do Spały i wylatuję do Brazylii na wojskowe mistrzostwa świata - dodaje dyskobol.

Artur Gac