Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Malarska historia o miłosierdziu. Minęły wieki, a ona wciąż aktualna

Łukasz Gazur
„Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem” powstał w 1638 roku.
„Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem” powstał w 1638 roku. Fot. wikipedia
„Krajobraz z Miłosiernym Samarytaninem” Rembrandta wrócił do Krakowa. Pełno w nim odwołań do odwiecznej walki dobra i zła.

Cztery daty. 1638, 1774, 1813, 1876. Wyznaczają drogę dzieła „Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem” Rembrandta van Rijna do Krakowa, do Muzeum Czartoryskich. Dziś - pomimo remontu tej instytucji - obraz znów jest eksponowany. Właśnie trafił do Arsenału przy ul. Pijarskiej w Krakowie.

1876: Witamy w Krakowie

- To jedno z najwybitniejszych dzieł znajdujących się w polskich zbiorach. Dlatego tym bardziej cieszymy się, że wreszcie możemy je eksponować - mówi dr hab. Marian Wolski, prezes Fundacji Czartoryskich, właściciela obrazu. Obecnie - jak cała kolekcja Czartoryskich - znajduje się on w depozycie Muzeum Narodowego w Krakowie.

Że „jedno z najwybitniejszych” - nie ulega wątpliwości. Ale wisi nieco w cieniu dwóch innych krakowskich legend - „Damy z gronostajem” Leonarda da Vinci oraz symbolicznych ram po zaginionym „Portrecie młodzieńca” Rafaela Santi.

- Wydaje się, że obraz Leonarda da Vinci jest łatwiejszy w odbiorze. Piękna dziewczyna, kochanka księcia etc. Przy obrazie Rembrandta trzeba się wysilić. Trzeba chcieć się mu przyjrzeć. Kiedy był prezentowany w Muzeum Czartoryskich, z daleka widać było obraz, w którym wyrazisty jest kontrast między światłem i cieniem. I to właściwie tyle na pierwszy rzut oka. Należy się wpatrzeć uważniej, by zrozumieć tę historię. Zastanowić, co tam się dzieje - tłumaczy Dorota Dec pracująca w Muzeum Czartoryskich.

Obraz trafił tu wraz ze zbiorami Czartoryskich w 1876 roku za sprawą Władysława, wnuka księżnej Izabeli - tej, która założyła w Puławach pierwsze polskie muzeum. Teraz, w czasie gdy Muzeum Czartoryskich jest od kilku lat w remoncie, postanowiono pokazać dzieło w Arsenale przy ul. Pijarskiej.

1638: obraz świata
- „Krajobraz...” to pejzaż, czyli rzecz wyjątkowa w __twórczości tego artysty - tłumaczy Janusz Wałek, wieloletni pracownik Muzeum Czartoryskich.

Rembrandt namalował bowiem siedem samodzielnych pejzaży olejnych. Tworzył je w krótkim okresie, przez około 10 lat. Krakowski obraz jest pierwszy z tej serii. Pochodzi z 1638 roku. Jest datowany i sygnowany osobiście przez artystę. W tym samym czasie powstały prawdopodobnie dzieła przechowywane dziś w Brunszwiku i Amsterdamie. I one także pokazują krajobraz w trakcie burzy.

Pejzaż Rembrandta jest bardzo szczególny, bo nie ogranicza się do odtworzenia fragmentu rzeczywistości. Wywodzi się z tradycji flamandzkiej zwanej „Weltlandschaft”, co przetłumaczyć można jako „obraz świata”.

- Widzimy u Rembrandta góry, las, równinę, rzekę, miasto. To odbicie różnych elementów. Ale to wszystko ma być metaforą czegoś bardziej ogólnego i uniwersalnego - tłumaczy Dorota Dec z Muzeum Czartoryskich.

1638: jeszcze raz, ale inaczej
Artysta sięgnął do przypowieści Chrystusa z Ewangelii według św. Łukasza. Gdy pytano, czym jest miłość bliźniego, Jezus przytoczył opowieść o człowieku, który wyruszył z Jerozolimy do Jerycha. W trakcie podróży został napadnięty . Mijający go kapłan i lewita, ludzie, którzy powinni byli mu pomóc ze względu na przykazania własnej religii, nie byli tym zainteresowani. Rękę do niego wyciągnął dopiero Samarytanin. - Wydaje się w pierwszej chwili, że ta opowieść jest dla pejzażu zupełnie nieważna, wciśnięta gdzieś w kąt przedstawienia. Ale tak naprawdę jest rozpisana na cały obraz i ma wiele warstw - tłumaczy Dorota Dec.

Pierwsza warstwa to opowieść biblijna. Po prawej stronie, w narożniku, mamy miłosiernego Samarytanina, z widocznym na głowie turbanem. Ręką obejmuje rannego, którego posadził na swoim koniu. Dalej widzimy drogę biegnącą brzegiem lasu, na której pojawiają się dwie postacie - kapłana i lewity. W prześwicie lasu widać pióropusz palmy, a dalej - orientalne miasto.

Biblijną opowieść artysta wpisał w pejzaż XVII-wiecznej Holandii. Na murach miasta widać zarysy wiatraków. Jest też dwoje ludzi stojących na skraju lasu w strojach z epoki, przerażonych widokiem napadu, tulących się do siebie. Pod drzewami mamy myśliwego z chłopcem, którzy polują. Za zakrętem, na drodze, majaczy ledwie widoczna kareta zaprzężona w cztery białe konie, w której - jeśli bardzo dobrze się przyjrzeć - dostrzeżemy bogacza. To wszystko osoby, które nie wyciągnęły ręki do potrzebującego.

Jednocześnie na oświetlonej słońcem równinie rozgrywa się zwykłe życie. Ludzie zajmują się grabieniem trawy, krowa schodzi do wodopoju, rybak zajęty jest łowieniem. Jakby nic się nie stało. Życie toczy się dalej. - To rzeczywistość holenderska, w której powtarza się bibijna sytuacja: jest cierpiący człowiek, któremu chce pomóc tylko jedna osoba - zaznacza Dorota Dec.

Trzeba pamiętać, że tę pomoc niesie „obcy”, „inny”. Samarytanie byli z Żydami skłóceni na tle religijnym. Gest przekroczenia dzielących ludzi nieporozumień plemiennych jest więc jeszcze wyrazistszy. To wszystko ukazane zostało na tle szerokiego pejzażu, w którym rozgrywa się nieustanna walka dobra ze złem. W malarstwie barokowym zetknięcie światła i cienia jest symbolem takiego konfliktu wartości. Światło to metafora boskiej mocy, burza - znak ciemnych sił. Zdaniem wielu badaczy widoczny moment to triumf dobra. Burzowe chmury spychane są w dal. Pierwsze promienie słońca właśnie padają na równinę. To odpowiednik tego, co wydarzyło się w świecie ludzkim, gdzie obojętność została przezwyciężona przez miłosierdzie.

1774: w polskich rękach

Nie wiemy dokładnie, co się działo z obrazem po roku 1638. W drugiej połowie XVIII wieku pojawił się na aukcjach. Na jednej z nich - w 1774 roku - Jan Piotr Norblin, rokokowy artysta, który w grafice bardzo się inspirował Rembrandtem, zakupił pejzaż mistrza. Informację na ten temat znalazł w Biblioteque Nationale w Paryżu (w oryginalnym katalogu aukcyjnym) Marek Rostworowski, wieloletni pracownik Muzeum Narodowego w Krakowie, późniejszy minister kultury i sztuki.

Norblin w tym samym roku przyjechał do Polski na zaproszenie Adama Kazimierza Czartoryskiego. Przybył nad Wisłę, by uczyć dzieci arystokratów. W Polsce spędził długie lata. W 1804 roku wrócił do Paryża, ale już bez Rembrandta. Dlaczego tak się stało - nie do końca wiemy. W 1813 roku Adam Jerzy Czartoryski, syn księżnej Izabeli, odnotował w swoim dzienniku: „herbatka u Pani Adamowej, konfitury, Rembrandta darowała”. Marek Rostworowski wysunął przypuszczenie, że to zapis darowizny, której dokonała Anna z Tyszkiewiczów Potocka (zwana „Anetką”), synowa Stanisława Kostki Potockiego, na rzecz Adama Jerzego Czartoryskiego. „Anetka” była uczennicą Norblina. Być może on właśnie zostawił jej słynny dziś obraz.

2016: zamiast zakończenia
Obraz „Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem” opowiada o sprawach ponadczasowych. O nienawiści człowieka do człowieka i o tym, że są ludzie, którzy próbują to zmienić bez względu na różnice ideologiczne, religijne, społeczne i polityczne. - W 2006 roku zrobiliśmy ogromne powiększenie dzieła - tak że można było niemal wejść w tę historię. Zestawiliśmy je z filmem telewizyjnym, w którym było widać żebraków i nogi mijających ich ludzi. Nikt się nie schylał, nikt się nimi nie interesował. To powtórzenie biblijnej sytuacji. Ta historia wciąż rozgrywa się na naszych oczach, na nowo. Mamy żebraków, bezdomnych, wreszcie uchodźców - wylicza Dec.

Może Rembrandt jest właściwą inspiracją, by się nad tym wszystkim ponownie zastanowić?

Przypomnijmy, że Muzeum Czartoryskich po II wojnie światowej funkcjonowało jako oddział Muzeum Narodowego w Krakowie. Taka było od 1950 roku. Gdy w 1991 roku prawa do kolekcji odzyskał Adam Karol Czartoryski, utworzył on fundację, której przekazał zbiory. Te jednak wciąż są depozytem Muzeum Narodowego w Krakowie. Ale od 2008 roku Fundacja Czartoryskich zabiega o utworzenie oddzielnego muzeum. Rozmowy w tej sprawie z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego utknęły w martwym punkcie. W międzyczasie rozpoczął się remont budynków przy ul. św. Jana w Krakowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski