Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małecki: Już jest duża konkurencja, a skład ma być jeszcze wzmocniony

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Patryk Małecki miał udany poprzedni sezon. Mecz w Szczecinie pokazał, że w tym może być podobnie
Patryk Małecki miał udany poprzedni sezon. Mecz w Szczecinie pokazał, że w tym może być podobnie Fot. Andrzej Banaś
Rozmowa. - Cieszę się, że trener na mnie stawia. Jednak trzeba będzie mocno się napocić, żeby zmieścić się w kadrze na poszczególne mecze - mówi piłkarz Wisły Kraków PATRYK MAŁECKI. - Dobrze, że zaczęliśmy sezon od wygranej, ale mamy nad czym pracować.

- Na start sezonu kibice Wisły mogli oczekiwać z niepokojem, bo choćby w ostatnim sparingu z Zagłębiem Sosnowiec zaprezentowaliście się kiepsko, przegrywając aż 1:4. Okazało się jednak, że obawy nie były potrzebne, bo w Szczecinie zagraliście niezły mecz, wygrywając 2:1.

- Jeszcze raz okazało się, że nie ma sensu przywiązywać nadmiernej wagi do sparingów. Wiadomo, że w takich meczach trenuje się różne rozwiązania i tak samo robił trener. Wszyscy widzieli jednak, że ustawienie z trzema obrońcami nie wychodzi nam najlepiej, szkoleniowiec wrócił do naszego podstawowego ustawienia i dobrze to wypadło. W Szczecinie wyglądaliśmy nieźle, najważniejsze, że wygraliśmy. Z drugiej strony wiadomo, że nie jest to jeszcze nasza optymalna dyspozycja, wiele jest jeszcze do poprawienia. Zawsze jednak dobrze jest zacząć sezon od zwycięstwa. To nas najbardziej cieszy, że potrafiliśmy sięgnąć po trzy punkty na trudnym terenie.

- Skoro wspomniał Pan o taktyce. Zgodzi się Pan z opinią, że m.in. tym zaskoczyliście Pogoń? Zanim szczecinianie zorientowali się, jak wygląda wasze ustawienie, już prowadziliście 2:0.

- Coś w tym jest, choć myślę, że zaskoczyliśmy przede wszystkim Pogoń tym, że nie czekaliśmy na to, co oni zrobią, a od początku ruszyliśmy do ataku. Takie mieliśmy zadania i to nam rzeczywiście wyszło. Staraliśmy się grać swoją piłkę, mieliśmy też nieco szczęścia, bo mecz szybko dobrze się dla nas ułożył. Szkoda było tylko tej niepotrzebnej bramki dla Pogoni przed przerwą, bo do tego momentu rywal nie zagroził nam poważniej. Rzeczywiście, przez pierwsze dwadzieścia minut Pogoń była mocno zaskoczona naszą grą, a my to wykorzystaliśmy.

- Zgodzi się Pan, że druga połowa nie była już tak dobra w waszym wykonaniu?

- Przede wszystkim przestaliśmy grać w piłkę. Zamiast starać się utrzymać przy niej jak najdłużej, wybijaliśmy ją niepotrzebnie. Za bardzo daliśmy pograć Pogoni, a przecież wiedzieliśmy, że mają w swojej drużynie zawodników, którzy wiedzą, co zrobić z piłką. Uważam, że gdybyśmy kontynuowali to, co graliśmy przed przerwą, to wyglądałoby to lepiej. Byłaby też okazja do wyprowadzenia większej liczy ataków i pewnie strzelilibyśmy jeszcze przynajmniej jedną bramkę. Cóż, ta połowa pokazała, że mamy jeszcze nad czym pracować.

- Sporo ataków przeprowadzaliście waszą lewą stroną, na której Pan grał. Trener Kiko Ramirez zwracał wam uwagę, że to może być słabszy punkt rywala i warto tamtędy zaatakować?

- Nie, aż tak trener nas nie uczulał, że mamy atakować przede wszystkim lewą stroną. Tak po prostu wyszło, że kilka razy udało nam się przeprowadzić dobre akcje tą stroną. Wiedzieliśmy przede wszystkim, że Pogoń ma dobrych zawodników, mocny zespół. Podeszliśmy do nich z szacunkiem, ale jednocześnie z wiarą we własne możliwości. To dało pozytywny efekt w postaci wygranej. Nie zachłyśniemy się jednak tym zwycięstwem. Nie ma o tym mowy. Dalej ciężko pracujemy i jestem pewien, że będziemy grać jeszcze lepiej.

- Udany debiut zaliczył Calos Lopez, który strzelił bramkę, zaliczył też asystę. Dla Pana to było zaskoczenie, że Hiszpan zagrał tak dobrze w swoim premierowym występie?

- Nie, bo już na treningach widać było, że to dobrze wyszkolony technicznie piłkarz. Bramka i asysta to duży plus, ale dla mnie równie ważne jest to, że on nie chowa się za obrońcami. Sam wychodzi do gry, szuka piłki, chce współpracować. Debiut zaliczył udany i mam nadzieję, że w kolejnych meczach potwierdzi swoją dobrą dyspozycję.

- To chyba taki typ piłkarza dla Wisły, który lubi szybką grę, krótkimi podaniami.

- Piłka mu nie przeszkadza. Jest ruchliwy, szuka wolnych przestrzeni, dobrze czuję się w grze na jeden kontakt. To fakt, że taki typ piłkarza powinien dobrze wpasować się do naszego stylu gry.

- Jak w ogóle ocenia Pan waszą obecną kadrę. Jest sporo zawodników do grania. Rzeczywiście walka o miejsce w kadrze meczowej jest już teraz ostra?

- Kadra jest wyrównana, to widać gołym okiem. Wystarczy popatrzeć choćby na naszą obronę. Trener ma z kogo wybierać. Podobnie zaczyna być w pomocy. W ataku również. Skoro przy grze dwoma napastnikami na ławce rezerwowych siada Paweł Brożek, to chyba o czymś świadczy. Semir Stilić też był tylko w gronie rezerwowych. Na debiut w pierwszym meczu nie doczekał się m.in. Tibor Halilović, który w sparingach i na treningach prezentuje się z bardzo dobrej strony. Trener ma z czego wybierać, a dochodzą do nas słuchy, że kadra będzie jeszcze wzmocniona. Skład mamy dobry, trzeba będzie mocno się napocić, żeby zmieścić się w osiemnastce na poszczególne mecze.

- Pan jednak może chyba spać spokojnie. Obok Carlosa Lopeza i Petara Brleka był Pan jednym z najlepszych wiślaków w meczu z Pogonią. Widać, że forma przyszła od startu sezonu.

- Dobrze się czuję, ale to efekt solidnej pracy jaką wykonałem w tym krótkim okresie przygotowawczym. Odpoczywałem praktycznie tylko tydzień, bo jeszcze zanim zaczęliśmy treningi z drużyną, ja już rozpocząłem swoje przygotowania z naszym trenerem od przygotowania motorycznego Danielem Michalczykiem. Zawsze tak robię i ta nasza współpraca przynosi bardzo dobre efekty. Staram się, żeby być w jak najlepszej formie. Chcę od pierwszych meczów pokazywać się z dobrej strony, chcę pomagać drużynie. Cieszę się, że trener na mnie stawia, że widzi we mnie duży potencjał.

- W piątek czeka was mecz z Bruk-Betem Termalicą. Można powiedzieć pół żartem, pół serio, że macie „Słoniom” coś do udowodnienia, bo w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu pozbawili Wisłę piątego miejsca.

- Z jednej strony będziemy chcieli się zrewanżować, ale z drugiej myślę, że to będzie zupełnie inny mecz. Obie drużyny zmieniły się w przerwie letniej, różnie też rozpoczęły nowy sezon, choć nie wyciągałbym daleko idących wniosków po tych pierwszych spotkaniach. My gramy u siebie, jak zwykle chcemy zgarnąć całą pulę. Łatwo jednak nie będzie, bo Bruk-Bet ma dobry zespół. Jeśli jednak zagramy na takim poziomie jak w pierwszej połowie w Szczecinie, a może ciut lepiej, to powinniśmy sobie poradzić.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski