Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maleńczuk: Tusk świetnie kłamie! Nikt nie kłamie tak jak on.

Redakcja
Maciej Maleńczuk: - Jestem podobny do Jarosława Kaczyńskiego. Na szczęście zdecydowanie częściej zwyciężam. FOT. WARNER MUSIC
Maciej Maleńczuk: - Jestem podobny do Jarosława Kaczyńskiego. Na szczęście zdecydowanie częściej zwyciężam. FOT. WARNER MUSIC
ROZMOWA. Z Maciejem Maleńczukiem o tym, co by było, gdyby PiS wrócił do władzy, który polski polityk jest najlepszy, a który najlepiej kłamie

Maciej Maleńczuk: - Jestem podobny do Jarosława Kaczyńskiego. Na szczęście zdecydowanie częściej zwyciężam. FOT. WARNER MUSIC

Obyczaje, kultura i polityka

- Porzucił Pan miasto dla wsi.

- Tak. Mam domek na wsi, na Podkarpaciu.

- Ale zamiast być ostatnio na Podkarpaciu i głosować, Pan grał w tym czasie koncert pod Warszawą. Słyszał Pan w ogóle o wyborach uzupełniających do Senatu?

- Oczywiście, to był ciekawy pojedynek, zwłaszcza na prawicy: Ziobro kontra Pupa. Bardzo zabawna sytuacja - jeden facet nazywa się Ziobro. Na plakacie reklamował go inny Ziobro. Weźmy więc sobie taką osiemdziesięcioletnią kobiecinę w chustce, która szła sobie przez wieś i zobaczyła taki plakat... Ona już nie jest w stanie ich wszystkich poodróżniać. Który Ziobro jest który? Czy startuje Kazimierz, czy startuje Zbyszek? Gubi się. W końcu myśli, że głosuje na Zbyszka.

- Niedoinformowanie?

- Na Podkarpaciu? Wierzę, że jest sporo ludzi w podeszłym wieku, którzy nie są w stanie tego wszystkiego porozróżniać. Zwłaszcza że Zbyszek Ziobro jeszcze niedawno stał koło Jarosława. Dla takiej starszej pani czas płynie inaczej, wszystko jej się plącze. Dla niej Ziobro Zbigniew to "pisior". Człowiek Kaczyńskiego.

- Chodzą słuchy, że w najbliższych wyborach, do europarlamentu, Solidarna Polska ma wystawić cztery Ziobra. Znaczy: czterech Ziobrów.

- Moje panie ze wsi dostaną chyba oczopląsu! Ale na tym też polega demokracja, że zarówno mądry, jak i głupi ma prawo głosu.

- Zdążył Pan na tyle poznać ludzi z tamtego regionu, żeby stwierdzić, co myślą o polityce, o życiu?

- To są ludzie niezwykle pragmatyczni. Nie tyle silnie wierzący, co silnie religijni. Co nie zmienia faktu, że antyklerykalizm też tam w sobie mają. Głosują na Jarosława, bo Kościół im tak każe.

- Pan wie, że Podkarpacie to bastion PiS. Pan PiS-u, mówiąc delikatnie, nie kocha. Sąsiedzi nie gonią Pana z kosami?

- PiS nie odbierze mi Podkarpacia! PiS-u nie będzie, ale Podkarpacie zostanie! Powtórzę się: PiS wygrywa tam w cuglach nie dlatego, że ma ciekawszy program, tylko dlatego, że Podkarpacie słucha księży. Gdyby ludzie mieli głosować "na swoich", to powinni głosować na PSL, bo to są ludzie ze wsi. Ale ksiądz doradza inaczej.

- Pan nie chodzi do kościoła, to skąd Pan wie, co mówi ksiądz?

- Wiem, co mówi mój sąsiad. Gdybym przyszedł do kościoła, to ksiądz może powiedziałby coś innego? Nie wiem. Nie wiem, czy ja w ogóle mogę się w kościele pokazywać. Wątpię. (śmiech)

- Sąsiad Panu donosi, co tam we wsi piszczy?

- Nikt mi nic nie donosi, mnie to ch... obchodzi! Ja tam na saksofonie gram! Tam nikt nikomu nie donosi, ja nikomu nie donoszę, na mnie nie donoszą. Nie szukajmy sensacji. Brzydzę się donosicielstwem.

- Dobrze, źle to ująłem. Ale rozmawia Pan z ludźmi, słyszy, co się dzieje.

- Rozmowy odbywają się przy piwie w sklepie. Uwielbiam takie pogaduchy, bo wtedy każdy jest domorosłym filozofem.

- Ludzie walą prosto z mostu? Mówią, co ich boli, wkurza?

- Nie sądzę. Myślę, że w Polsce nie ma miejsca, gdzie ludzie waliliby prosto z mostu. Jesteśmy szemranym krajem, a ten, kto mówi prosto z mostu, prędko z tego mostu spada.
- Pan też nie mówi prosto z mostu?

- Ja mówię.

- Więc jednak ktoś mówi.

- Ale niewielu jest takich. Każdy kręci. Mniej lub bardziej.

- Hipokryzja?

- Instynkt samozachowawczy. Jeśli powiesz swojemu szefowi w robocie, że jest bufonem i burakiem, w dodatku niedokształconym i źle mówiącym po angielsku, to cię zwolni! Dlatego, chcąc funkcjonować w cywilizacji, odnaleźć się w życiu, musisz dobrze kłamać. To oznaka inteligencji.

- Politycy potrafią kłamać?

- Premier Tusk świetnie kłamie! Nikt nie kłamie tak jak on. Robi to fantastycznie!

- Jak kłamie premier?

- Szczerze! (śmiech)

- Szczerze?

- No, po prostu dobrze. Tak samo świetnie robi to Schetyna. Pisowcy nie umieją tak kłamać, są w tym słabi. Bardzo często widać, jak kręcą, jak muszą się wiercić, żeby wybrnąć z jakichś sytuacji. W końcu - im mądrzejszy gość, tym lepiej łże.

- Pan kupuje polityka, który potrafi lepiej kłamać od innego?

- Coś kupować muszę, bo jestem aktywnym politycznie wyborcą. Chodzę na wybory, interesuję się polityką. Uważam, że Polska jest obecnie na bardzo ciekawym etapie. Jesteśmy bardzo młodą demokracją. I ta demokracja często przybiera niesamowicie zabawną, groteskową wręcz formę.

- W czym ta forma się przejawia?

- Spójrzcie choćby na te wszystkie próby odwołania Bufetowej (chodzi o prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz- -Waltz - red.). Ani to w porę, ani z sensem...

- To o co tu chodzi?

- Chodzi bardziej o pokazanie krnąbrności i demonstrację nieposłuszeństwa. Ale z tego, co słyszę, warszawiacy chcą się jednak na referendum stawić.

- Bawi Pana premier Tusk, mówiący, że w razie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz, na komisarza Warszawy powoła bliską sobie polityk - Hannę Gronkiewicz-Waltz?

- Sytuacja jak z Machiavellego.

- Jak z Barei.

- Trochę to bezczelne. Ale nie zmienia to faktu, że Donald Tusk jest dobrym politykiem, bo potrafi się do tej bezczelności dostosować. Dobrze się w niej czuje. Ludzie dotąd takiego go kupowali. Kaczyński pewnie zrobiłby to samo. Myślicie, że Jaros- ław grałby czysto, będąc w sytuacji Tuska? Gdybyśmy to samo zrobili Jarosławowi, chcieli odwołać jego prezydenta, on na pewno sięgnąłby po jakiś kruczek prawny, uruchomiłby odpowiednie trybiki. Obecnie Platforma i PiS coraz bardziej się do siebie upodabniają. Obie partie nie cofną się przed niczym. To wręcz wojna.

- Przecież gdyby Kaczyński chciał zrobić taki ruch, jak Tusk z komisarzem Gronkiewicz- -Waltz, media by go zmiażdżyły.

- W tym miejscu muszę powiedzieć, że Jarosław jest geniuszem. Mimo że ma przeciwko sobie niemal wszystkie media, wciąż ma te 30 proc. poparcia. Jak on robi ten PR?

- Pan jest do tyłu, 30 proc. było kiedyś. Teraz bywa, że PiS przekracza 40 proc. Idzie nowe, Panie Maleńczuk.

- Ale jak to jest? Przecież Jarosław cały czas robi z siebie taką ofiarę, która ma przeciwko sobie wszystkie telewizje, wszystkie gazety...
- PR prezesa polega na tym, że jak nic nie mówi, to mu rośnie. Ale ostatnio znów zaczął mówić.

No, k..., geniusz! (śmiech) Ale jednocześnie wielki przegrany, bo nie potrafi od lat nic wygrać. On, z pozycji opozycji, jest takim mężem stanu, kreuje się na takiego. Chciałby takim być. Ale to mąż stanu bez konia. Rycerz bez zbroi. Nie ma swoich ministrów, swojego rządu, swojej limuzyny.

- Ma profesora Glińskiego.

- Myślicie, że prof. Gliński powróci? Że to nie jest już skompromitowana postać?

- Niech Pan uważa, bo być może wyraża się Pan o przyszłym prezydencie.

- On jest fajnym buforem. Jak ludzie z PiS nie będą wiedzieli, co zrobić, to wszędzie będą pchać Glińskiego.

- Bo nie wygra, ale wstydu nie przyniesie?

- Prof. Gliński nie jest głupi, ma dobre CV, chyba nawet był ekologiem... Swoją drogą zastanawiam się, co właściwie ma wspólnego Kaczyński i ekologia? Nie da się ukryć, że ciekawe rzeczy dzieją się w naszym kraju. Demokracja pokazuje nam taką wykrzywioną gębę. Siedzimy tu w gronie inteligentnych, oczytanych, szczupłych ludzi. Ale nie przebywamy w tym momencie na plaży w Gdyni, bo gdybyśmy tam przebywali, to dopiero wtedy zobaczylibyśmy gębę polskiego społeczeństwa. Powiem mocniej - łysą, wredną mordę! Gębę zwykłego chama! W czym my niby jesteśmy lepsi niż Meksykanie? Meksykanie nie mają maczet? Teraz jak jakiś bałwan pojedzie załatwiać kokainę do Meksyku, to mu łeb odetną, bo sobie przypomną, że Polacy dali im wp...l na plaży. Nie zapominajmy, że ci ludzie, ci kibice, to też siła wyborcza.

- Tę "łysą mordę z gdyńskiej plaży" uogólnia Pan na całe społeczeństwo? Przecież to wycinek.

- Nie uogólniam, pokazuję, że różnie w Polsce to wygląda.

- Przyprawia nam Pan gębę. Jak Gombrowicz. My się nie poczuwamy.

- My tu siedzimy w gronie inteligentnych ludzi, ale tam na plaży było inaczej. Ale i my mamy, i oni mają prawa wyborcze. De facto jesteśmy równi. Dlatego zarówno mądry, jak i głupi może żądać czegoś dla siebie. Jeśli głupi wymyśli coś durnego, to też może się oflagować, siąść pod Sejmem i manifestować swoje zachcianki. To jest ciekawe - w Stanach są dwie partie, jest względny spokój, a u nas wszystko się cały czas kotłuje: Palikot chce zmieniać nazwę, w Platformie rozłam, jakieś podjazdowe wojenki, w PiS rozłam był niedawno... Tygiel!

- To już trwa od ośmiu lat, odkąd PO i PiS zdominowały polską scenę polityczną. Pan mówi o tych ruchach w różne strony, zmianach, ale tak naprawdę nic się nie zmienia. Pozory. Rządzą nami ci sami ludzie. Zero nowych twarzy. No, może Palikotowi udało się wejść między te tryby. I on jednak więdnie w sondażach.

- Bardzo bym chciał, żeby Palikot trochę zmądrzał, bo ja prawdopodobnie będę na niego głosował. Bo ja żądam legalizacji marihuany!

- Palikot nic Panu nie zalegalizuje z takim poparciem...
- Jeśli dostanie odpowiednio dużo głosów w wyborach, to da radę, wierzę w to.

- Na razie nic na to nie wskazuje. Zresztą, jak deklarują ludzie z otoczenia Palikota, RP chce odejść od spraw światopoglądowych, obyczajowych, i na poważnie zająć się gospodarką.

- Wszyscy chcą teraz zajmować się gospodarką. Ale nawet Jarosław nie wyprowadzi naszego kraju z kryzysu.

- On sam twierdzi, że tak.

- A niech sobie tak twierdzi. Już mówiłem, że pisowcy nie umieją kłamać.

- Premier powiedział ostatnio, że kryzysu nie było, więc nie ma nas za bardzo z czego wyprowadzać. Nie ma problemu.

- Mnie kryzys towarzyszy od dziecka. Wychowałem się w komunie, więc kryzys był zawsze. Rozumiem, że teraz może zarabiamy trochę mniej niż kilka lat temu i ludzie powpadali w jakieś straszne długi zaciągnięte we frankach... Mnie się na szczęście udało wszystko spłacić. (śmiech)

- Powiedział Pan, że Donald Tusk jest dobrym politykiem. Kto jeszcze jest dobrym politykiem w Polsce?

- Nominalnie Kaczyński. On wciąż ma taki handicap - rządził bardzo krótko, ale bajzel za jego czasów był niesamowity! Gazety miały o czym pisać, wszystkim rosły nakłady, było naprawdę wesoło. Poza tym dosyć dobry jest Sikorski, bo dobrze gada po angielsku i szanują go za afgańskie wyczyny. Na arenie międzynarodowej znają jego zasługi chyba lepiej niż w Polsce. Walczył z Rosjanami, paru podobno ustrzelił!

- Co to w ogóle znaczy: "dobry polityk"? Mówimy o dobrym polityku tylko jako o kimś, kto potrafi przejąć władzę, omamić wyborców, jak Pan to określił: "szczerze kłamać"? Czy może dobry polityk to jednak taki gość, który faktycznie coś pożytecznego dla kraju potrafi zrobić?

- Wydaje mi się, że politycy nie mają zbyt wielkiego wpływu np. na gospodarkę. I tak sama jakoś działa, jakoś idzie, niezależnie od tego, kto rządzi. Powtórzę: Tusk to dobry polityk, po polsku mówi dobrze, dobrze się ubiera, nie jąka się, nie mówi "yyy", "eee", jak większość...

- Ale to jest tylko wizerunek, opakowanie. A co pod tym?

- Nic. Pod tym jest jego prywatne życie. On nam do tego służy, żeby się go dobrze oglądało w telewizji.

- Postawiłby Pan wódkę premierowi?

- Blanta z nim na pewno nie zapalę! (śmiech) On chyba nie jest jakimś pijakiem, zresztą ja już też nie. On chyba nawet wódki nie lubi.

- Wino lubi.

- Kuroniowi bym postawił wódkę. Gdyby żył, to pewnie. Z Lechem Wałęsą też bym się chętnie napił.

- A myśli Pan, że prezydent Wałęsa czytał Dostojewskiego? Kiedyś powiedział Pan, że nie siada do wódki z kimś, kto nie przeszedł przez Fiodora.

- Dostojewskiego może nie przeczytał, ale niejedną dosto- jewszczyznę w życiu przeżył. Trudno wymagać od Wałęsy, żeby czytał Dostojewskiego. Chociaż, cholera go tam wie? Przecież głupi też nie jest.

- No, wie Pan, różnie mówią...

- W Wenecji, po premierze filmu o nim, była wielka owacja dla Wałęsy. I to mi się bardzo podobało, bo w Polsce się na niego pluje. Tutaj jakby gdzieś przyszedł, to byłyby grzecznościowe, pewnie symboliczne oklaski, a tam była wielka owacja i okrzyki: "Solidarność"!
- Ludzie wszędzie plują na polityków. Taka dola wybrańców.

- Ludzie w Polsce plują na znanych ludzi: artystów, polityków... I plują sami na siebie. Plują w ogóle wszędzie dookoła. Rzygać się chce.

- Z Pana jest trochę taki słoik. Przyjeżdża Pan ze wsi i zbija kabzę w wielkim mieście.

- Gdyby nie Warszawa, byłbym człowiekiem trzy razy biedniejszym. Rocznie gram tutaj ze trzydzieści koncertów. Więc nie wyobrażam sobie, co by było, gdyby nie Warszawka. Podatki płacę w Krakowie, ale mnóstwo interesów zrobiłem w stolicy.

- Lubi Pan to miasto?

- Lubię.

- Za Krakowem Pan tęskni?

- Krakowa już od dawna nienawidzę. I to z wzajemnością. Ale to nie jest wina miasta, tylko krakowian. Ludzi. Zbyt dużo czasu tam się bujałem, dziesięć lat grałem na ulicy, wielokrotnie byłem zatrzymywany przez policję, narobiłem sobie wrogów, toczyłem bójki... Dlatego mnóstwo ludzi w Krakowie mnie nienawidzi.

- Do dzisiaj?

- Wiecie, chyba jednak nie na tyle, żeby nie wybrać mnie Krakowianinem Roku! Ale to chyba tylko dlatego, że stamtąd wyjechałem.

- Podobno krakowski PiS Pana lubi.

- Tak, nawet chcieli mi jakiś medal dać. Poza tym napisałem hymn dla Cracovii, który kiedyś był grany nawet z wieży mariackiej!

- No to wszedł Pan na szczyt.

- Tak, na stulecie klubu.

- A jak Pan wspomina innego słynnego krakowianina, Jana Rokitę?

- Bardzo dobrze. I to z bardzo dawnych czasów - kiedy Janek miał jeszcze długie blond włosy, układające się nawet w takie lekkie pukle...

- Ponoć Rokita najgłośniej krzyczał, żeby wypuścili Pana z więzienia.

- Jego organizacja rozlepiała te słynne ulotki: "Czy Chrystus przyjąłby kartę powołania?". Moi koledzy z osiedla nie pojęli tego za dobrze, bo pytali, czy mnie pogięło, że się za Chrystusa uważam. Rokita zawsze był obiecującym, wówczas jeszcze młodym i owłosionym, człowiekiem.

- Słyszał Pan pewnie o tym, jak Jan Rokita zwierzał się w telewizji, siedząc w białym berecie na tarasie w Toskanii, że komornik wchodzi mu na pensję?

- Bo składek nie zapłacił?

- Za niepłacenie składek to wyrzucili go z Platformy.

- Główny filar Platformy wylatuje z partii za niepłacenie składek?

- Według oficjalnej wersji - tak.

- To przypomina wsadzenie Ala Capone za podatki!

- To była kwestia drugorzędna. Głównie chodziło o to, że Rokita rzekomo pomówił niegdyś byłego komendanta głównego policji.

- Kornatowskiego.

- ...który, zdaniem Rokity, za komuny podobno tuszował śledztwa w sprawie morderstw "nieznanych sprawców".

- Janek prawdę powiedział. Kornatowski w Krakowie jest znany i nie oszukujmy się - to stary komuch, stary milicjant...

- Prosimy uważać, bo za chwilę i Panu każą płacić.

- Pies psem zostanie na wieki wieków amen! Ale wracając do Rokity - Janek zrobił się bardzo patetyczny. Strasznie zaszkodził mu ten romans. Nawet nie romans - małżeństwo! Nelly uwiodła go chyba takim swoim specyficznym aktywizmem. Ona podczas demonstracji była pierwsza do wyrywania pałek. Taka niemiecka kobieta, obok której nie przejdzie żadna lesba, bo od razu Nelly jej nogę podstawi. W dodatku to kobieta bardzo oczytana, w tych wszystkich Bismarckach i innych. Ona na pewno Dostojewskiego czytała! Janek pewnie też.
- Czyli pan Jan mógłby się do Pana przysiąść przy barze.

- Oczywiście. Gorzej byłoby z Nelly, bo nie wytrzymałbym ze śmiechu. Jak ja słyszę, jak ona mówi... Tyle lat jest w Polsce, no, k..., trochę akcentu! (śmiech)

- Do składki na Rokitę by się Pan dołożył?

- Absolutnie nie! Moje długi spłacam sam. Nie złożyłbym się na Janka. On dostawał pieniądze z Ameryki, kiedy myśmy głodowali. W latach 80. była bieda, aż piszczało. Ja grałem "na streecie", a Janek dostawał ileś tam tysięcy dolarów miesięcznie, nawet dokładnie nie wiem skąd, na wspomożenie działalności antyreżimowej.

- Rokita najgłośniej jednak krzyczał, żeby zwrócili Panu wolność, a Pan się teraz nie chce odwdzięczyć koledze?

- Dobra, sto złotych mogę dać. Mogę dać nawet pięć stówek. Przekonaliście mnie. Ale uważam, że Janek takich pieniędzy w ogóle nie powinien przyjmować. Powinien radzić sobie sam.

- Powiedział Pan, że zagłosuje na Ruch Palikota, a kiedyś nazwał Pan panią poseł Grodzką "posłankiem Grodzkim"? Trąciło Korwinem.

- Niektóre z moich poglądów są prawicowe, a niektóre lewicowe. Mam do nich prawo. Pewne rzeczy mi się nie podobają, a pewne mnie dziwią. Nigdy nie sądziłem, że lewicowość jest w jakiś sposób związana z homoseksualizmem, zmienianiem płci itd. Nie mogę głosować np. na Millera i SLD, bo mam swoje lata i wiem, że to jest partia, która wyszła z PZPR. Przypudrowali się tylko na nowo.

- "Czerwone tango" Pan jeszcze gra na koncertach?

- Jak wrócą czerwoni, to kto wie, może zacznę?

- A jak wróci PiS, to co Pan będzie śpiewał?

- Jak wróci PiS, to będzie bardzo wesoło. I będę śpiewał wtedy pieśni białych chrześcijan. Zrobiłem właśnie nowy materiał. Aktualne tematy: pedofilia wśród księży, pedofilia w ogóle...

- Pieśni białych chrześcijan?

- Białe chrześcijaństwo jest najbardziej zakłamanym systemem, jaki znam. Żyję w nim od zawsze i rozróżniam białe chrześcijaństwo od czarnego chrześcijaństwa.

- Chce Pan zedrzeć maski? Włożyć kij w mrowisko?

- Po prostu napisałem teksty na tematy aktualne. Życie. Ale oczywiście wielu może się zirytować. Jak ktoś jest pedofilem, to z pewnością się obrazi.

- Płyta manifest?

- Nie wiem, czy można tak powiedzieć. Po prostu chciałbym, żeby polska rodzina wyglądała inaczej. Bardzo bym chciał, żeby polska religijność wyglądała inaczej. Bo to wszystko jest wielce fasadowym, wielce hipokrytycznym oszukaństwem.

- Znaleźliśmy w sieci dwa zdjęcia. Na pierwszym ściskający się faceci z podpisem: "Idealna rodzina według premiera Tuska". Na drugim - małżeństwo z dwójką dzieci i podpis: "Faszystowska banda".

- Ja też jako artysta bywam faszystą! W sztuce bez faszyzmu niczego nie zrobisz. Nie ma na przykład czegoś takiego jak demokracja w zespole. Takie grupy najczęściej kończą w sądzie.

- Chce Pan powiedzieć, że Psychodancing jest zespołem wodzowskim?
- Jest zdecydowanie uhierarchizowaną strukturą, na której wierzchołku stoję ja! I nikt mnie nie obali.

- Czyli jednak ma Pan coś wspólnego z prezesem Kaczyńskim.

- Pod tym względem jestem podobny do Jarosława. Na szczęście zdecydowanie częściej zwyciężam.

Rozmawiali Kuba Dobroszek i Michał Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski