Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małgorzata Płysa o tegorocznym Unsound Festivalu: Postanowiliśmy stworzyć pamiętnik czasu pandemii

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Od wielu lat organizatorami krakowskiego Unsound Festivalu są Mat Schulz (dyrektor artystyczny) i Małgorzata Płysa (dyrektorka wykonawcza)
Od wielu lat organizatorami krakowskiego Unsound Festivalu są Mat Schulz (dyrektor artystyczny) i Małgorzata Płysa (dyrektorka wykonawcza) Kachna Baraniewicz
Unsound to najważniejszy krakowski festiwal muzyczny. Ściąga on pod Wawel nie tylko najciekawszych artystów z kręgu elektroniki i eksperymentów, ale również szeroką publiczność z całego świata. W tym roku odbędzie się wyłącznie w wersji wirtualnej. Rozmawialiśmy o tym z jego dyrektorką wykonawczą – Małgorzatą Płysą.

FLESZ - Szczepionka na COVID-19 odkryta przez Rosjan?

- Dlaczego zdecydowaliście się przenieść krakowską edycję Unsoundu do internetu?
- Przy festiwalu tej skali co Unsound, na który zapraszaliśmy ostatnio ponad 200 artystów z całego świata, nie dałoby się zorganizować go z zachowaniem obecnych względów bezpieczeństwa i dotychczasowego profilu wydarzenia. Unsound zawsze łączył ludzi – nie tylko publiczność, ale też artystów. Dlatego już w marcu stwierdziliśmy, że mając tak wiele niewiadomych, nie będziemy w stanie zorganizować festiwalu w tradycyjny sposób. Wiązałoby się to z gigantycznym ryzykiem artystycznym, finansowym i sanitarnym. Tym bardziej, że miasto obcięło nam dotację, tak jak innym podmiotom kulturalnym w Krakowie – aż o 60 procent. Nie licząc przy tym na sprzedaż biletów w takim wymiarze jako do tej pory, zostaliśmy zmuszeni do wymyślenia nowej formuły festwialu.

- Nie było szansy chociaż na kilka koncertów lub imprez?
- Planowanie czegokolwiek na jesień jest o tyle trudne, że ciężko cokolwiek przewidzieć. Kraków już jest w żółtej strefie, a za chwilę może być w czerwonej. I mogłoby się okazać, że żadne wydarzenie nie dojdzie do skutku. Takie były zresztą prognozy na początku wiosny – że właśnie jesień będzie najtrudniejszym czasem dla organizatorów wydarzeń artystycznych. Dlatego uznaliśmy, że podejmowanie takiego ryzyka przy ograniczonym budżecie i zespole, byłoby zbyt karkołomne.

- Zamiast festiwalu wydajecie książkę i płytę „Intermission”. Skąd ten pomysł?
- Co się działo na Unsoundzie, zawsze zostawało na Unsoundzie. Nigdy nic nie nagrywaliśmy, ani nie transmitowaliśmy. Na tym polegało piękno tego wydarzenia: zabierało się je ze sobą, ale nie można go było odtwarzać w żadnej formie. Będąc skupionymi na organizacji festiwalu, zawsze brakowało nam czasu na stworzenie czegoś, co by po nim pozostało. Teraz sytuacja nas zaskoczyła – i pomyśleliśmy, że warto stworzyć swego rodzaju pamiętnik czasu pandemii. Zaprosiliśmy ponad 20 artystów, którzy napisali o swoich przeżyciach z czasu izolacji. Zamówiliśmy również 16 premierowych kompozycji na towarzyszącą książce płytę. To głównie nasi stali współpracownicy – choćby laureatka Oscara Hildur Guðnadóttir, Jlin i wielu innych. Wiemy, że nie mogą do nas przylecieć, więc chociaż w ten sposób podarowują coś nam i naszej publiczności.

- Jaki obraz świata i ludzi w czasie pandemii wyłania się z książki i płyty?
- Bardzo różnorodny. Bo dbaliśmy o to, aby uzyskać całe spektrum głosów. Mamy więc teksty bardziej akademickie, jak ten przygotowany przez filozofkę Ewę Majewską, ale też poemat Moor Mother, który będzie nawiązywał do jej występu online z polskim duetem Pussy Krew i DJ-em Haramem jako 700 Bliss. Agata Pyzik pisze o zachowaniu zdrowia psychicznego w czasie lockdownu, a Olga Drenda – o antropologii noszonych teraz przez wszystkich masek. Brytyjski producent Kode9 zajął się dźwiękowymi aspektami wirusologii. Jennifer Lucy Allan odkrywa przed nami nostalgię w kontekście izolacji – nawiązując do Facebookowego trendu, gdzie wiosną wszyscy bawili się w wybieranie dziesięciu płyt, które ukształtowały naszą osobowość. Wszystko to układa się w zaskakującą, ale spójną całość.

- Co będzie się działo od 1 do 11 października, kiedy Unsound objawi się w internecie?
- Na pewno nie będą to internetowe transmisje na żywo typu didżej za laptopem. To się niespecjalnie sprawdza, szczególnie w przypadku muzyki klubowej. Każdy z artystów, których zaprosiliśmy, wymyślił taki element działania, który igra z tą formułą internetowego streamingu. Przykładowo: Hubert Zemler i Miłosz Pękala zaaranżowali na perkusjonalia utwór „Black Origami” Jlin – i pokażą go na Zoomie. Większość z artystów dopiero tworzy swe prace i myśli, jak je ciekawie zaprezentować. Wiele z nich będzie miało pewnie formę audiowizualnych prezentacji, ale z wykorzystaniem elementów interaktywnych.

- Jak to wszystko będzie dostępne dla waszej publiczności?
- Wszyscy tkwimy w trudnej sytuacji. Dlatego większość treści internetowych chcemy udostępniać za darmo. Natomiast książka i płyta są do kupienia za pośrednictwem naszego sklepu – za 110 zł. Publikacja na razie jest jeszcze niegotowa, ale już można ją zamawiać, tym samym wspierając jej powstawanie. Na początku będzie dostępna tylko w języku angielskim. Polską wersję planujemy dopiero na 2021 rok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo

Materiał oryginalny: Małgorzata Płysa o tegorocznym Unsound Festivalu: Postanowiliśmy stworzyć pamiętnik czasu pandemii - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski