18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Malmaszyna i ołówek

AN
(INF. WŁ.) Rosemarie Trockel, niemiecka artystka średniego pokolenia, należy do twórców znanych, wystawianych - od Documenta w Kassel po Biennale w Wenecji, od nowojorskiego Museum of Modern Art po Centrum Pompidou w Paryżu. Obecnie jej wystawa przygotowana przez Instytut Stosunków Międzynarodowych z siedzibą w Stuttgarcie w ramach prezentacji największych artystów niemieckich dotarła do Polski i w piątek została otwarta w krakowskim Bunkrze Sztuki.

Rosemarie Trockel w Bunkrze Sztuki

   "Rosemarie Trockel rysuje… Rysuje nawet wtedy, gdy maluje. W ten sposób jej rysowane obrazy jeden za drugim budują opowieść. Tylko po co? Patrzymy na akwarele, kredkę i ołówek, kolaż, ksero, gwasz, akryl… Z pewnością są tam rzeczy cieszące oko, ale też widzimy, że jest tam więcej. Chciałoby się przyjrzeć pracy bliżej, bo przypuszczamy, że pod klasyczną powierzchnią i zawartością treściową dzieła te intensywnie myślą" - napisała Josefina Ayerza, nowojorska pisarka, psychoanalityk, publikująca swoje teksty krytyczne we "Flash Art". Tym razem jej tekst możemy przeczytać w katalogu wystaw, obok kilku innych.
   Rysunki dominują na krakowskiej wystawie. Artystka rysuje wszystkim i na wszystkim. Inną dużą część jej dorobku stanowią prace wideo. W Bunkrze pokazano również sławną "malmaszynę" Trockel z 1990 r. Wprawdzie od lat już odcięta jest od źródła zasilania, ale na monitorze można obejrzeć ją w działaniu, a na sąsiedniej ścianie wiszą malowidła będące wynikiem tych działań. Maszyna wyposażona jest w pędzle, które - prowadzone przez maszynę - malowały system linii na papierach. Pędzle niecodzienne: zrobione z włosów przyjaciół artystki i każdy podpisany. Mamy więc narzędzia pracy, wykonawcę (mechanicznego), dzieło finalne i dokumentację procesu tworzenia. Ale… Gdy przyjrzeć się bliżej pędzlom, gdy wziąć je do ręki (nie polecam na wystawie, ale na pokazie przedwernisażowym to było możliwe), trudno nie dostrzec ich sterylnej czystości. Żaden z pędzli nie sprawia wrażenia, aby kiedykolwiek mógł być zanurzony w atramencie, farbie czy tuszu; ani te, gdzie pukiel włosów wciąż układa się w miękką falę, ani ten, gdzie włosy nań użyte mają kolor z dobrego zakładu fryzjerskiego, ani żaden.
   I wtedy możemy nabrać pewności, że u Rosemarie Trockel nic nie musi być tym, czym się wydaje… (AN)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski