Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mało znane początki UJ

Włodzimierz Knap
Piotr Stachiewicz „Królowa Jadwiga ofiarowuje klejnoty na odnowienie Akademii Krakowskiej”
Piotr Stachiewicz „Królowa Jadwiga ofiarowuje klejnoty na odnowienie Akademii Krakowskiej” fot. archiwum
26 lipca 1400. Władysław Jagiełło wystawił przywilej dla reaktywowanej Akademii Krakowskiej. BP Piotr Wysz wygłosił w tym dniu wykład. Ale Akademia wznowiła działalność wcześniej, w 1391 r.

Początki Akademii Krakowskiej są mało znane. Żaden z kronikarzy XIV-wiecznych, na czele z Jankiem z Czarnkowa, kronikarzami kapitulnymi, autorami roczników, nie pisał o założeniu i organizacji uczelni przez Kazimierza Wielkiego.

Owszem, sporo o jej rodowodzie napisał Jan Długosz w drugiej połowie XV stulecia, lecz on bardziej pisał, co wiedział, a mniej wiedział, co pisze. Bo gdyby było inaczej, czy podałby rok 1361 jako datę powstania Studium Generale, jak nazywała się Akademia Krakowska w swoich początkach? Mylił też inne fakty, bo raz np. pisał, że uniwersytet powstał w Krakowie, a w innym miejscu, iż na Kazimierzu. Raz informuje, że jego twórcami była para królewska Jadwiga i Jagiełło. Niedługo później dodaje, że jej założycielem był Kazimierz Wielki.

Przez wieki historycy starali się brak źródeł dotyczących początków Studium Generale wypełnić opowieściami, w których sporo było przypuszczeń, ale taka praktyka w mediewistyce jest chlebem powszednim (badacze tego okresu przypominają detektywów). Skutek był jednak taki, że do dziś, mimo postępu badań, na temat pierwszych dziesięcioleci krakowskiej uczelni mity i stereotypy trzymają się mocno. Dotyczy to m.in. jej reaktywacji.

1391 -reaktywacja

Prof. Jan Dąbrowski napisał: „Dopóki Kazimierz Wielki żył (zmarł w 1370 r.), dbał o rozwój uniwersytetu. Śmierć króla i następujący po nim ciężki okres dla państwa polskiego przerwały chwilowo jego działalność”.

Powszechne jest przekonanie, że zamarł na trzy dekady, do 1400 r. Wtedy miał wznowić działalność za sprawą Jagiełły, który wypełnił wolę zmarłej rok wcześniej żony, królowej Jadwigi. Trwanie przy roku 1400 jako dacie wznowienia działalności krakowskiego uniwersytetu kłóci się jednak z odkrytymi już kilkadziesiąt lat temu mowami Bartłomieja z Jasła, najpewniej nauczyciela szkoły katedralnej na Wawelu.

Bartłomiej w 1390 r. miał ogłosić, że z polecenia króla Władysława powstanie ponownie Studium Generale. Prof. Zofia Kozłowska-Budkowa podała, że odpowiadać za realizację monarszej woli miał biskup krakowski Jan Radlica, który też zostać miał kanclerzem odnowionego uniwersytetu. W praktyce jednak z tym zadaniem musieli się zmierzyć przyszli wykładowcy, w tym Bartłomiej z Jasła. On też w następnej mowie, wygłoszonej w 1391 r., nie krył radości, że uczelnia już działa.

Rok wcześniej do Krakowa przybył, na zaproszenie rady miejskiej, słynny teolog Mateusz z Krakowa, wtedy nauczający w Pradze. Władysław Seńko (tłumacz i znawca Mateusza z Krakowa) uważa, że został on poproszony o przyjazd, by pomóc w rozbudowie akademii o Wydział Teologiczny. Kazimierzowski uniwersytet uczył bowiem tylko sztuk wyzwolonych, medycyny i prawa.

Prawnicy nie sądzili

Zwróćmy uwagę, że od dawna mocno trzyma się przekonanie, iż Kazimierz uniwersytet założył głównie dlatego, że brakowało mu wykształconych prawników do pracy w administracji państwowej. Taki sposób myślenia nie ma pokrycia w ówczesnej rzeczywistości, na co jako pierwszy zwrócił uwagę pod koniec XX w. prof. Stanisław Szczur. Zauważył, że w administracji na dworach europejskich nie widać prawników po uniwersytetach. Z tej przyczyny, że na uczelniach kształcono w zakresie prawa rzymskiego, które nie miało zastosowania w życiu publicznym. Sądy bowiem orzekały bowiem według prawa zwyczajowego i - wbrew dzisiejszemu sposobowi myślenia - nie zatrudniały prawników.

Ponadto, też wbrew potocznemu sądowi, już w czasach Kazimierza Wielkiego liczba osób legitymujących się wykształceniem akademickim, zdobytym na zagranicznych uniwersytetach, zupełnie wystarczała do sprawnego funkcjonowania państwa.

Jagiełło, Jadwiga, a wcześniej Kazimierz Wielki, podobnie jak wielu współczesnych im władców, chcieli zakładania uniwersytetów, bo były one ważnym czynnikiem całej struktury społecznej i odgrywały istotną rolę w życiu religijnym oraz kulturalnym państwa. Dla panujących posiadanie akademii stało się niezbędne, analogicznie jak godnej rezydencji czy gotyckiej katedry. Własny uniwersytet podnosił rangę monarchy, wzmacniał jego prestiż.

Królowa teologia

Zgodę na wykładanie teologii wydać musiał papież. Bonifacy IX wydał ją w 1397 r. - Od średniowiecza aż po koniec XVIII w. teologia byłą „koroną nauk”. Celem większości uczonych było osiągnięcie doktoratu z tej nauki - przypomina prof. Zdzisław Pietrzyk, dyrektor Biblioteki Jagiellońskiej.

Jagiełło i Jadwiga śpieszyli się z reaktywacją uniwersytetu również dlatego, że w Chełmnie miała powstać akademia państwa krzyżackiego. Zakon pozwolenie na uniwersytet otrzymał od papieża w 1386 r. Gdyby ich uczelnia zaczęła działać z rozmachem, co się nie stało, byłaby poważnym konkurentem dla krakowskiej.

Można przyjąć, że od 1391 r. Studium Generale podjęło działalność. Z mów Bartłomieja z Jasła wynika, że wśród studentów byli wtedy cudzoziemcy, którzy - jak pisał - mieli gorszyć miejscowych jedzeniem mięsa w środy. Prof. Kozłowska-Budkowa domniemywała, że liczba studiujących w Krakowie w ostatniej dekadzie XIV w. była niewielka, bo napływ Polaków na uniwersytet w Pradze mocno wtedy rósł.

Biskup Wysz

Kiedy mowa jest o odnowieniu uniwersytetu w Krakowie, zapomina się o Piotrze Wyszu, biskupie krakowskim od 1392 r. Ten Wielkopolanin, doktor obojga praw z Padwy (rzymskiego i kanonicznego), chciał podnieść poziom moralny i umysłowy kleru. Szybko zrozumiał, że uda mu się to łatwiej, gdy pod bokiem będzie miał akademię. W czasie nabożeństwa żałobnego po jego śmierci w 1414 r. Franciszek z Brzegu mówił, że Wysz miał wielki udział w zaangażowaniu się królowej Jadwigi w działania na rzecz odnowienia uniwersytetu.

Prof. Dąbrowski zauważył, że w mowach Bartłomieja z Jasła z lat 1390-1393 nie ma nawet śladu aktywności Jadwigi na rzecz uczelni, co też zaskakiwać nie może, bo władczyni w tym czasie miała zaledwie 16-19 lat.

Do osób, które miały znaczący udział w tym, że Akademia Krakowska ponownie ruszyła, należał Mateusz z Krakowa. Po raz pierwszy pośpieszył do Krakowa w 1390 r., by pomagać w reaktywacji uniwersytetu. Siedem lat później zrobił to samo, tym razem wezwany przez Jagiełłę.

W 1397 r. był rektorem w Heidelbergu. Przebywał w Krakowie dwa lata. „Mimo krótkiego pobytu wpływ Mateusza na nową uczelnię był znaczący. Zaszczepił tu ideę reformy Kościoła w duchu koncyliarnym” (koncyliaryści głosili wyższość soborów powszechnych nad papieżem) - pisał Seńko. Dodajmy, że kto chce lepiej zrozumieć mentalność i poziom intelektualny elit średniowiecznych, powinien przeczytać np. „O praktykach Kurii rzymskiej” Mateusza z Krakowa. Konia z rzędem temu, kto po lekturze powie i rzeczowo uzasadni, że poziom umysłowy, jakość argumentacji obecnych elit jest wyższy niż średniowiecznych.

Pierwszym rektorem odnowionego uniwersytetu był Stanisław ze Skarbimierza. - Zasługuje on na wielkie uznanie zarówno w działalności na rzecz akademii, jak i prawa - mówi prof. Wacław Uruszczak, historyk prawa z UJ. - Choć Stanisław nie był twórcą pojęcia „wojny sprawiedliwej”, to zebrał, usystematyzował i twórczo rozwinął to zagadnienie - dodaje prof. Uruszczak. Za taką, według Stanisława, uchodzić mogła tylko wojna prowadzona w słusznej sprawie, z bardzo ważnego powodu, zgodnie z określonymi regułami.

Twierdził, że wojnę mogą prowadzić ze sobą osoby do tego powołane, a więc wojskowi. Nie wolno angażować w nią cywilów, duchownych, dzieci. Jej przedmiotem może być jedynie dążenie do odzyskania tego, co zostało zabrane ojczyźnie lub dla jej obrony. Uczył, że nie wolno prowadzić wojny dla zemsty, z nienawiści, chciwości, samego zabijania, grabieży. Niechrześcijanom przyznawał prawo do posiadania własnego państwa.

Uważał, że tocząc wojnę obronną, również poganie prowadzą wojnę sprawiedliwą. - Renoma Stanisława była ograniczona - stwierdza prof. Uruszczak. Za to Paweł Włodkowic, rektor UJ w latach 1414-1416, słynął jako prawnik. Był uczestnikiem delegacji króla polskiego na soborze powszechnym w Konstancji (1414-1418).

W pismach Włodkowica rozwinięta została nauka Stanisława ze Skarbimierza. Prof. Uruszczak twierdzi, że obaj uczeni wyprzedzali swoją epokę, i to znacznie. Dopiero wiele lat później podobne poglądy głosili przedstawiciele hiszpańskiej szkoły narodów, a w XVII w. holenderski prawnik Hugo Grocjusz. I on dziś cieszy się sławą twórcy podstaw prawa międzynarodowego, a o wkładzie rektorów UJ mało kto pamięta.

Jadwiga i Jagiełło

Królowa Jadwiga, umierając, zostawiła swoje pieniądze, klejnoty i szaty na odnowienie uniwersytetu. To był dość pokaźny majątek. Wydano go m.in. na kupno domu dla kolegium królewskiego. Zastanawiano się, gdzie ma stanąć główny budynek uniwersytetu. Zrezygnowano z rozpoczętej ponad 30 lat wcześniej budowli na Kazimierzu.

Kupiono za to posiadłości przy tzw. wtedy Zaułku Żydowskim (obecnie są to ul. św. Anny i Jagiellońska). Wybrano dzielnicę żydowską. Prof. Kazimierz Morawski sugerował, że rajcy krakowscy liczyli na to, iż dzięki temu pozbędą się z niej Żydów. Kalkulowali, że zrobi to za nich król, czyniąc podobnie jak niektórzy współcześni mu władcy. Ale Jagiełło nie wypędził Żydów, by zdobyć domy dla akademii.

22 lipca 1400 r. król Władysław przekazał uroczyście profesorom budynek na kolegium uniwersyteckie. Dwa dni później Stanisław ze Skarbimierza, pierwszy rektor reaktywowanej akademii, rozpoczął zapisy studentów. 26 lipca bp. Wysz, kanclerz akademii, rozpoczął wykłady z prawa kanonicznego. W tym też dniu Jagiełło wystawił przywilej dla uniwersytetu. Odnowiona akademia stała na zasadniczo innych fundamentach niż Kazimierzowska.

Najkrócej mówiąc, została oddana pod władzę biskupa krakowskiego. W założonej przez Kazimierza Wielkiego więcej do powiedzenia mieli sami studenci i profesorowie, a przede wszystkim państwo, w rozumieniu panującego. Biskupi krakowscy w odnowionym uniwersytecie byli równocześnie kanclerzami i strażnikami uniwersytetu. Po prostu mieli zdecydowanie najwięcej do powiedzenia.

Trudne początki

W ocenie prof. Feliksa Kiryka pieniądze z kiesy królewskiej na pensje dla profesorów teologii były zbyt skąpe, by ściągnąć do Krakowa najlepsze siły naukowe i zatrzymać je. Jeszcze gorzej przedstawiały się wynagrodzenia dla medyków i prawników. Opłaty za studia w niewielkim stopniu zasilały budżet odnowionej akademii. Jej początki były zresztą trudne. Młodzież nie garnęła się do Krakowa. W 1409 r. zapisało się na uczelnię tylko 35 żaków.

„To był ciężki okres dla Akademii Krakowskiej” - pisze prof. Kiryk. „Odchodzili z Krakowa mistrzowie teologii. Istnienie tego wydziału, a także całej uczelni, wisiało w latach 1408-1409 na włosku”. Przetrwała m.in. dlatego, że część profesorów nie tylko wykładała za darmo, ale jeszcze dofinansowywała uniwersytet. Wspomagały ich zamożne osoby prywatne. Datkami zasilali księża, mieszczanie, rycerze.

Sytuacja zmieniła się od 1410 r. Pomógł rozgłos po wiktorii grunwaldzkiej, ale przede wszystkim król Jagiełło zrozumiał, że po raz kolejny trzeba „sypnąć groszem”.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski