Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małoletnie żebranie

Redakcja
(INF. WŁ.) Dziewczynka miała zamknięte oczy i bladą twarzyczkę. Opatulona kocem po czubek nosa przysypiała, choć na dworze było minus 7 st. C. Kobieta, stojąca obok, energicznie przytupywała nogami, dbając jednak o to, by nie zasłonić sobą tekturki z drukowanymi, dużymi literami: Zbieram na płatną operację serca, bez której dziecko umrze.

- Córka jest już duża, ma osiem lat, nie takie chłody przeżyła - mówi kobieta, energicznie przytupując z zimna nogami

   - Nie boi się pani, że umrze tutaj z mrozu, zanim doczeka operacji? - zapytałam kobiety.
   Łamaną polszczyzną z rosyjskim akcentem zapewniła mnie, że wszystko jest w porządku. Córka jest już duża, ma osiem lat, nie takie chłody przeżyła. Nie jest zimno, bo jest dobrze ubrana, mówi. Ta operacja to dla nas jedyna szansa. Po to przyjechałyśmy do Polski ze Lwowa.
   Zaczęły "pracę" rano. Już o wpół do dziesiątej zajęły miejsca w ruchliwym punkcie Krakowa - pod sklepem "Elefant", tuż obok teatru "Bagatela" przy ul. Krupniczej.
   - Jak bardzo zmarzniemy, to wrócimy do domu.
   Kobieta twierdzi, że mieszka u znajomych, ani ona, ani jej córka nie są głodne. Potrzeba im tylko pieniędzy na operację, bez której mała umrze, zapewnia jej matka. Co do choroby dziecka, nie możemy się dogadać. Rozumiem tylko, że wada jej serca wymaga kosztownej operacji. Kobieta nie ma żadnych dokumentów medycznych, nie przyjmuje też oferty pomocy przy szukaniu lekarza. To wszystko już załatwione, zapewnia, potrzeba nam tylko pieniędzy.
   - Czy ona jest przytomna? Czy nas słyszy? - pytam kobietę, bo dziewczynka nie otwiera oczu i w żaden sposób nie reaguje na świat zewnętrzny. Nie obudziła się, gdy zaczęłyśmy rozmowę, ani wtedy, gdy jakiś samochód zahamował z piskiem opon.

   - Tak, wszystko jest w porządku, ona tylko śpi - kobieta potrząsa ramieniem dziecka. - Nadia, obudź się, Nadia!
   Dziewczynka patrzy nieprzytomnie.
   - Jak się czujesz - _pytam.
   
- Nie nada, ona nie budjet razgawariwat - mówi kobieta, otulając szczelniej dziecko kocem.
\*
   Czy można pomóc obcokrajowcowi, którzy żebrze na ulicach polskich miast? Czy w ogóle można podjąć jakąkolwiek interwencję, szczególnie w sytuacji, gdy do żebractwa wykorzystuje dziecko?
   
- Wykorzystywanie dzieci do żebrania to rzeczywiście wielki problem - mówi Marta Chechelska-Dziepak, rzeczniczka prasowa Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Krakowie. - Żadne dziecko nie powinno wychodzić na ulicę, aby żebrać. Reagujemy na każde zawiadomienie o takim zdarzeniu. Możliwe jest wnioskowanie o objęcie rodziny nadzorem kuratora. Rodzice, którzy zmuszają swoje dzieci do żebractwa, muszą liczyć się również z możliwością umieszczenia ich dziecka w pogotowiu rodzinnym lub placówce opiekuńczej oraz ograniczenia im przez sąd praw rodzicielskich. Inaczej jest, gdy żebrzą obcokrajowcy i ich dzieci. Tu pracownik socjalny ma ograniczone możliwości działania. Może rozmawiać i przekonywać, najwyżej zagrozić, że zawiadomi policję i ambasadę. To wszystko.
   Policja może sprawdzić legalność pobytu w Polsce obcokrajowca. Jeśli przebywa u nas legalnie, podlega prawu polskiemu. A więc kobieta ze Lwowa, żebrząca na ulicy Krakowa, wykorzystująca do tego swoje niepełnoletnie dziecko, może być oskarżona o narażenie na szwank jego zdrowia. W ostateczności sąd polski może odebrać jej dziecko i umieścić na czas określony w ośrodku opiekuńczym.
   
- Żadne dziecko nie może być wykorzystywane w ten sposób. Ludzie, którzy zmuszają dzieci do żebractwa, mają świadomość, że w taki sposób łatwiej poruszą przechodniów. Nie możemy się na to godzić - przekonuje Marta Chechelska-Dziepak. - U dzieci wykorzystywanych w ten sposób rodzi się przekonanie, że żebractwo jest dobrym sposobem na życie. Szybko wyzbywają się wstydu. Dla tych dzieci żebractwo staje się normalne, a nie powinno tak być. Dlatego jeśli dostrzeżemy na ulicy żebrzące dziecko, zgłośmy ten fakt Straży Miejskiej albo MOPS.
   Wiesław Magiera, rzecznik prasowy Straży Miejskiej, wyjaśnia, że żebractwo jako takie nie jest w Polsce zakazane.
   -
Chyba że ktoś łamie prawo - mówi rzecznik. - _To znaczy żebrze, udając że nie ma np. nogi czy ręki, albo że brak mu środków dożycia, podczas gdy tak nie jest.
   Ale co w praktyce może zdziałać polskie prawo przeciw obcokrajowemu żebractwu?
   - Niewiele - przyznaje Wiesław Magiera. - Możemy podejść do osoby żebrzącej, zapytać, czemu to robi, jeśli jest z dzieckiem, ustalić, czy małoletniemu nie dzieje się krzywda. Jeśli jest bardzo zimno i widzimy, że dzieciak zamarza, możemy obydwoje zabrać siłą do miejsca, gdzie się ogrzeją, zjedzą i wypiją coś ciepłego. Jeśli jednak na drugi dzień znajdziemy ich żebrzących w tym samym miejscu na ulicy, możemy tylko znowu zrobić to samo...
    ELŻBIETA BOREK
   USTAWA z 20 maja 1971 r., kodeks wykroczeń (DzU 1971 nr 12 poz. 114 ze zm.)
   Art. 58, par. 1. Kto, mając środki egzystencji lub będąc zdolny do pracy, żebrze w miejscu publicznym, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1 500 złotych albo karze nagany.
   Par. 2. Kto żebrze w miejscu publicznym w sposób natarczywy lub oszukańczy, podlega karze aresztu albo ograniczenia wolności.
   USTAWA z 20 maja 1971 r. kodeks wykroczeń. (DzU 1971 nr 12 poz. 114 ze zm.)
   Art. 104. Kto skłania do żebrania małoletniego lub osobę bezradną albo pozostającą w stosunku zależności od niego lub oddaną pod jego opiekę, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski