Małopolska. Niechlubny rekord i tragedie. Wypalają trawy na potęgę mimo usilnych próśb strażaków [ZDJĘCIA]

- To gorszy wynik niż za cały ub. rok i niestety ta liczba cały czas rośnie - potwierdza w rozmowie z "Gazetą Krakowską" komendant Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Limanowej Wojciech Frączek.

Jak zauważa nasz rozmówca, pogoda jest w tym roku wyjątkowo niesprzyjająca, jeśli mowa o palności traw. Świeci słońce, gleba jest wysuszona. Mimo próśb i apeli niektórzy mieszkańcy Limanowszczyzny nadal nie zdają sobie sprawy z zagrożenia, jakie niesie ze sobą tzw. wiosenne wypalanie traw.

- Większość mieszkańców naszego powiatu jest w pełni uświadomiona w tym zakresie. Niestety zdarzają się pojedyncze osoby psując statystykę. Źle jest również pod kątem tragicznych zdarzeń. W tym roku w wyniku poparzeń spowodowanych przez wypalanie traw zmarła jedna osoba, a cztery z poważnymi obrażeniami trafiły do szpitala - informuje komendant PSP.

Wielu z "wypalaczy" wierzy, że wspomniane zabiegi spowodują choćby szybszy i bujniejszy odrost młodej trawy, pozbycie się uciążliwych chwastów czy lepsze spulchnienie gleby i odpowiednie przygotowanie pola do zasiewu. To nieprawda.

- Wypalanie traw jest szkodliwe dla zdrowia i życia ludzkiego, niezdrowe dla ekologii, niebezpieczne dla zwierząt. Wypalającym grożą też surowe konsekwencje. Na terenie powiatu policjanci już kilkukrotnie nakładali na takie osoby mandaty karne w wysokości 500 lub 1000 zł – podsumowuje nasz rozmówca.

Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Limanowej już w połowie marca br. opublikowała komunikat "Stop pożarom traw", w którym apeluje o zaprzestanie tych działań. Przypomina również, że strażacy zaangażowani w akcję gaszenia pożarów traw, łąk i nieużytków, w tym samym czasie mogą być potrzebni do ratowania życia i mienia ludzkiego w innym miejscu.