Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małopolskie firmy na razie zaskakująco odporne na spowolnienie unijnej gospodarki. Czy coś im grozi?

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Czy wyraźne spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego w Europie uderzy w małopolskie firmy? Teoretycznie nasz region jest, wraz ze Śląskiem i Podkarpaciem, najbardziej zagrożony wpadnięciem w dołek, a to dlatego, że wyjątkowo dużo działających tu przedsiębiorstw realizuje zamówienia europejskich korporacji, zwłaszcza z Niemiec. – Taki scenariusz jest prawdopodobny, ale niekoniecznie musi się ziścić – podkreśla Tomasz Starus, członek zarządu polskiego Euler Hermes, należącego do międzynarodowej grupy ubezpieczeniowo-finansowej. Cała rozmowa do obejrzenia w najnowszym „BAROMETRZE BARTUSIA”

- Polska jest wielkim podwykonawcą niemieckiej gospodarki, a południowo-wschodnia część naszego kraju to jest miejsce, w którym przemysłu historycznie lokowano dużo. I on cały czas jest tutaj mocny. Wiele wytwarzanych tutaj półproduktów idzie na eksport i stanowi istotny element w dłuższym łańcuchu dostaw, m.in. wielkich niemieckich korporacji - tłumaczy Tomasz Starus, członek zarządu Euler Hermes.

Mówiąc najprościej: jeśli wojna handlowa z Europą i Chinami wszczęta przez prezydenta USA Donalda Trumpa oraz afera VW związana z silnikami diesla („Dieselgate”) doprowadziły do załamania eksportu niemieckich aut do Ameryki, to z opóźnieniem może to uderzyć także w Polskę, a szczególnie jej przemysłowe centrum na południowym wschodzie, pracujące na potrzeby niemieckiej motoryzacji.

- Nie widać tego jeszcze w wynikach finansowych polskich firm, bo spowolnienie w RFN rozpoczęło się w drugiej połowie ubiegłego roku i nie zdążyło się wprost przełożyć na efekty u nas. Ale przez spadek zamówień z Niemiec w czwartym kwartale 2018 r. polskie firmy miały w kolejnym kwartale puste magazyny, bo postanowiły wyprzedać resztę i zobaczyć, co będzie dalej. Teraz zaczynają te magazyny powtórnie wypełniać, ale na niższym poziomie - opisuje Tomasz Starus.

Z najświeższych analiz Euler Hermes wynika, scenariusz spowolnienia w Małopolsce jest prawdopodobny, ale niekoniecznie musi się ziścić. Eksperci podkreślają, że firmom z naszego regionu udało się mocno zróżnicować kierunki sprzedaży, co sprzyja zachowaniu bezpiecznej płynności finansowej.

- Eksport jest z reguły bardziej rentowny niż sprzedaż na rynku lokalnym, co pomaga tworzyć „poduszkę finansową”. Wiele zależy więc od samych eksporterów, bezpieczeństwa prowadzonych przez nich transakcji - podkreśla Tomasz Starus.

Jest pewien, że minęliśmy już szczyt koniunktury. Trwała ona i tak stosunkowo długo. - Przez 10 lat od ostatniego wielkiego kryzysu europejska gospodarka nieprzerwanie rosła. My w Polsce mieliśmy wprawdzie lekkie spowolnienie w roku 2012, wywołane tym, że budowaliśmy w krótkim czasie autostrady i stadiony. Natomiast w Europie wszystko rosło dość mocno - i teraz nagle przestało - opisuje ekspert.

Dlaczego przestało? Trochę przez kłótnię prezydenta USA z Chinami, trochę z powodu spowolnienia w Niemczech wywołanego m.in. przez Dieselgate, a trochę dlatego, że gospodarka jest już zmęczona - bo im dłużej rośniemy, tym trudniej jest rosnąć dalej.

- Kiedyś musimy po prostu z tej górki spaść - podkreśla Tomasz Starus. Jak nisko?

- To nie jest kryzys. To nie jest tak, że świat się za chwilę zawali. Ale na pewno jest to spowolnienie. A więc ci, którzy przygotowali się na kolejny rok wzrostu, będą musieli, niestety, zrewidować swoje prognozy - zaznacza ekspert.

Czy to oznacza, że przedsiębiorcy wstrzymają inwestycje, nie będą już chcieli na tak wielka skalę zatrudniać pracowników? Świadczą o tym pierwsze informacje o tym, że Polacy coraz dłużej szukają pracy, m.in. w przemyśle. Może to oznaczać, że jesteśmy już po szczycie zapotrzebowania na pracowników. I że firmy ograniczają plany rozwoju.

- W strachu przed spowolnieniem wielu przedsiębiorców wstrzymało inwestycje, bojąc się zwiększonego ryzyka utraty pieniędzy. Trzeba jednak pamiętać o podstawowej zasadzie: najtaniej inwestuje się wtedy, gdy gospodarka jest nie na górce, lecz w dołku. Jeśli ktoś ma pieniądze na inwestowanie i wierzy w swój produkt, to właśnie wtedy, gdy spadamy z górki, winien dostrzec czas na inwestycje - podkreśla Tomasz Starus.

Tym, którzy mimo wszystko się boją, radzi korzystać z wiarygodnej informacji gospodarczej na temat potencjalnych kontrahentów. Zwraca też uwagę na możliwości stwarzane przez sektor finansowy, jak ubezpieczenie należności czy leasing.

- Pozwalają one rozproszyć ryzyko i zmniejszyć bieżące obciążenia - kwituje członek zarządu Euler Hermes.

WIDEO: Barometr Bartusia. Czy coś grozi firmom z Małopolski?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski