Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Malutki Michael otrzymał imię sierżanta USA. Młodego żołnierza, który uratował życie jego tacie

Piotr Subik
Karol z Michaelem, Jakub i miś Ollis
Karol z Michaelem, Jakub i miś Ollis Andrzej Banaś
Gdyby nie Michael H. Ollis, krakowski spadochroniarz Karol Cierpica mógł wrócić z Ghazni w trumnie. Dziękuje za to Bogu i poległemu Amerykaninowi.

Miś do małych nie należy. Uszyto go z resztek munduru noszonego przez żołnierzy w USA. Na ramionach ma naszywki „Ranger”, zaś na piersi plakietkę z napisem „Ollis”. Przysłano go kilka dni temu, w paczce ze Staten Island w Nowym Jorku. Podobne maskotki firma Mattew Bears szyje dla dzieci poległych na wojnie Amerykanów.

Mały Michael miał więcej szczęścia. Jego ojciec na misji nie zginął, choć niewiele brakowało. Podczas ataku talibów na polską bazę Ghazni w Afganistanie przed zamachowcem samobójcą osłonił go własnym ciałem sierżant Michael H. Ollis. Pokiereszowany odłamkami młody chłopak zmarł zaraz w szpitalu polowym… Karol Cierpica był ranny, ale przeżył.

Ma stopień podporucznika, służy w krakowskiej 6. Brygadzie Powietrznodesantowej. Na misji w Afganistanie był wówczas po raz trzeci, wcześniej także trzykrotnie zaliczył Bałkany. Nie miał żadnych wątpliwości, że nowo narodzonemu synowi nada imię Michael. A miśka szytego z munduru armii USA przysłali dziecku rodzice zabitego żołnierza – Robert i Linda Ollisowie. Stąd na nim plakietka z nazwiskiem bohatera.

Karol Cierpica mówi tak: – Do końca życia będę powtarzał, że Michael uratował mi życie. I nie tylko mnie. On uratował życie wielu żołnierzom w Ghazni. Dziękuję za to jemu i Bogu.

Był 28 sierpnia 2013 roku, wczesne popołudnie. Baza Ghazni. Trwała XIII zmiana Polskiego Kontyngentu Wojskowego. Tym razem Karol nie był tam jako dowódca sekcji snajperów, lecz jako oficer operacyjny. Zapamiętał, że rozległ się huk, a przez radiowęzeł ktoś wołał: „Atak, atak, atak!”. Wybiegł z kontenera mieszkalnego, zobaczył słup dymu, wielką na 20 –30 m wyrwę w murze bazy, przy którym zdetonowano ciężarówkę trotylu, i już nie miał wątpliwości, że to szturm talibów. Owszem, mógł schować się w schronie, ale wrócił po karabin, magazynki, hełm i kamizelkę kuloodporną. Ktoś przecież potrzebował pomocy.

Sytuacja była nieciekawa. Talibowie wtargnęli na teren bazy, ostrzeliwali ją rakietami i granatami. Kanonada strzałów z kałachów i odpowiadających im beryli. Cierpica dostał w nogi, ale nie miał czasu rozczulać się nad sobą. Raz za razem w powietrze wysadzał się kolejny zamachowiec samobójca. Masakra.

To wtedy przy Karolu pojawił się młody Amerykanin. Weszli razem między kontenery, osłaniając się nawzajem. I nagle obok nich wyrósł, jak spod ziemi, talib obwieszony ładunkami wybuchowymi. Pociągnął za sznurek… Trwało to ułamek sekundy.

Michael H. Ollis stał pomiędzy nim a Karolem. Przyjął na siebie całą moc wybuchu. Pochodził ze Staten Island, służył w 2. Batalionie 22. Pułku Piechoty 1. Brygady Bojowej 10. Dywizji Górskiej. Przyjechał do Ghazni z Fortu Drum, przy granicy z Kanadą. Miał 24 lata. Wrócił do USA w trumnie. Gdyby nie on, trumna wywożona z Afganistanu byłaby przykryta polską flagą. To kolejna rzecz, co do której wątpliwości nie ma Karol Cierpica.

W szpitalu w Ghazni, gdzie trafił z ranami, odwiedzili go kumple Ollisa z plutonu. Długo opowiadali o Michaelu. Np. że tak często mył zęby, iż byli przekonani, że uśmiechem zdradzi ich kiedyś w nocy przez wrogiem. A uśmiechał się zawsze. Lubił pomagać ludziom. Od dzieciństwa. Polskę znał, bo odwiedził Auschwitz, gdy stacjonował w RFN.

Przez łzy Karol rzekł wtedy Amerykanom z 10. Dywizji: – Koniecznie odszukajcie jego rodziców i powiedzcie im, że Michael był bohaterem!

Jeszcze nie wiedział, że wkrótce będzie miał okazję zrobić to osobiście.

Nie od razu przyznał się żonie, że oberwał od talibów. – „Wsypał” go jego kumpel, który zadzwonił i powiedział: „Basiu, nie przejmuj się, wszystko będzie OK” – wspomina z uśmiechem Barbara Cierpica.

Zapamiętała dobrze łącznie prawie dwa lata spędzone przez Karola w Afganistanie – strach przez włączeniem TV i radia; ciągłe oczekiwanie, czy zadzwoni. Pytania starszego syna Jakuba, obecnie 13-latka: „Co tam u taty?”. I to, co zwróciło jej uwagę już po ataku na bazę Ghazni – że dzwoni częściej niż przedtem. A przecież większe limity minut mieli do dyspozycji tylko żołnierze leczący rany w szpitalu… Spędził w nim tydzień, wrócił na dwa dni do służby i niespodziewanie ściągnięto go do Polski.

Pierwszy raz pojechał do USA na zaproszenie gwiazdy NBA Marcina Gortata. Podczas „Polish Heritage Night”, spotkania dla polskich weteranów odbywającego się przy okazji meczu Pheonix Suns, Karolowi Cierpicy brawo biło kilka tysięcy osób. Jako weteran był dla nich bohaterem, a nie jak w Polsce – najemnikiem.

Wrócił do kraju i zaraz znowu poleciał za Wielką Wodę. Tym razem w polskim konsulacie w Nowym Jorku – przy okazji Dnia Weterana – rodzicom Michaela H. Ollisa wręczano Złoty Medal Wojska Polskiego i Gwiazdę Afganistanu. To tam widział ich pierwszy raz. – Robert powiedział do mnie: „Armia nas nie informuje o niczym. Powiedz mi, jak zginął mój syn. Czy umarł do razu, czy cierpiał przed śmiercią?”. Opowiadałem mu ze szczegółami. Sam był żołnierzem, ma w domu Purpurowe Serce za wojnę w Wietnamie – opowiada Karol.

Matka Ollisa ze łzami w oczach powtarzała, że Michael był cudownym synem i wspaniałym żołnierzem. Że odczuwa dumę, iż zginął za Amerykę. Dla Karola to było i wciąz jest „magiczne”: – Znam ludzi, którzy stracili synów, znam kobiety, które straciły mężów na misji. Ale nikt nie reagował w ten sposób.
Z kolei Barbara poznała Roberta i Lindę oraz ich córki, starsze siostry Michaela: Kelly i Kim, w Warszawie. 15 sierpnia 2014 r. Karol odbierał od prezydenta Bronisława Komorowskiego Krzyż Kawalerski Orderu Krzyża Wojskowego – za męstwo i odwagę w walce z terroryzmem. Była już wtedy w ciąży, powiedzieli o tym Ollisom. Robert głaskał ją po brzuchu. Ucieszył się na wieść, że dziecku dadzą na imię Michael. Linda także. Od początku traktowali Karola jak swego syna…

– Dla mnie imię Michael było oczywiste od samego początku. Jak tylko wyszłam od lekarza po USG, powiedziałam to Karolowi. Przyznał, że też o tym myśli – opowiada Barbara. A Karol dodaje: – Wszyscy mówili mi, że skoro mam syna, to powinienem teraz postarać się o córkę. Ale ja wiedziałem, że to musi być chłopak.

Karol przyznaje, że po tym, co stało się w Ghazni, zbliżył się mocno do Boga. Przy swym snajperskim zdjęciu na Facebooku umieścił cytat z Księgi Psalmów: „Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną”.

Kim powiedziała mu kiedyś, że jej brat Michael był jego Aniołem Stróżem. I że czuwa nad nim nadal. – Może niektórzy się tego wstydzą, ale ja głęboko wierzę, że Jezus był wtedy z nami w Afganistanie, w Ghazni – podkreśla Karol Cierpica. Na lewej ręce, jeszcze w Ghazni, wytatuował sobie: „Audaces Fortuna iuvat”. To słowa z „Eneidy” Wergiliusza. Znaczą tyle, co „Śmiałym szczęście sprzyja”. To spadochroniarskie motto. Na nadgarstku nosi zaś bransoletę z informacją o Michaelu H. Ollisie, którą dostał od Roberta i Lindy. W koszulce z jego wizerunkiem pobiegnie w listopadzie w New York City Marathon. Do Ameryki zabierze też wtedy Basię, Jakuba i oczywiście Michaela.

„Majki” przyszedł na świat 11 stycznia tego roku. Urodzili go razem w szpitalu. Ale wody odeszły Basi podczas mszy w kościele Pawła w Wieliczce. Karol przyjmował akurat komunię. To również uważa za znak dany przez Boga.

Chłopak to okaz zdrowia, rośnie jak na drożdżach. Robert i Linda mówią, że są jego dziadkami. Paczkę z misiem Ollisem zaadresowali bezpośrednio do niego.

***

Atak na FOB Ghazni, dokonany przez rebeliantów 28 sierpnia 2013 r., był największym atakiem na polską bazę w Afganistanie. Prócz sierż. Michaela H. Ollisa wskutek odniesionych podczas niego ran zmarł żołnierz z 25. Brygady Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim. Na prośbę rodziny MON nie ujawnił jego imienia i nazwiska.

Zginęło też kilku afgańskich wojskowych i policjantów. Ranni zostali Polacy, Amerykanie i Afgańczycy, wśród tych ostatnich – również cywile.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski