Piotr Świerczewski prowadził BMW po drodze wojewódzkiej niedaleko Pobierowa w Zachodniopomorskiem. Jechał wolno (około 70 km na godzinę), ponieważ towarzysząca mu żona źle się czuła i poprosiła, żeby nie szarżował. Z przeciwnej strony pędził opel vectra ścigany przez policję, którego kierowca nie zatrzymał się do kontroli.
Kierujący oplem nie opanował samochodu i z dużą siłą zderzył się czołowo z autem Świerczewskich. - Zawsze zastanawiałem się, jak to jest, kiedy jeleń wybiegnie na leśną drogę. Co bym wtedy zrobił. Gdy ten facet wyjechał, nie miałem nawet ułamka sekundy na reakcję. Nie widziałem go - opowiedział piłkarz portalowi Wirtualna Polska.
W wyniku czołowego zderzenia auto Świerczewskich wylądowało w rowie. Lidię i Piotra uratowały zapięte pasy i poduszki powietrzne. Po wypadku na ponad godzinę trafili do szpitala. Po badaniach okazało się, że nie mają poważniejszych obrażeń.
Badanie alkomatem wykazało, że 26-letni kierowca opla, który spowodował wypadek, miał 1,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Przed wypadkiem uczcił paroma głębszymi odzyskanie wolności po odsiadce. Dodatkowo nie miał prawa jazdy.
Grozi mu za to powrót za kraty.
Nie udało nam się porozmawiać ze Świerczewskim. Mieszkający w Nowym Sączu ojciec piłkarza Mirosław o wypadku dowiedział się rano z "Faktu". Natychmiast zadzwonił do syna. - Piotruś uspokoił mnie, że czuje się dobrze. Jego żona Lidzia jest trochę bardziej poturbowana, ale to raczej nic groźnego. Są już w mieszkaniu w Warszawie - powiedział.
43-letni Świerczewski jest już na piłkarskiej emeryturze. Był 70-krotnie reprezentantem Polski w piłce nożnej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
