Mam duży sentyment do Przeboju Wolbrom

Fot. Jerzy Zaborski

ROZMOWA z ADRIANEM MIELCEM, pomocnikiem III-ligowego klubu.

- Niestety tak, w Bochni wygraliśmy, myśleliśmy, że u siebie z Juventą Starachowice też zdobędziemy trzy punkty, że zacznie się znowu dobra seria, a tu niestety dostajemy uderzenie u siebie. Cóż, taka jest piłka... Szkoda że przegrywamy na własnym boisku. Nie powinno się nam to zdarzać, bo przecież przychodzą kibice, którzy dobrze nas dopingowali.

- Właśnie, macie jakiś problem z**meczami usiebie, zczego to wynika, bo nawyjazdach potraficie spisywać się dobrze, zebraliście zmeczów na**obcych boiskach dwa razy więcej punktów.

- Dobrze gramy z kontrataku, a u siebie trzeba stosować atak pozycyjny, co nie wychodzi nam do końca. Staramy się, pracujemy dalej, mam nadzieję, że będziemy wygrywać.

- Przebój to nie był dla Pana klub pierwszego wyboru, starał się Pan o**angaż w**Sandecji.

- Tak, nie było jednak tam z kim rozmawiać, odwlekano decyzję, bo nie było prezesa, a czas uciekał i trzeba było podjąć jakąś decyzję. Nie wiem do końca, o co chodziło. Dobrze się prezentowałem, ale ostatecznie nie wyszło. Potem trenowałem w Garbarni, musiałem się gdzieś przygotowywać do sezonu. Związałem się więc z Przebojem do grudnia, a potem zobaczymy. Mam sentyment do tego klubu, tutaj nauczyłem się grać w piłkę. Mieliśmy bardzo dobrą ekipę za trenera Szymanowskiego.

- Będzie chciał Pan tu zostać dłużej?

- Na razie ciężko powiedzieć coś konkretnego, nie rozmawialiśmy jeszcze z prezesem.

- Jak Pan wspomina cypryjską przygodę w**Othellos Athienou?**

- To była II liga, bardzo mile to wspominam, jakieś doświadczenia przywiozłem. Gdy grałem w Rozwoju Katowice, dostałem ofertę i nie mając nic do stracenia, pojechałem na Cypr. Spędziłem w tym zespole sezon, ale na skutek kryzysu finansowego, który objął cały kraj, musiałem wrócić do Polski. Może kiedyś wrócimy do tematu.

Rozmawiał Jacek Żukowski