Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mamą jest od 14 lat, ale dopiero niedawno usłyszała słowo „mama”

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Rodzina Piąstków w komplecie, czyli tata Michał, mama Stasia oraz Patrycja i Filip
Rodzina Piąstków w komplecie, czyli tata Michał, mama Stasia oraz Patrycja i Filip Katarzyna Hołuj
Ludzie. Wczoraj był Dzień Matki. Dla pani Stanisławy Piąstki z Dobczyc wyjątkowy. Pierwszy raz świętowała go jako mama dwójki pociech. Oprócz szerokiego uśmiechu 14-letniego Filipa - biologicznego syna, usłyszała życzenia od 6-letniej Patrycji, adoptowanej córki.

Rodzice są szczęśliwi. Śmieją się, że wreszcie - tak jak być powinno - mają dwa „oczka”, a nie jedno. Do tej pory tym „oczkiem” był Filip. Otoczony miłością i opieką tym większą, że cierpi na czterokończynowe porażenie dziecięce i jest przy tym niepełnosprawny intelektualnie w stopniu głębokim.

Jak wszyscy przyszli rodzice pragnęli, aby ich dziecko było zdrowe i sprawne. Nic zresztą nie zapowiadało tego, że będzie inaczej. Ciąża przebiegała normalnie. - Problemy zdrowotne pojawiły się w trzeciej dobie po narodzinach Filipa, a zdiagnozowany neurologicznie został dopiero, kiedy skończył sześć miesięcy. Okazało się, że miał wylew i może nie chodzić, nie mówić... Po cichu liczyliśmy na cud, ale nie przychodził. Staraliśmy się uzdrowić Filipa na siłę. Korzystając ze wszystkich metod konwencjonalnych i niekonwencjonalnych, chwytając się wszystkiego - mówi pani Stasia.

Od czekania na cud, po pogodzenie się z losem

Pobyty w szpitalach, niepewność, strach o życie dziecka, które dostawało duszności - wszystko to składało się na ich codzienność, dlatego niechętnie wracają do tych wspomnień. - Nieraz się zastanawiamy, jak to przetrwaliśmy? Chyba tylko dzięki wsparciu, jakie dawaliśmy sobie nawzajem - mówi kobieta.

Minęło kilka lat zanim pogodzili się z tym, że cudu nie będzie, a rehabilitacja nie sprawi, że Filip stanie na nogi, że zacznie mówić. - To co w nas nastąpiło, to było przewartościowanie. Chcieliśmy mieć zdrowe dziecko - mamy chore. Zaakceptowaliśmy to i dziękujemy Bogu za nie. Teraz najbardziej nam zależy na tym, żeby był szczęśliwy. Nie zdrowy, jak chcieliśmy kiedyś, ale właśnie szczęśliwy. I żeby był z nami - mówią.

I jest. Wszędzie, gdzie tylko się da. Na imprezach integracyjnych, na festynach, nad jeziorem, na koncercie, na kalwaryjskich dróżkach, w kościele.

Być może niektórzy czytelnicy znają ich z naszych łamów. Rok temu pisaliśmy o tym, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych, bo mimo wszelkich trudności starają się, aby Filip zobaczył i przeżył jak najwięcej. Mama dla jego uśmiechu wsiada na specjalny rower, na którym wozi syna i razem z nim rusza do poddobczyckich wiosek w nadziei na spotkanie pasących się krów. Filip kocha zwierzęta i pociągi. W Dobczycach kolei jak wiadomo nie ma, ale mama Filipa nie mówi „no, trudno”, tylko zabiera go do Wieliczki, skąd jadą pociągiem na wycieczkę do Krakowa. Odwiedzają ZOO albo idą na Rynek nakarmić gołębie.

Telefon zadzwonił po spotkaniu z papieżem
W ubiegłym roku spełnili przyrzeczenie dane przy okazji I Komunii św. Filipa i dotarli z nim do Watykanu, gdzie spotkali się z papieżem Franciszkiem. Wtedy tylko ich najbliżsi wiedzieli, że cały czas czekają na jedną z najważniejszych w życiu wiadomości. Na telefon z ośrodka adopcyjnego z informacją, że czeka na nich dziecko. Drugie, upragnione, o które długo się starali.

Zadzwonił wreszcie pod koniec sierpnia ubiegłego roku. Po trzech latach, kiedy już powoli zaczynali tracić nadzieję. Jako ludzie wierzący widzą palec Boży w tym, że wiadomość przyszła właśnie wtedy. Zaledwie kilka tygodni wcześniej, przy okazji Światowych Dni Młodzieży, spotkali się po raz drugi z papieżem Franciszkiem, który zapewnił, że pamięta ich z kwietniowego spotkania w Watykanie.

Radość z telefonu była ogromna, bo czekanie na niego trwało trzy lata. Ale marzenie o drugim dziecku narodziło się znacznie wcześniej. - W pierwszym ośrodku odmówiono nam, z powodu niepełnosprawności Filipa. Poszukaliśmy innego i znaleźliśmy taki, gdzie przyjęto nas z otwartymi ramionami - opowiadają.

Nieopisana radość ze słowa „mama”

Pod koniec sierpnia pojechali poznać Patrycję. Jak zapewniają, już po chwili wiedzieli, albo raczej czuli, że to będzie ich córeczka. Zanim, w lutym tego roku stali się formalnie rodziną, musiał upłynąć pewien czas podczas którego poznawali się.

- Na początku byłam „ciocią”. Za którymś razem, kiedy przyjechaliśmy odwiedzić Patrycję przywitała mnie słowami „cześć mamo!”. Co wtedy czułam? Nawet nie wiem jak to ubrać w słowa. Czułam... pełnię szczęścia! - mówi pani Stasia.

- Patrycja weszła w naszą rodzinę, jakby była w niej od urodzenia. Jest oczkiem w głowie babci Ewy, jak i zresztą całej reszty rodziny. Jesteśmy ogromnie wdzięczni za akceptację i wsparcie, jakie otrzymaliśmy od rodziny i znajomych - mówią oboje. To co jeszcze bardziej ich cieszy, to porozumienie między Filipem a Patrycją. - Zdarza się, że dorośli nie wiedzą jak zachować się w stosunku do Filipa, a Patrycja nie ma z tym najmniejszego problemu i ma z nim świetny kontakt - mówi pani Stasia.

Nie należy do osób, które lubią narzekać. Wręcz przeciwnie. Zawsze jest uśmiechnięta i pełna pozytywnych „wibracji”. Dlatego nawet fakt, że przybyło obowiązków, nie martwi jej.

Nowe obowiązki, nowe życie
- Zmieniło się wszystko. Są nowe obowiązki, ale to nic. To szczęście. Rano wyprawiam Filipa do szkoły, czyli Ośrodka Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczego w Myślenicach. Patrycję odprowadzam do przedszkola, a potem do czasu ich powrotu - jak wiele innych mam - piorę, sprzątam, gotuję. Mąż pracuje, żeby nam zapewnić byt, ale zawsze wieczorem znajduje czas na to, żeby pobawić się z dziećmi. One go ubóstwiają i zawsze czekają, żeby choć trochę pobyć z nim. W domu panuje większy gwar, ale już nie wyobrażamy sobie, że mogłoby być inaczej - opowiada.

Kiedy rok temu byli w Rzymie wrzucili do fontanny di Trevi monetę w nadziei, że tam wrócą. - Marzymy, żeby jeszcze raz tam pojechać, tym razem już we czwórkę. Żeby podziękować, bo mamy za co - mówi pani Stasia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski