Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mama tęskni i czeka

Ewa Tyrpa
Pani Maria nie potrafi siedzieć bezczynnie. Szycie pozwala jej zarobić parę groszy, bo na pomoc dzieci liczyć nie może.
Pani Maria nie potrafi siedzieć bezczynnie. Szycie pozwala jej zarobić parę groszy, bo na pomoc dzieci liczyć nie może. FOT. EWA TYRPA
Dzień Matki. Kobiety przebywające w placówkach opiekuńczych marzą, aby w prezencie dzieci je odwiedziły lub choć zadzwoniły.

Maria Półtorak ze Śląska od siedmiu lat przebywa w Karniowicach w Domu Pomocy Społecznej. Ma dwóch synów i córkę, ale od pewnego czasu już nie czeka na ich wizytę. Marzy jednak, że kiedyś cała trójka ją odwiedzi – na przykład z okazji Dnia Matki...

– Chciałabym, aby chociaż czasem dzieci zatelefonowały do mnie, dały o sobie znać. Byłabym szczęśliwa, gdybym mogła zobaczyć wnuki, dzieci mojej córki, z którą od lat nie mam kontaktu. Nie znam nawet jej numeru telefonu. Słowami nie da się opisać tego, co czuję – mówi przez łzy.

Już nie wysyła świątecznych kartek z życzeniami

Dawniej wysyłała dzieciom świąteczne kartki, ale z ich strony nie było żadnego odzewu. Przestała więc pisać. Czasem odezwie się jej najmłodszy syn. Odwiedził ją jeden raz, w zeszłym roku. Przyjechał z prośbą, aby zgodziła się na przepisanie na niego części mieszkania, które zajmuje ze swoim ojcem, a jej byłym mężem. Pani Maria podpisała zgodę. Nie chce już wrócić do miejsca, gdzie mąż ciągle się awanturował.

Chciałaby, aby syn ułożył sobie życie, żeby był szczęśliwy. To samo dotyczy starszego syna, ale on miał problemy zdrowotne i teraz przebywa w ośrodku opiekuńczym.

W karniowickiej placówce pani Maria ma wszystko, czego potrzebuje – przede wszystkim spokój. Ma swój pokój, a z sąsiadką dzieli łazienkę i kuchnię. Lubi zajmować się kwiatami na tarasie. Należy do kółka teatralnego. Nie narzeka na posiłki, uważa, że są wystarczająco obfite i smaczne. Nie dokupuje więc jedzenia, a poza tym nie byłoby jej stać na dodatkowy wydatek, gdyż z zasiłku socjalnego zostaje jej miesięcznie 152 zł. Cieszy się z tej kwoty. Do niedawna miała bowiem jeszcze mniej, bo spłacała raty za telewizor.

Wygodne krzesło podarowała sąsiadka

Pani Maria przyznaje się, że część pieniędzy wydaje na papierosy i kawę. Więc próbuje dorabiać. Jest zawodową krawcową i czasem dostanie parę groszy za szycie. Jednak w DPS-ie nie ma takich klientów, jak w zakładzie krawieckim. Ludzi nie stać na duże wydatki. – A ja nie potrafię siedzieć bezczynnie. Coś komuś poprawię, zwężę, załatam, a nici i igły do maszyny kupuje mi pani dyrektor – zaznacza pani Maria. Podkreśla, że od niedawna ma lepsze warunki do szycia, bo sąsiadka podarowała jej obrotowe, wygodne krzesło.

To nie jest odosobniony przypadek

Bogusława Mirek, kierująca Działem Opiekuńczo-terapeutycznym w kar­nio­wickim DPS-ie mówi o wielu podobnych sytuacjach.

– Bardzo często dzieci wyjeżdżają za granicę i jedynym rozwiązaniem jest ulokowanie rodziców w takich placówkach. W wielu przypadkach później nie kontaktują się z nimi, albo robią to sporadycznie – mówi Bogusława Mirek. Podaje przykład jednej z mieszkanek po udarze mózgu. – Córka mieszkająca za granicą powiedziała wprost: To już nie jest moja mama. Mówiła to też matce, która na pewno wszystko rozumiała, tym bardziej, że po intensywnej rehabilitacji, ta pani szybko wraca u nas do zdrowia.

Dzieci są przecież bardzo zapracowane...

Terapeuci zauważyli, że rodzice zazwyczaj próbują tłumaczyć postępowanie swoich dzieci. Bronią potomków przed zarzutami obojętności i nieczułości twierdząc, że są bardzo zapracowani, więc nie mają czasu na odwiedziny. Ale jednocześnie niektóre pensjonariuszki zaprzyjaźniają się z personelem i mówią, że ich wnuczkami są terapeutki... Bo to one mają czas na wysłuchanie ich żali i wspomnień. Przytulą je, potrzymają za rękę i pocieszą. – Jesteśmy jednak tylko namiastką ich dzieci i nigdy ich nie będziemy w stanie ich zastąpić – mówią terapeutki.

Dała im wszystko, co mogła i czego zapragnęli

– Czasem nieporozumienia pomiędzy rodzicami a dziećmi zajdą tak daleko, że trudno jest obie strony doprowadzić do zgody. A przecież w życiu są różne sytuacje, każdy ma prawo do błędów i warto pozwolić je naprawić – dodaje Marzena Wiecheta, instruktorka terapii zajęciowej.

Pani Amelia już dawno wybaczyła swojemu starszemu synowi i jego żonie. Także wnukowi, który nawet podniósł na starszą panią rękę. Ale nie miała, jak dotąd okazji, aby im o tym powiedzieć. Ze łzami w oczach opowiada swoją historię.

Rodzinie starszego syna dała wszystko, co mogła i co chcieli. Zaciągnęła dla nich kredyty. Synowa pojechała za granicę obiecując, że będzie jej przesyłać pieniądze na raty pożyczki. Nie dostała od niej złotówki. Zapisała im swoje mieszkanie, które zaraz małżonkowie sprzedali. Też nie dostała z niego ani grosza.

W zamian za to miała z nimi zamieszkać. Jednak po trzech miesiącach, gdy wróciła z zakupów, okazało się, że nie może się dostać do mieszkania. Czekała na otwarcie drzwi, siedząc na klatce schodowej. Dopiero któryś z sąsiadów zadzwonił po policję. Po interwencji funkcjonariuszy weszła do domu.

Już wiedziała, że rodzina chce się jej pozbyć, bo już nie była jej potrzebna. Uznała, że w takiej atmosferze nie dało się żyć. Opuściła ten dom. Tułała się po różnych placówkach. Wreszcie trafiła do Karniowic.

Jest tu od czterech lat i za nic w świecie nie zamieniałby tego miejsca na inne.

Wymarzony prezent na Dzień Matki – pogodzić się z synem

Pani Amelia cieszy się, gdy przyjeżdża do niej jej młodszy syn – ten, któremu nie pomagała. Mimo starań nie udało mu się namówić starszego brata i bratowej do nawiązania kontaktu z matką.

Niedawno przyjechał do niej z siedmiomiesięczną prawnuczką. – Byłam taka szczęśliwa, widząc to śliczne dziecko – mówi uśmiechnięta.

Pani Amelia bardzo chciałaby zobaczyć też starszego syna, jego żonę i wnuka. Choć wylała przez nich dużo łez, nie żywi do nich urazy. W końcu to jej dziecko i jego rodzina. Jednak nie napisze do nich listu. Boi się odpowiedzi i kolejnego cierpienia. Teraz ma tu spokój. Niedawno ze swojej skromnej emerytury skończyła spłacać ich długi, więc lepiej się jej powodzi.

Zapytana o wymarzony prezent na Dzień Matki odpowiada: Chcę pogodzić się ze starszym synem i jego rodziną.

Napisz do autora:
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski