Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mamy 40 procent szans

Redakcja
Krzysztof Gajtkowski (biały strój) w charakterystycznej dla siebie akcji Fot. (KOW)
Krzysztof Gajtkowski (biały strój) w charakterystycznej dla siebie akcji Fot. (KOW)
- W prowadzonej przed przeszło miesiącem rozmowie przyznał Pan, że marzy się Panu ponowne zaistnienie w ekstraklasie. Przyszło Panu wówczas do głowy, że może w niej zagrać jako piłkarz Kolejarza?

Krzysztof Gajtkowski (biały strój) w charakterystycznej dla siebie akcji Fot. (KOW)

Rozmowa z KRZYSZTOFEM GAJTKOWSKIM, piłkarzem Kolejarza Stróże

- Szczerze mówiąc nie rozpatrywałem takiej możliwości. Owszem, działaczom klubowym udało się skupić w Stróżach wielu zawodników o znanych w Polsce nazwiskach, którzy powinni stworzyć mocną ekipę, ale żeby miała ona zaraz awansować do najwyższej klasy rozgrywkowej? Nie, to wydawało się nierealne. Tymczasem okazuje się, że życie pisze najbardziej nieprawdopodobne scenariusze.

- Zwycięstwo w Niecieczy sprawiło, że ta ekstraklasa znalazła się na wyciągnięcie ręki...

- Gdyby to jeszcze tylko od nas zależało. Musimy wygrać z Olimpią Elbląg i nasłuchiwać wieści z Gliwic i ze Szczecina.

- Nie musielibyście tego czynić, gdybyście nie pokpili sprawy w potyczce z Polonią Bytom. Przed własną publicznościa prowadziliście 2:0, by przegrać 2:3.

- Nie pokpiliśmy. Polonia była wówczas drużyną o klasę od nas lepszą i wygrała najzupełniej zasłużenie. Ale fakt, straconych punktów bardzo teraz brakuje.

- Kiedy przekonał się Pan, że ekstraklasa w Stróżach to jednak nie takie znów nieprawdopodobieństwo?

- Po zwycięskim meczu w Gdyni. Do spotkania z nami Arka była na własnym terenie zespołem niepokonanym. Dopiero my natarliśmy jej uszu. Po raz kolejny przekonałem się, że w I lidze wszystko jest możliwe. Ostatnia w tabeli Olimpia Elbląg wygrywa z liderującą Pogonią, Sandecja gromi na wyjeździe Flotę, by ulec u siebie Dolcanowi, rewelacyjnie spisująca sie Termalica przegrywa kilka spotkań pod rząd. Podobnie zaskakujące wyniki można mnożyć. Dlatego mam nadzieję, że mecze Arka - Pogoń i Piast - Zawisza ułożą się po naszej myśli.

- Na ile procent ocenia Pan szanse Kolejarza?

- Na jakieś czterdzieści. Ale to tylko gdybanie. Wszystko zweryfikuje boisko.

- Przychodząc do Kolejarza miał Pan być jego gwiazdą, zawodnikiem, który strzelać będzie najwięcej goli. Tymczasem przychodzi Panu walczyć o miejsce w wyjściowej jedenastce.

- Nie zagrałem od początku w dwóch ostatnich meczach. Z tym, że potyczka z Sandecją miała szczególny charakter. Trener postawił w niej na chłopców, grających kiedyś w sądeckim klubie, mającym mu coś do udowodnienia. I, sądząc po wyniku, postąpił słusznie. Zresztą, należąc do ekipy tworzonej przez graczy z tak dużym potencjałem, zajęcie miejsca na ławce rezerwowych nie jest żadną ujmą. Zaś jeśli chodzi o mój bramkowy dorobek, to istotnie, nie jest on imponujący. Do siatki rywali trafiłem tylko raz, i to we wspomnianym meczu z Polonią. Ten gol zdał się więc psu na budę.

- Wracając do ewentualnego awansu: czy rządzący w Kolejarzu senator Stanisław Kogut obiecał wam za sukces specjalną premię?

- Z senatorem mamy częsty kontakt. Ostatnio nas wyłącznie chwali, ale o premii nie wspominał. Na razie tajemniczo się uśmiecha. O nagrodach jednak nie myślimy. Koncentrujemy się na ostatniej kolejce, która przesądzi, czy na nie zasłużyliśmy.

Rozmawiał Daniel Weimer

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski