Mamy taki sam bolid!

– W tym roku Tour de Pologne zawita na Słowację, skąd pomysł, by poszerzyć pole dla tego wyścigu?
– Łączą nas piękne Tatry, my jako organizatorzy wyścigu szukamy też pięknych gór, stąd ten pomysł. Także w tym kontekście, że staramy się wspólnie o organizację igrzysk olimpijskich w 2022 roku, więc razem robione imprezy odbiją się też szerokim echem.

– Zakopane może być nieco zawiedzione, bo chciało mieć i start i metę piątego etapu...
– Jesteśmy dobrymi sąsiadami, podzielimy się. A start będzie się wiązał z tym, że będzie też kilka rund po Zakopanem. Wyścig będzie bardziej interesujący, jeśli wjedziemy też na Słowację.

– Nasi południowi sąsiedzi zagoszczą w naszym wyścigu na dłużej?
– Słowacja jest ciekawym dla nas krajem, mamy wspólne góry, myślę, że ta współpraca będzie się rozwijała.

– TdP będzie się kończył „czasówką” w Krakowie, ale zmieni się nieco jej trasa.
– Tak, wystartujemy spod Wawelu, będziemy jechali do Wieliczki, a skończymy na Rynku Gł., tam, gdzie w ubiegłym roku.

– Czy coś się zmieni jeśli chodzi o kwestie regulaminowe, czy zostaje ten ubiegłoroczny?
– Raczej wrócimy do starego regulaminu, ponieważ nie wszyscy zawodnicy rozumieli naszą nowinkę (nagradzano bonifikatami najaktywniejszych na danym etapie – przyp. żuk), choć ja byłem za tym. Będziemy premiowali najwaleczniejszego zawodnika, ale nie będzie się to liczyło do klasyfikacji generalnej.

– Ilu wystartuje zawodników?– Każda grupa będzie liczyła po 8 kolarzy, a nie jak ostatnio po 6. Będzie 19 teamów z World Touru plus pięć z tzw. „dziką kartą”, wśród nich będzie reprezentacja naszego kraju.

– Który etap według Pana będzie najtrudniejszy?
– Dwa będą trudne, ten z Zakopanego na Słowację i wokół Bukowiny Tatrzańskiej. Gór nie ma zbyt wiele, dlatego wszyscy będą się nastawiali na te dwa etapy. Jeśli chodzi o etap Bukowina – Bukowina to jest to już nasz klasyk z 22-procentowym podjazdem pod Gliczarów. Wcześniejszy odcinek z Zakopanego do Strbskiego Plesa też będzie trudny, ale etap, który będzie całkowicie rozgrywany w Polsce będzie bardziej interwałowy, nerwowy, będzie się dużo działo.

– W ubiegłym roku Tour był głównie na południu Polski, teraz zaczyna się na północy.
– Chcemy pokazać całą Polskę. Dawno nie byliśmy w Trójmieście, w centrum naszego kraju, a mamy taką ideę, by łączyć sportowe emocje, z pięknym pokazywaniem naszego kraju.

– Ostatnio przyjechały gwiazdy – Bradley Wiggins, Fabian Cancellara, Ivan Basso. Czy w tym roku będzie podobnie?
– Na pewno przyjadą świetni zawodnicy, tym bardziej, że partner ze Słowacji, z którym podpisaliśmy umowę o współpracy, jest sponsorem czterech czy pięciu drużyn World Touru, czyli ma wpływ na to, kto przyjedzie. TdP ma już markę samą w sobie, więc nie mamy kłopotów z zachęceniem najlepszych kolarzy do przyjazdu.

– Pojawiły się plotki, że wyścig może wypaść z prestiżowego cyklu World Tour...
– Jeśli będą reformy, to muszą być robione według określonych zasad. Nie może być tak, że wszystkie wyścigi włoskie, francuskie znajdą się w tym cyklu, a inne będą traktowane gorzej. Jeśli my jako organizator co roku dostajemy na 100 możliwych punktów 99,8, to nie mamy obawy, że wyścig nadal będzie w najwyższej lidze.

– Skądś się biorą jednak lotki...
– To jest biznes. My weszliśmy do tego towarzystwa, tak jak byśmy wjechali syrenką na tor formuły 120 lat temu. Nie pasowaliśmy jeśli chodzi o finanse, nie stać nas było na transmisje, ale przez 20 lat dorobiliśmy się takiego samego „bolidu” jaki mają Francuzi czy Włosi, ścigamy się jak równy z równym.