Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mamy to! Pokonaliśmy Szwajcarię w karnych i zagramy w ćwierćfinale Euro 2016!

Kaja Krasnodębska
Szwajcaria - Polska 1:1 pd. k. 4-5
Szwajcaria - Polska 1:1 pd. k. 4-5 Darko Bandic
Mecz Polska - Szwajcaria. Marzenia się spełniają! Zgodnie z przewidywaniami, pojedynek ze Szwajcarią należał do bardzo wyrównanych i szalenie trudnych. By wyłonić zespół, który zostanie pierwszym ćwierćfinalistą Euro 2016, potrzebna była seria rzutów karnych. A z jedenastu metrów bezbłędnie strzelali Polacy.

Po ogromnym sukcesie w fazie grupowej, w Polsce czekano już tylko na jedno. Od wtorkowego wieczoru skrupulatnie odliczano dni, godziny, a nawet minuty do premierowego gwizdka w Saint-Etienne. I wreszcie nadszedł. Punktualnie o godzinie 15 na w przybliżeniu dwie godziny, cały kraj zamarł. Wszelkie oczy skierowane były tylko w jednym kierunku. W stronę jedenastki wybranej przez Adama Nawałkę. W wyjściowym składzie obyło się bez niespodzianek. Po tym jak w starciu z Ukrainą, część kluczowych graczy dostała nieco odpoczynku, dzisiaj powrócili w pełni sił. Gotowi do walki, wszak kiedy jak kiedy, ale w tym spotkaniu liczyło się jedynie zwycięstwo.

Nim jeszcze kibice zdążyli zająć swoje miejsca na trybunie, a fani sprzed telewizorów wyregulować odbiorniki, Polacy mieli już szansę wyjść na prowadzenie. Błyskawiczna akcja Roberta Lewandowskiego zaskoczyła nie tylko linię defensywy Szwajcarii, ale także Yanna Sommera. Golkiper wybił piłkę przed siebie, a ta znalazła się pod nogami Arkadiusza Milika. Młody napastnik dobijał już niecelnie. Niewykorzystana pierwsza okazja nie zdemotywowała biało-czerwonych. Fantastycznie weszli w ten mecz i premierowe minuty rozgrywane były zdecydowanie pod ich dyktando. Obrońcy przeciwnika w ogóle nie radzili sobie ze sprytnymi zagraniami Roberta Lewandowskiego czy Kamila Grosickiego.

Po bardzo mocnym początku w wykonaniu Polaków, coraz lepiej zaczęli prezentować się również Szwajcarzy. Załatali dziury w defensywie, przez co mogli także ruszyć do przodu i częściej zagłębiać się pod bramkę Łukasza Fabiańskiego. Polski golkiper długo nie mógł się czuć zagrożonym - piłka po strzałach podopiecznych Vladimira Petkovicia, nie zmierzała w kierunku siatki. Kolejne minuty to festiwal stałych fragmentów gry - zarówno jeden jak i drugi zespół miał szansę wykonywać rzuty rożne. Różne rozwiązania, różne koncepcje - żadna nie przyniosła jednak poważniejszej strzeleckiej sytuacji. Tempo spotkania zwolniło, ale nie pociągnęło to za sobą zaprzestania walk - wręcz przeciwnie. Oba zespoły konsekwentnie oraz skrupulatnie konstruowały swe natarcia.

Lepsze sytuacje mieli jednak Polacy. Krwi kibicom ponownie napsuł Arkadiusz Milik, który nie wykorzystał nieuwagi przeciwników i niepilnowany przez nikogo ponownie nie trafił w światło bramki. Ta nieudana próba nieco rozbudziła Helwetów. Wiedząc, że mają już tylko około dziesięciu minut do przerwy, odważniej ruszyli do ataku. Przewagę w posiadaniu piłki zaczęli zamieniać na coraz poważniejsze zagrożenie w okolicach pola karnego Polski. Próby Fabiana Schaera czy Blerima Dzemailiego to jednak zbyt mało, aby pokonać Łukasza Fabiańskiego. Sporo zamieszania w tej strefie boiska robił również stoper Johan Djourou.

Jego zaangażowanie w ataku powodowało dziury pod bramką Yanna Sommera. Defensor po prostu nie nadążał wracać za kontratakiem biało-czerwonych, co okazało się dla niego i jego kolegów brzemienne w skutkach. Szybką akcję Kamila Grosickiego trafieniem wykończył bowiem Jakub Błaszczykowski. Były kapitan reprezentacji Polski mocnym strzałem nie dał Sommerowi szans na poprawną interwencję. Szwajcarom nie można odmówić jednak zaangażowania - mimo niekorzystnego rezultatu, przyśpieszyli jeszcze w końcówce pierwszej połowy. Przed przerwą nie zdołali już jednak odwrócić wyniku na swoja korzyść.

Trybuny były biało-czerwone. Kibice na meczu Polska - Szwajc...

Po powrocie z szatni, na kolejne emocje nie trzeba było długo czekać. Helweci, aby myśleć o awansie, musieli wziąć się do pracy, zaryzykować, natomiast Polacy nie chcieli im się łatwo poddać. Wręcz przeciwnie - wciąż próbowali podwyższyć rezultat. Strzały Roberta Lewandowskiego oraz Jakuba Błaszczykowskiego bez większego problemu odczytywał Yann Sommer. Swoimi interwencjami dawał pewność partnerom, dzięki czemu oni mogli odważniej ruszyć do przodu. Swoich podopiecznych starał się wesprzeć także Vladimir Petkovic wprowadzając drugiego napastnika, młodego Breela Embolo.

Doskonale znany kibicom poznańskiego Lecha, napastnik FC Basel wobec solidnej postawy Polaków w defensywie nie zaliczył wejścia smoka. Wraz z Harise Seferoviciem wciąż czaił się pod polem karnym Polski i czekał na dogodne dośrodkowania. A one rzeczywiście nadchodziły. Fabian Schaer, Xherdan Shaqiri konsekwentnie próbowali posłać piłke pod bramkę Łukasza Fabiańskiego, lecz ich zamiary odczytywane były przez skrzętnie pracujących w defensywie Polski. Selekcjoner reprezentacji Szwajcarii nie zamierzał łatwo dawać za wygraną i do boju wpuścił kolejnego ofensywnego gracza, Erena Derdiyoka. Świeże siły, a także narastająca presja czasu sprawiły, że Helweci naciskali coraz mocniej. Biało-czerwoni mieli jednak swojego bramkarza, który nie raz stanął na wysokości zadania, by fantastyczną paradą uratować skórę swoim kolegom.

Szczęście sprzyja lepszym - brzmi życiowa sentencja. Dzisiaj było po stronie Polaków. Na kwadrans przed końcem spotkania podopiecznych Adama Nawałki po strzale Harisa Seferovicia futbolówka odbiła się od poprzeczki. Napastnik mocnym strzałem z dystansu zaskoczył kłębiących się tłumnie pod własną bramką przeciwników. Ta próba Szwajcara to jedynie wisienka na torcie mocniejszego w wykonaniu jego zespołu okresu gry. Piłkarze z Polski nie wyciągali jednak konsekwencji. Bardzo się cofnęli, by całym zespołem bronić jedynie dostępu do siatki. Gol wisiał więc w powietrzu. Aż w końcu nadszedł. Xherdan Shaqiri efektowną przewrotką zaskoczył rywali. Piłka popędziła w kierunku słupka, odbiła się od słupka i przeleciała nad nieskutecznie interweniującym Łukaszem Fabiańskim.

Niecałe dziesięć minut do końca, a tablica wyników w Saint-Etienne wskazywała remis. Rezultat, który nie mógł zadowolić nikogo, wszak zwiastował dogrywkę. A wysoka temperatura we Francji oraz minuty w nogach sprawiały, że wraz z upływem czasu zaczynało brakować sił. Zwłaszcza Polakom, gdyż Adam Nawałka jak dotąd nie zdecydował się na dokonanie roszad. Przyglądał się jedynie swoim podopiecznym, najwyraźniej wierząc, że ta jedenastka może jeszcze w końcówce zadecydować o awansie. Dziewięćdziesiąt cztery minuty nie wystarczyły - remis 1:1, spór o 1/4 finału pozostał nie rozstrzygnięty. Potrzebne były więc kolejne.

Mimo, że zawodnicy jednej jak i drugiej drużyny mieli za sobą półtorej godziny gry, świeżsi w pierwszej połowie dogrywki wydawal się Szwajcarzy. To oni wyglądali groźniej i w przeciwieństwie do Polaków kreowali jakiekolwiek ofensywne sytuacje. Podopieczni Adama Nawałki natomiast ograniczyli się już wyłącznie do defensywy, pozwalając nieco odpocząć Yannowi Sommerowi. Wydawali się jedynie liczyć na nieskuteczność rywali oraz nadchodzące rzuty karne. Formacje defensywne wzmocnił także selekcjoner reprezentacji Polski, który w setnej minucie zdecydował się na premierową roszadę, wpuszczając Tomasza Jodłowca. Piłkarz Legii zastąpił swojego znajomego z boisk Ekstraklasy, Krzysztofa Mączyńskiego. Chwilę później na murawie pojawił się także kolejny zawodnik, który na co dzień występuje w rodzimej lidze, Sławomir Peszko, a swój występ zakończył Kamil Grosicki. Nie zmieniło to bynajmniej obrazu gry. Przerwa zastała głęboko cofniętych do defensywy biało-czerwonych.

Na drugą część dogrywki, Polacy od razu wbiegli pod własną bramkę. Nie bawili się już w konstruowanie ataków, a dali zamknąć rywalom we własnym polu karnym. Odpychali ich natarcia, nie pędząc z kontratakami, dzięki czemu Yann Sommer mógł spokojnie przespacerować się praktycznie na środek boiska. Jedynym, który wciąż trzymał poziom w naszej reprezentacji był Łukasz Fabiański. To golkiper Swansea sprawiał, że szanse na awans wciąż jawiły się na horyzoncie. Jego reakcje po strzałach Erena Derdiyoka? Prawdziwy majstersztyk. Śmiało trzeba przyznać, że to one sprawiły, iż Polsce udało się dociągnąć do rzutów karnych.

Aż w końcu nadszedł ten najbardziej emocjonujący moment. To co tygrysy lubią najbardziej - jedenastki. Kilka strzałów, które miało zadecydować o być albo nie być Polaków w 1/4 mistrzostw Europy. Na prowadzenie wyszli już po dwóch seriach - niecelne uderzenie Granita Xhaki oraz błąd Yanna Sommera sprawiły, że to biało-czerwoni byli bliżej sukcesu. I już nie dali swoim rywalom nadziei na awans - pewnym wykonaniem wszystkich kolejnych prób sprawili, że marzenia stały się faktem! Polska zagra w ćwierćfinale Euro 2016!

Oglądaj wideo blog Tomka Bilewicza prosto z Francji!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mamy to! Pokonaliśmy Szwajcarię w karnych i zagramy w ćwierćfinale Euro 2016! - Gol24

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski