Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Manihejska wizja Iranu

Urszula Wolak
Za mówienie prawdy płaci się w Iranie  życiem
Za mówienie prawdy płaci się w Iranie życiem fot. xenix filmdistribution
Lubię Kino. Widzowie pozostawieni z czarnym ekranem, bez napisów końcowych. Tym zaskakującym akcentem kończy się znakomity, irański thriller „Rękopisy nie płoną” Mohammada Rasoulofa.

Czarny ekran nie jest żadnym awangardowym środkiem filmowego wyrazu, a rezultatem opresyjnej działalności rządu w Iranie. Kraju, w którym łamane są podstawowe prawa człowieka, między innymi do wolności wypowiedzi. Gdzie artyści nie mogą czuć się bezpiecznie. Dlatego ich nazwiska nie zostały wymienione ani w czołówce, ani w zakończeniu „Rękopisów...”. Film został bowiem nakręcony nielegalnie, w tajemnicy przed irańską władzą, której przedstawiciele odebrali Rasoulofowi prawo do wykonywania zawodu filmowca na dwadzieścia lat.

„Rękopisy nie płoną”, za który reżyser otrzymał nagrodę krytyków w Cannes, wyrastają z bolesnych doświadczeń twórcy i bliskich mu irańskich intelektualistów. To znakomicie skrojony thriller polityczny rozgrywający się w Teheranie i na prowincji Iranu.

Reżyser kreśli manihejską wizję świata, w którym nieustannie ścierają się ze sobą siły zła i dobra. Kaci – pracownicy aparatu bezpieczeństwa ścigają swe ofiary – bezbronnych pisarzy, których jedynym narzędziem walki z bezwzględnym reżimem jest pióro. To wstrząsający obraz rzeczywistości opartej na fundamencie binarnych opozycji; zamożnych i biednych, władzy i poddanych, państwa prawa i bezprawia, wiary i fanatyzmu. Chcesz przetrwać – musisz dostosować się do panujących warunków. Nie chcesz – przegrywasz własne życie. Rasoulof nie pozostawia żadnych złudzeń, nie ma nadziei dla irańskich intelektualistów.

Historia oparta na faktach przywołuje wydarzenia, które rozegrały się w latach dziewięćdziesiątych. Władze zaplanowały wówczas zamach na 21 pisarzy i dziennikarzy. Stłoczeni w jednym autobusie, mieli zostać strąceni w przepaść. Plan nie został jednak zrealizowany, ale powstała relacja z tego dnia. Dwie kopie i jeden oryginał cennego rękopisu spoczywają w rękach pisarzy, którzy planują jego wydanie. Władza zrobi wszystko, by go odzyskać.

Rozpoczyna się wyścig z czasem, a Rasoulof ujawnia mistrzowski warsztat prowadzenia filmowej narracji. Napięcie buduje jako pewien stan z pogranicza niepewności i nieodkrytej tajemnicy, z pozornymi punktami kulminacyjnymi. Kamera z ręki intensyfikuje natomiast wrażenia realizmu – uzasadnionego tym, że prezentowane na ekranie wydarzenia rozegrały się w rzeczywistości. Każda z postaci ma w „Rękopisach...” własną dramatyczną historię, którą odsłania przed widzami stopniowo, wraz z rozwojem akcji.

Reżyser Mohammad Rasoulof czyni to w niezwykle subtelny sposób. Znaczenia wyłuskuje za sprawą niuansów wynikających z dialogów czy drobnych – tylko z pozoru nic nieznaczących – gestów.

Dlatego z takim przejęciem obserwujemy ewolucję jednego z katów – wierzącego w boskie przeznaczenie oprawcy, który przyznaje sobie prawo do wymierzania innym kary za przewinienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski