Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Manipulowane "rekolekcje"

Redakcja
Karol Wojtyła w namiocie nad jeziorami Sasek Wielki i Sasek Mały. Od prawej: Elżbieta Ostrowska, Karol Wojtyła, Alek Jagła i Władzia Bąk (lipiec 1968). Fot. Aleksander Jagła z książki Gabriela Turowskiego "Karol Wojtyła. Przyjaciel, Kardynał, Papież"
Karol Wojtyła w namiocie nad jeziorami Sasek Wielki i Sasek Mały. Od prawej: Elżbieta Ostrowska, Karol Wojtyła, Alek Jagła i Władzia Bąk (lipiec 1968). Fot. Aleksander Jagła z książki Gabriela Turowskiego "Karol Wojtyła. Przyjaciel, Kardynał, Papież"
Leszek Sosnowski: Kiedy przyglądam się burzy wokół książki Wandy Półtawskiej "Beskidzkie rekolekcje", to zdumiewa mnie, jak łatwo manipuluje się cudzymi wypowiedziami i nagina się je do swoich tez. Znasz panią Półtawską około pół wieku i chyba możesz potwierdzić, że interpretacja jej książki, dokonywana przez Aleksandrę Klich w cyklu artykułów w "Gazecie Wyborczej" jest bardzo daleka od postawy i poglądów dr Półtawskiej zaprezentowanych w jej ostatniej książce. W "Dzienniku Polskim" Tomasz Domalewski nazwał to trafnie próbą szukania tanich sensacji w życiu Karola Wojtyły.

Karol Wojtyła w namiocie nad jeziorami Sasek Wielki i Sasek Mały. Od prawej: Elżbieta Ostrowska, Karol Wojtyła, Alek Jagła i Władzia Bąk (lipiec 1968). Fot. Aleksander Jagła z książki Gabriela Turowskiego "Karol Wojtyła. Przyjaciel, Kardynał, Papież"

O dziennikarskich półprawdach i przekłamaniach dotyczących biografii Jana Pawła II i postaci dr Wandy Półtawskiej rozmawiają prof. Gabriel Turowski* i Leszek Sosnowski**

Gabriel Turowski: Manipulację mamy już na samym początku. Wielkie zdjęcie na całą szerokość pierwszej strony w "GW" wcale nie przedstawia Wandy Półtawskiej. Pani po prawej to nie dr Wanda Półtawska, lecz Teresa Życzkowska, doktor chemii, z domu Heydel, moja koleżanka ze studiów. Dużo osób już dzwoniło do mnie w tej sprawie.
L.S.: Rodzi się pytanie, czy można w ogóle tę serię tekstów uznać za wiarygodną?
G.T.: No właśnie. Czy celem, jaki im przyświeca nie jest próba oddalenia beatyfikacji, wykazania, że jednak Ojciec Święty w tym kontekście nie jest jej godny. Posługiwanie się półprawdami i przeinaczonymi faktami doprowadza do tego, że ludziom, że tak powiem, miesza się w głowie.
L.S.: Przeinaczeń oraz nadinterpretacji, na jakie pozwala sobie "GW" już w pierwszym tekście jest wiele. Na przykład w podrozdziale "Konfesjonał" w ogóle nie pada słowo "spowiedź" i nie ma odniesienia do sakramentu pokuty! Inny opis, inna kolejność zdarzeń, niż w książce pani Połtawskiej, która wyraźnie stwierdza: "W księdzu widziałam szafarza nadprzyrodzonej łaski" - ta opinia nie zostaje zauważona przez "GW", jak i cały dogłębny wywód o roli spowiedzi w życiu człowieka wierzącego, a dr Półtawskiej w szczególności.
W innym miejscu np. cytuje się Antoniego Gołubiewa, gdy mówi do młodej Wandy Półtawskiej "Wy wszystkie, baby z Ravensbrück, jesteście wariatki". I na tym koniec. Sugestia, że wariatka była przyjaciółką papieża i miała na niego wpływ, pozostaje. Ale w książce jest dalszy ciąg! Po latach Tolo Gołubiew spotyka Wandę Półtawską i okazuje się, że pamięta tamte słowa i gorąco przeprasza za nie!
Inny cytat z "GW": "Na Soborze Watykańskim II będzie słuchał przemówień i pisał wiersze, nudzi się, gdy skupia uwagę na jednej rzeczy". Z tego wynika, że na soborze przyszły papież się nudził! Wprost tego nikt nie powiedział, ale gra słów swoje robi. A poemat "Kościół" Karol Wojtyła napisał owszem w czasach soboru, ale przecież nie podczas obrad i słuchania przemówień!
G.T.: To są półprawdy, ale nie tylko - to są przekłamania. Oczywiście, Ojciec Święty miał zdolność pracowania równocześnie nawet na 4 ścieżkach. I na to, co się odbywało na soborze, potrzebował może jakieś 20-30 proc., a reszta Jego zdolności intelektualnych pozwalała mu nie na nudzenie się, ale na modlitwę, przygotowanie np. jakichś rozpraw, czy materiałów do wystąpień, na pisanie wierszy... Ale przecież nie bezpośrednio w Bazylice św. Piotra, nie w czasie obrad soborowych. On pisząc wiersze, oddawał chwałę Bogu. Ktoś, kto ich nie zna i nie czyta, nie wie, ile zawarł w nich teologicznej głębi.
L.S.: Lubił pisać, miał wielką swobodę władania piórem. Stąd też i jego korespondencja jest tak rozbudowana, korespondencja z wieloma osobami. "GW" podkreśla, że ks. Karol Wojtyła i Wanda Półtawska piszą do siebie niezwykłe listy. "Intymne" - to ulubione słowo w reportażu, bo wiadomo, co sugeruje. A czemu nie napisać inaczej, bez podtekstów? Że to są listy osobiste, tak jak wielka część korespondencji Karola Wojtyły, a później Jana Pawła II. Gdzież jednak wtedy ten posmak sensacji i skandalu... Są to zresztą listy z poradami i wskazówkami dla głęboko ugodzonej wojną, nieustannie cierpiącej osoby. Osoby na dodatek wątpiącej w siebie, poszukującej, dla której potrafiący ją zrozumieć duszpasterz jest wybawieniem. Autorka artykułu jednak jakby nie znała takiego pojęcia: duszpasterz. To oczywiście prowadzi do fałszywych interpretacji "Beskidzkich rekolekcji".
G.T.: Listy te, jak oświadczyła dr Półtawska, były znane komisji teologicznej przygotowującej proces beatyfikacyjny. Nie są tajemnicą w procesie postępowania kanonicznego, nie mogą stanowić przeszkody w wyniesieniu na ołtarze Sługi Bożego Jana Pawła II, o czym zdaje się marzyć "GW". Jeśli chodzi o "intymność", to łączy się ona w powszechnym mniemaniu z treściami, można powiedzieć, mało przyzwoitymi, zwłaszcza jeśli są upublicznione. Natomiast w tym przypadku o jakiej nieprzyzwoitości może być mowa, skoro treści listów dotyczą Pana Boga, życia duchowego, a w części osobistej - życia domowego, rodzinnego.
L.S.: Jako potwierdzenie tej podejrzanej "intymności" pada stwierdzenie: "On jej radzi, jak wychowywać dzieci". Ale robi to przecież każdy ksiądz, do tego jest powołany, w tym kierunku się kształci. Nie można opowiadać o kapłanie, analizować jego działanie i zachowania, tak jakby kapłanem nie był, pomijać kwestię jego powołania. Zwłaszcza tak wielkiego powołania, jak u Karola Wojtyły! Dalej czytamy: "Ona dba o jego zdrowie". Od kiedy to dbanie o zdrowie drugiego człowieka jest czymś szczególnym? To może przywodzić dziwne myśli tylko osobie niemającej do czynienia ze środowiskiem katolickim, osobie, która jest daleko od życia środowisk parafialnych. Parafianie opiekują się swoim duszpasterzem, to naturalne, przejmują się także jego zdrowiem, nie ma w tym nic dziwnego ani podejrzanego. Przecież ksiądz katolicki żyje bez najbliższej rodziny, poświęcił się w całości Bogu i parafianie mają obowiązek mu tych najbliższych zastąpić, pomóc w każdej sytuacji. Cóż więc nadzwyczajnego w tym, że "W towarzystwie Wojtyły Półtawska emanuje ciepłem. Pilnuje, żeby o siebie dbał".
G.T.: Podobnie i my ze środowiska Wujkowego w tamtych mrocznych czasach PRL dbaliśmy o zdrowie i wypoczynek naszego ukochanego duszpasterza. Nazywaliśmy Go na Jego życzenie Wujkiem, ale każdy odnosił się do Niego z wielkim szacunkiem. Stwarzaliśmy klimat do rozmów i śpiewów przy ognisku, do modlitwy za nas i naszą Ojczyznę. Poruszane były tematy nie tylko osobiste i nie tylko teologiczne; często schodziliśmy na tematy historyczne i patriotyczne. Było nas wielu, których nazywał swoimi przyjaciółmi.
L.S.: Kiedy czytam: "połączyła ich walka z aborcją", to mam wrażenie, jakby autorka reportażu w ogóle nie miała książki dr Połtawskiej w ręku. Wyłuskała z niej tylko wspólną postawę ks. Wojtyły i Wandy Półtawskiej w sprawie aborcji i antykoncepcji, w której to materii jakoby kapłan był permanentnie uświadamiany przez kobietę świecką i to opętaną różnymi obsesjami. "Beskidzkie rekolekcje" to lektura trudna, zawierająca refleksje na temat najgłębszych tajemnic duszy ludzkiej. Książka stanowi obraz intensywnego poszukiwania drogi do Boga, sprowadzanie jej zatem do problemów aborcji i antykoncepcji, to więcej niż uproszczenie.
W gazetowym serialu ironizuje się np. na temat ascezy. Asceza jest metodą ciała na opanowanie duszy. Znaną od wielu setek, od tysięcy lat. Proponują ją zresztą różne religie, a umiarkowanie zalecają nie tylko etycy, ale i wszyscy współcześni lekarze. Ks. Karol Wojtyła nie był tu żadnym wyjątkiem. Deprecjonowanie ideałów wstrzemięźliwości i umiarkowania to tani i łatwy chwyt w czasach świętej konsumpcji.
Chęć przypisania choćby części dorobku Sługi Bożego Jana Paw-ła II innym, oczywiście podejrzanym w swym widzeniu świata, osobom, widoczna jest w wielu fragmentach serialu "GW". Dlaczego na przykład nagle znikają nawiasy w cytacie z listu Ojca Świętego "To moja (i Twoja) książka"? W "GW" nawiasy wewnątrz zdania zostały opuszczone, co przecież diametralnie zmienia znaczenie cytatu, bowiem pani Półtawska zostaje nagle z konsultantki - współautorką "Miłości i odpowiedzialności".
G.T.: To manipulacja. Sądzę, że po przeczytaniu "Beskidzkich rekolekcji", po przemyśleniach i refleksjach, jakie się po ich lekturze nasuwają, trzeba wyraźnie stwierdzić, że pozycja, czy też rola Ojca Świętego, a wcześniej księdza Karola Wojtyły, była szczególnie istotna w formowaniu wielu związanych z Nim ludzi. Dotyczy to także duchowości doktor Wandy Półtawskiej, co ona sama zresztą z dumą podkreśla. Ks. Karol Wojtyła zadawał sobie nawet takie pytanie: czy ona czasem nie cierpiała za mnie? To nie oznaka uległości, to jest mistyczne ujęcie problemu i wynikało z wielkiej pobożności ks. Wojtyły.
Patrzenie na Niego jednostronnie, jak na człowieka, który po prostu był pracowity, zdolny lub uparty, nie oddaje sensu tego, kim był w rzeczywistości. Należę do tych, którzy znali Go bardzo długo; gdyby tak policzyć, to w bieżącym roku będzie 60 lat... I mogę powiedzieć, że Ojciec Święty zawsze interesował się trudnymi problemami ludzi.
Środowisko Wujka, w którym Ojciec Święty przebywał, tworzyło wielką rodzinę. Z nami wzrastał, cieszył się naszymi dziećmi, naszymi wnukami i ta rodzina była podczas inauguracji Jego pontyfikatu. Była też na Jego pogrzebie. I On miał stale łączność z nami wszystkimi. Pełnił funkcję niemianowanego "proboszcza" naszej grupy. Miał w głowie "kartotekę" nas wszystkich, spotykał się, odwiedzał nas w domu, dawał śluby, chrzcił dzieci, grzebał naszych rodziców. Młodzi ludzie zwracali się do Niego jako do ukochanego ojca duchowego ze swymi problemami życiowymi, podobnie jak robiła to doktor Półtawska. Znam takie przykłady: na spływach kajakowych Ojciec Święty zapraszał któregoś z nas na godzinę, dwie lub trzy do swego kajaka na rodzaj generalnej spowiedzi. A może raczej były to porady i ukierunkowania duchowe.
L.S.: W reportażu natomiast czytamy, że "Wojtyła leniwie odpoczywał wśród namiotów".
G.T.: To jest wielka nieprawda. 14 razy uczestniczyłem w spływach kajakowych z Ojcem Świętym. I widziałem, że nigdy nie marnował czasu. Czytał bardzo wiele. Rano o 6.00 trzymałem mu lusterko, żeby się mógł ogolić, a on równocześnie się modlił, odmawiał Zdrowaś Mario! Byłem tego świadkiem.
Odpoczywał bardzo czynnie. Rano była zawsze msza św. Potem zadawał nam kilka zagadnień do przemyślenia na cały dzień. Widzieliśmy, jak modlił się w samotności. On nie mówił nam, jak i co należy robić, tylko uczył nas swoim przykładem. Nie mówił: ja was teraz uczę, to samo po prostu wynikało z Jego rozmów. On się za nas modlił i był naszym ukochanym, duchowym przywódcą.
L.S.: W moim odczuciu celem omawianego tu gazetowego serialu jest osłabienie kultu Sługi Bożego Jana Pawła II poprzez zasiane wątpliwości. Redakcja "GW" wprost pyta: "Czy Dusia wstrzyma beatyfikację Jana Pawła II?". Papież nie ma być wielki, wyrastający ponad tłumy i ponad czasy, ale zwykły, owszem: sympatyczny, jednakże w żadnym wypadku Nauczyciel Narodu. Olbrzymią siłę oddziaływania Jana Pawła II, skuteczną także po śmierci, próbuje się osłabić poprzez wyszukiwanie Jego domniemanych słabości albo wykazywanie Jego domniemanej uległości wobec osób o "zacofanych" poglądach.
G.T.: Jestem przekonany, że efekt będzie odwrotny od zamierzonego przez żądne sensacji media, a moment wyniesienia Ojca Świętego na ołtarze jest bardzo bliski.
\*Profesor Gabriel Turowski, światowej sławy immunolog kliniczny, bakteriolog i mikrobiolog, autor ponad 300 prac naukowych, dziennikarz katolicki. 19 maja 1981 znalazł się w sześcioosobowym, międzynarodowym zespole specjalistów mającym pomóc w pooperacyjnym leczeniu Jana Pawła II po zamachu. Od 1949 r. blisko zaprzyjaźniony z ks. Karolem Wojtyłą, członek tzw. środowiska Wujka, m.in. uczestnik 14 wypraw kajakowych z ks. Karolem Wojtyłą. Autor kilkuset artykułów oraz książek poświęconych osobie Jana Pawła II, m.in. "Jan Paweł II. Dzień po dniu. Ilustrowane Kalendarium Wielkiego Pontyfikatu 1978-2005", "Karol Wojtyła. Przyjaciel, kardynał, papież".
\\Leszek Sosnowski, wydawca, dziennikarz, grafik, prezes wydawnictwa Biały Kruk, znawca tematyki papieskiej. Redaktor blisko 60 książek poświęconych Janowi Pawło- wi II; najsłynniejsze z nich to: "Bliskie spotkania z Janem Pawłem II", 6-tomowa Złota Seria poświęcona Rokowi Świętemu 2000, "Mała Ojczyzna Jana Pawła II", "Ilustrowane Kalendarium Wielkiego Pontyfikatu 1978-2005", 27-tomowa kronika "Dzieje Wielkiego Pontyfikatu Jana Pawła II".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski