Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mapy na makulaturĘ

Redakcja
9412 kilometrów kwadratowych, 1 mln 37 tys. mieszkańców - to województwo opolskie, najmniejsze w Polsce. 3900 km kw., około 70 tys. mieszkańców - to Osetia Południowa, uznana właśnie przez Rosję za niepodległe państwo. Abchazja, drugi z obszarów, wydartych przez Kreml z terytorium Gruzji, jest nieco większa - ma ponad 8600 km kw. powierzchni i ok. 340 tys. ludności - ale też nie może się równać z Opolszczyzną. Ba, jeżeli chodzi o zaludnienie, ustępuje liczonym łącznie dwóm naszym powiatom: nowosądeckiemu i nowotarskiemu.

Adam Rymont

Podczas uroczystości otwarcia igrzysk olimpijskich przez stadion w Pekinie przemaszerowały reprezentacje 204 państw. O istnieniu wielu z nich przeciętny telewidz nigdy wcześniej nie słyszał. Nawet komentator TVP przyznał z rozbrajającą szczerością, że hasło: Barbados przywodzi mu na myśl wyłącznie pewien trunek. Niestety, nie wyjaśnił - jaki. Niewykluczone, że pomylił Barbados z calvadosem

Nowoczesne państwo to rozbudowana administracja, dziesiątki instytucji, wojsko, policja, służba zdrowia, oświata. Czy mając 70 tysięcy obywateli, można utworzyć niezbędne do funkcjonowania organizmu państwowego struktury? Przydałaby się też jakaś gospodarka, tymczasem - jak zauważa "Financial Times", głównym źródłem utrzymania południowych Osetyńców jest przemyt. Na takiej podstawie trudno budować jakąkolwiek przyszłość, dlatego, zdaniem komentatora "FT", Osetia Południowa nie uniknie wchłonięcia przez Rosję. Abchazja, w jego opinii, ma większe szanse na samodzielność - ze względu na swoje walory turystyczne. Na abchaskim wybrzeżu Morza Czarnego chętnie spędzali urlopy przedstawiciele elit Związku Radzieckiego. Ile jednak musi upłynąć czasu, by ktoś znów chciał przyjechać tam na wakacje?
Nie ulega wątpliwości, że i Osetia Południowa, i Abchazja, jeżeli nawet trwale oderwą się od Gruzji i nie zostaną przy tym wchłonięte przez Rosję, dołączą do obszarów, których terytorialna integralność i państwowa suwerenność nie zyskały powszechnej międzynarodowej akceptacji.

\\\*

Pamiętacie popularną przed laty zabawę w kojarzenie państw i ich stolic? Birma - Rangun, Górna Wolta - Wagadugu, Rodezja - Harare... Dziś byłaby o niebo trudniejsza. Nie tylko dlatego, że zamiast Birmy mamy Myanmar (ze stolicą w Naypyidaw), Górna Wolta została przemianowana na Burkina Faso, a dawna Rodezja nosi nazwę Zimbabwe. Przede wszystkim ze względu na głębokie zmiany, jakie zaszły na politycznej mapie świata.
Doskonałą ich ilustrację stanowiły ostatnie igrzyska olimpijskie. Podczas uroczystości otwarcia przez stadion w Pekinie przemaszerowały reprezentacje 204 państw. O istnieniu wielu z nich przeciętny telewidz nigdy wcześniej nie słyszał. Nawet komentator TVP przyznał z rozbrajającą szczerością, że hasło: Barbados przywodzi mu na myśl wyłącznie pewien trunek. Niestety, nie wyjaśnił - jaki. Niewykluczone, że pomylił Barbados z calvadosem…
Antyle Holenderskie (5 olimpijczyków), Aruba (2), Samoa Amerykańskie (4), Antigua i Barbuda (6), Wyspy Cooka (4), Komory (4), Kiribati (3), Palau (5), St. Kitts \ Nevis (4), Vanuatu (3). A kto wie, jakie miasto jest stolicą Wysp Salomona*, które wysłały do Pekinu trójkę sportowców?
Egzotyczne państewka pozostają dla reszty świata terra incognita, ziemią nieznaną. Trafiają do serwisów informacyjnych tylko przy okazji zamachów stanu, interwencji obcych wojsk, wielkich klęsk żywiołowych lub z powodu niezwykłości obyczajowych. O Tuvalu (trzech olimpijczyków) stało się głośno dopiero w chwili, gdy kraje południowego Pacyfiku zaapelowały do międzynarodowej społeczności o pomoc dla 10 tysięcy mieszkańców tego wyspiarskiego mikropaństwa (zaledwie 26 kilometrów kwadratowych powierzchni), które w ciągu najbliższych 50 lat może - wskutek zmian klimatycznych, podnoszenia się poziomu mórz i erozji lądu - pogrążyć się w odmętach oceanu. Podobny los grozi również Mikronezyjskiej Republice Kiribati, która rokrocznie traci kilka kilometrów wybrzeża.
O królestwie Tonga, położonym na 172 wyspach Oceanii, usłyszeliśmy dzięki odbywającej się na przełomie lipca i sierpnia barwnej uroczystości koronacyjnej, podczas której na tamtejszy tron wstąpił George Tupou V. Jak relacjonowały agencje, tron jest złoty i ma 2,5 metra wysokości. Arcybiskup Polinezji Jabez Bryce namaścił nowego monarchę i wezwał go, by rządził mądrze i sprawiedliwie. Następnie na głowę króla, przystrojonego pomimo tropikalnego upału w grubą czarną pelerynę, włożono złotą koronę, a trzystuosobowy chór zaczął śpiewać hymny na cześć władcy. Uroczystość kosztowała 2,5 miliona dolarów, a na liście wydatków znalazły się m.in. królewskie szaty (418 tys. dol.), berło (37 tys. dol.) oraz tysiąc krzeseł ze złotymi inicjałami George'a Tupou V. Warto dodać, że cały produkt krajowy brutto (PKB) Tonga nie przekracza (dane z 2005 r.) kwoty 820 mln dolarów rocznie.
Afrykańskie państewko Suazi budzi zainteresowanie światowych mediów z okazji dorocznej ceremonii, podczas której miejscowy władca wybiera sobie kolejną żonę. 31 sierpnia tego roku w tradycyjnym tańcu z trzciną uczestniczyło około 60 tysięcy panien. Casting połączono z obchodami 40. urodzin króla Mswati III, który ostatnio miał zresztą trochę kłopotów. Ulice stolicy Suazi, Mbabane, stały się widownią gwałtownych protestów kobiet, którym nie spodobało się, że dziewięć spośród trzynastu obecnych żon monarchy wybrało się specjalnie wyczarterowanym samolotem na zakupy do Europy i na Bliski Wschód. Ich niezadowolenie jest zrozumiałe, zważywszy, że Suazi to jedno z najbiedniejszych państw świata, gnębione na domiar złego przez epidemię AIDS. Z drugiej strony trudno wykluczyć, że organizatorki demonstracji też uczestniczyły wcześniej w tańcu z trzcinami. Bez powodzenia…

\\\*

Kto ma w domu starą mapę polityczną Europy, może spokojnie oddać ją na makulaturę, bowiem to nasz kontynent przeszedł w ciągu ostatnich kilkunastu lat najgłębsze przeobrażenia.
W listopadzie 1989 r. runął mur berliński. 3 października 1990 r. - w wyniku przyłączenia NRD do RFN - Niemcy znów stały się jednym państwem. I to wszystko, jeżeli chodzi o fuzje. Pozostałe zmiany są skutkiem podziałów.
1 stycznia 1993 r. Czesi rozstali się ze Słowakami. Cała operacja odbyła się bezboleśnie, a oba powstałe w wyniku "aksamitnego rozwodu" państwa wydają się żyć w najlepszej zgodzie. Są członkami Unii Europejskiej i NATO.
Nieporównanie burzliwiej przebiegał rozpad dawnej Jugosławii. Najwięcej szczęścia miała tu Słowenia, która ogłosiła niepodległość 25 czerwca 1991 r. i po kilkudniowej wojnie ze zdominowaną przez Serbów armią jugosłowiańską rzeczywiście ją uzyskała. Dziś należy do UE, NATO i strefy euro. Znacznie dłuższa i krwawsza była droga do suwerenności Chorwacji. Tam walki trwały do końca 1991 r. (turyści zmierzający nad Adriatyk do dziś mogą oglądać ich ślady), a i później wcale nie było spokojnie. W czerwcu 1993 r. mieszkający na terenie Chorwacji Serbowie ogłosili powstanie własnego państwa, którego mieszkańcy w nielegalnym referendum opowiedzieli się za związkiem z Jugosławią. Serbska Krajina została zlikwidowana przez armię chorwacką dopiero latem 1995 r.
Belgrad dość łatwo pogodził się z utratą Macedonii (ogłosiła niepodległość 17 września 1991 r.), jednak w przypadku Bośni i Hercegowiny (proklamowała suwerenność 5 kwietnia 1992 r.) nie zamierzał ustąpić. Krwawa, obfitująca w akty przerażającego ludobójstwa, wojna na terenach zamieszkałych przez przedstawicieli trzech narodów (Serbowie, Chorwaci, Bośniacy) i wyznawców trzech religii (prawosławni, katolicy, muzułmanie) zakończyła się formalnie dopiero w listopadzie 1995 r.
Pojęcie: Jugosławia ostatecznie straciło sens po odłączeniu się Czarnogóry (3 czerwca 2006 r.). Ostatnim aktem bałkańskiego dramatu było ogłoszenie niepodległości przez Kosowo (17 lutego 2008 r.), prowincję o powierzchni blisko 11 tys. km kw., zamieszkałą przez ok. 2 mln osób, w większości Albańczyków.

\\\*

Zdaniem prezydenta, a aktualnie premiera Rosji Władimira Putina, największym nieszczęściem XX wieku był rozpad Związku Radzieckiego. Można z tą tezą polemizować, lecz trzeba przyznać, że rozwiązanie ZSRR - 25 grudnia 1991 r. - mocno przemodelowało mapę Europy i Azji. Dawne republiki radzieckie jako niepodległe państwa radzą sobie różnie. Estonia, Łotwa i Litwa są członkami UE i NATO. Ukraina stała się ważnym graczem na arenie międzynarodowej. Białoruś i Kazachstan blisko współpracują z Rosją. Gruzja próbuje zbliżyć się do Zachodu. Armenia jest uwikłana w spory z Azerbejdżanem. Tadżykistan leży na głównym szlaku przemytu narkotyków z Afganistanu. Mieszkańcy Kirgistanu mają daleko do Moskwy, za to blisko do Chin. W Uzbekistanie i Turkmenistanie odradza się feudalizm na średniowieczną modłę, z autorytarnymi rządami prezydentów - dawnych komunistycznych bonzów. Mołdawia klepie biedę i boryka się z samowolą Nadniestrza, nie uznającego zwierzchności rządu w Kiszyniowie.
Niemal wszystkie postradzieckie państwa mają wspólny problem: znaczną, liczącą od kilku do kilkudziesięciu procent ogółu ludności rosyjską mniejszość. Poza tym na terytoriach wielu z nich wciąż funkcjonują bazy rosyjskiej armii. W takich warunkach o pełną suwerenność niełatwo.
Ważne jednak, że dziś, wpisując w przeglądarkę internetową skrót "ZSRR", już na trzecim miejscu otrzymujemy nowe jego rozwinięcie: Związek Strzelców Rekreacyjno-Rozrywkowych.

\\\*

Czy to już koniec zmian na mapie politycznej Europy? W Hiszpanii swoje separatystyczne aspiracje wciąż zgłaszają Baskowie i mieszkańcy Katalonii. Coraz częściej mówi się o podziale Belgii - na część flamandzką i walońską. Wydaje się to nieprawdopodobne, ale jak pokazują dzieje Związku Radzieckiego, życie potrafi urzeczywistniać najbardziej fantastyczne wizje.
Aha, i jeszcze jedno - stolicą Wysp Salomona jest miasto Honiara.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski