Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Baszczyński: Nie znałem Hartlinga z Ly i nie chcę ich znać. To nie miejsce i pora na żartowanie z Wisły Kraków

Krzysztof Kawa
Marcin Baszczyński
Marcin Baszczyński Michal Gaciarz / Polska Press
Wisła Kraków. - Nie ma się co dziwić chłopakom w Wiśle, bo wiadomo, że czas ucieka, a w innych klubach już zaczynają się przygotowania do wiosennej części rozgrywek. Później może się okazać, że zostaną na pół roku bez klubu - mówi o wezwaniach do zapłaty składanych przez zawodników klubu z Reymonta Marcin Baszczyński, jeden z najsłynniejszych piłkarzy w historii "Białej Gwiazdy".

- Panie Marcinie, na początek coś wyjaśnijmy, bo newsy mają to do siebie, że bardzo szybko się rozchodzą. Sebastian Staszewski ze Sport.pl podał na Twitterze, że jedną ze znanych osób ze środowiska, która uwiarygadniała wśród piłkarzy i trenerów Wisły inwestorów z zagranicy – Matsa Hartlinga i Vannę Ly, był jeden z dawnych piłkarzy „Białej Gwiazdy”, a obecnie komentator telewizyjny. A wkrótce potem dodał, że chodziło o Pana.
- Od razu powiem, że to bzdura i głupota. Niech pan to natychmiast sprostuje. Nie znałem tych ludzi, nie znam tych ludzi i nie chcę ich znać.

- I naprawdę nie namawiał Pan wiślaków, by wywierali presję na zarząd, by ten jak najszybciej podpisał umowę, dzięki której mogliby szybko dostać pieniądze? Bo ludzie z TS Wisła twierdzą teraz, że ktoś znany tych piłkarzy i członków sztabu szkoleniowego usilnie namawiał...
- Absolutnie nie. Oczywiście żyłem tą sprawą, jak wszyscy inni, ale nic nie wiedziałem. Tylko czekałem na jakieś pozytywne rozstrzygnięcia. Przypuszczam, że Maciek Stolarczyk i Arek Głowacki wiedzieli więcej. Na pewno wiedzieli więcej, bo przecież się z tymi ludźmi spotkali, a ja z nimi nigdy nie miałem kontaktu. Nie wiedziałem kto, co i jak.

- Może Pan coś jednak wcześniej wiedział od Dariusza Stachowiaka (były piłkarz, obecnie menedżer i partner biznesowy Adama Pietrowskiego)?
- Także nie.

- A co Pan sądził, gdy poszła w świat informacja o sprzedaży, a potem wokół Wisły zaczęły się dziać dziwne rzeczy?
- Widziałem to źle. Przeżywałem to jak wszyscy, jako kibic. Oczywiście nie mam takiej mocy, by finansowo wspomóc Wisłę, ale w każdy inny sposób próbowałem, bo wiadomo, że temu klubowi zawdzięczam piłkarsko najwięcej. I dalej to przeżywam. Tak jak inni moi koledzy wciąż nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Bo sytuacja jest już tragiczna. Ja jestem w ogóle zbulwersowany, bo przecież kolejny raz przeżywam coś takiego z moim dawnym klubem...

- Wcześniej zapaść z trudem przeżył Ruch Chorzów.
- I wylądował w II lidze. A jeszcze wcześniej zetknąłem się z oszustem, można tak powiedzieć, w Polonii Warszawa. Mnie najbardziej boli to, że spotkało to tak wielkie marki piłkarskie, jak Ruch i Wisła. Tak zasłużone kluby, a są targane przez problemy i mają pecha do takich właścicieli, a nie innych.

- W drużynie już wszyscy najważniejsi zawodnicy, może poza Marcinem Wasilewskim i Pawłem Brożkiem, złożyli wezwania do zapłaty i 16 stycznia może się okazać, że Wisła została bez drużyny. Czy ci piłkarze są już straceni dla Wisły?
- Nie ma się co dziwić chłopakom, bo wiadomo, że czas ucieka, a w innych klubach już zaczynają się przygotowania do wiosennej części rozgrywek. Później może się okazać, że zostaną na pół roku bez klubu. Tam w Wiśle nikt nic nie wie. Nikt nie wie, jaka jest naprawdę sytuacja, co mają robić. Nie tylko piłkarze, bo pracownicy klubu przeżywają to podobnie. Ponoć pojawiła się nadzieja związana z osobą pana Leśnodorskiego, to prawda?

- Tak, dostał pełnomocnictwa od Wisły na prowadzenie rozmów z piłkarzami. Namawia ich na zawarcie ugód z klubem, by poczekali na pieniądze.
- Z tego co go poznałem osobiście, oceniając jego prezesowanie i prowadzenie Legii, to chyba z ostatnich doniesień najbardziej optymistyczna informacja. Przynajmniej ja to tak odbieram, bo wiem, że to jest zbyt poważny człowiek, żeby nie wiedział, co robi. Sam jestem ciekawy, jak on będzie próbował to rozwiązać.

- Ponoć stoi za nim jakiś inwestor.
- Tak mi się wydaje, że właśnie tak to miałoby wyglądać. Jeżeli taka jest szansa, to należy z niej skorzystać. Choć też się jeszcze niedawno wydawało, gdy był Vanna Ly, że nie ma innego wyjścia, że trzeba próbować... Ale na moje wyczucie osoba Bogusława Leśnodorskiego jest w tej trudnej sytuacji najbardziej konkretna.

- Mówimy o piłkarzach, ale trener Maciej Stolarczyk stoi chyba przed równie trudnym dylematem. Jak on ma się zachować, skoro wkrótce może się okazać, że będzie miał do tego stopnia osłabioną drużynę, iż będzie przegrywał mecz za meczem? A przecież pewnie pojawiły się oferty dla niego ze stabilnych klubów, jak Zagłębie Lubin.
- Powiem uczciwie, że ciężko mi się postawić na miejscu Maćka. Jest „świeżym” trenerem w ekstraklasie, gdzie dostał prawdziwą szansę i ją w pełni wykorzystał. Do tego dochodzi wątek sentymentalny. Nie zazdroszczę mu, bo pewnie bije się z myślami, jak to rozegrać.

- Na pewno widział Pan na Twitterze deklarację Kamila Kosowskiego, że jeśli będzie trzeba, to wznowi karierę i podejmie się dograć sezon w barwach Wisły za darmo. Od razu pojawiły się komentarze kibiców, że to samo mogliby uczynić inni wiślacy, jak choćby Pan.
- Ja do takich żartów się nie posunę, bo to nie jest miejsce ani pora.


Wisła Kraków rozwiązała umowę z SKWK na świadczenie usług. Czy w klubie wreszcie zaczną odcinać się od Sharksów?


Możliwe scenariusze dla Wisły Kraków: uratowanie ekstraklasy, II liga, IV liga, a nawet klasa B

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski