Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Cabaj: Piłka wciąż mnie cieszy

Rozmawiał Jacek Żukowski
Marcin Cabaj zagrał w 162 meczach w polskiej ekstraklasie
Marcin Cabaj zagrał w 162 meczach w polskiej ekstraklasie fot. Andrzej Wiśniewski
Rozmowa z MARCINEM CABAJEM, bramkarzem Garbarni Kraków, trenerem w Cracovii.

- Mieliście zagrać jeszcze dwie kolejki spotkań, ale ostatecznie przerwa zimowa w III lidze nadeszła wcześniej. Cieszy się Pan z tego powodu?

- Zdobywaliśmy punkty, a jak drużynie idzie, to chciałoby się grać. Ale nie rozpaczam z tego powodu, że na kolejne mecze musimy poczekać do wiosny.

- Garbarnia jest na 1. miejscu w tabeli, a o to chodziło przed sezonem.

- Oby było takie po drugiej rundzie, teraz ta lokata jest mniej ważna. Ale na pewno jest to budujące. Mogliśmy mieć jednak przewagę nad KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, ale zdarzył się nam słabszy mecz w Muszynie z Popradem, który przegraliśmy. Punkty uciekły.

- Pierwsza lokata po zakończeniu rozgrywek nie załatwia jednak sprawy. By wywalczyć awans, trzeba jeszcze wygrać baraże.

- Na razie o tym nie myślę, skupiam się na tym, by dobrze grać w danej chwili. Zresztą trener cały czas nam powtarza, by skupić się na najbliższym meczu. Nie ma co teraz pompować balonika. O tym pomyślimy za pół roku.

- Zagrał Pan 6 meczów, z których 5 wygraliście, walnie przyczynił się Pan do obecnej pozycji zespołu. Szybko przekwalifikował się Pan z roli trenera w zawodnika.

- Jako zawodnik potrzebuję jeszcze trochę czasu, by powrócić do pełnej dyspozycji. Muszę poczuć tę adrenalinę meczową. 17 miesięcy bez stania w bramce w meczu o punkty robi swoje. Oczywiście nie było tak, że nic nie robiłem, ze dwa razy w tygodniu trenowałem, ale było to coś innego niż mecze.

- Rundę jesienną zaczynał Pan w Porońcu, ale szybko skończył Pan z grą na Podhalu.

- Tak, szybko zorientowałem się, że w tym klubie źle się dzieje, mówiąc delikatnie. Chodziło przede wszystkim o sprawy organizacyjne. Odszedłem więc po dwóch miesiącach. Do dzisiaj nie mam uregulowanych spraw z tym klubem. Będę dochodził swego, by wypłacono mi zaległe pieniądze. Zakotwiczyłem w Cracovii, trenując bramkarzy w grupach młodzieżowych. Z trenerem Wojciechem Stawowym pracuję też w szkółce piłkarskiej w Sieprawiu.

- Długo zamierza Pan grać w piłkę?

- Z Garbarnią jestem związany z umową do końca czerwca, a potem zobaczymy, co się wydarzy. Gdyby był awans, będzie na pewno zachętą do dalszej gry. Ale patrzę też łakomym okiem na kierunek trenerski, chciałbym też iść w tę stronę.

- Jak Pan ocenia poziom trzeciej ligi?

- Na pewno ci chłopcy, którzy są w Garbarni, mają umiejętności, by móc grać gdzieś wyżej. Myślę, że spokojnie daliby sobie radę w drugiej lidze. Nie znam historii każdego chłopaka, ale sądzę, że większość by sobie poradziła. Nie zagrałem jednak zbyt wielu spotkań, więc nie chciałbym za bardzo oceniać poziomu ligi.

- O awans powalczycie z KSZO Ostrowiec i Sołą Oświęcim, czy ktoś jeszcze wmiesza się w tę rozgrywkę?

- W meczu z KSZO stworzyliśmy sobie więcej okazji bramkowych niż w spotkaniach z teoretycznie słabszymi rywalami. Zobaczymy, jak będzie się prezentował Hutnik Nowa Huta. To zespół, który jest groźny dla każdego.

- Macie teraz dłuższą przerwę w rozgrywkach. Będzie Pan mógł się więc skoncentrować bardziej na tym, by poświęcić się pracy szkoleniowej?

- Z pewnością tak. Daje mi ona dużo satysfakcji. Robię wszystko, by forma moich podopiecznych rosła. Wiadomo, że wyznacznikiem będzie to, czy dany bramkarz będzie grał w ekstraklasie. W Cracovii mamy podzielone role z Maćkiem Palczewskim. On opiekuje się golkiperami pierwszej drużyny, a ja pozostałymi. Gdy ktoś się wyróżnia, to dołączamy go do treningów z pierwszym zespołem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski