Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Cabaj: Ważne są styl i wyniki

Jacek Żukowski
Marcin Cabaj udowadnia, że mimo 37 lat nadal świetnie radzi sobie w bramce
Marcin Cabaj udowadnia, że mimo 37 lat nadal świetnie radzi sobie w bramce Fot. Wojciech Matusik
Rozmowa z MARCINEM CABAJEM, doświadczonym bramkarzem drugoligowej Garbarni

- Wreszcie, w trzecim meczu sezonu, wygraliście. Bardzo potrzebowaliście tych punktów, bo pierwsze dwa spotkania nie poszły za dobrze.

- Paradoksalnie, w tamtych spotkaniach graliśmy lepiej, jeśli chodzi o rozgrywanie piłki, ale punktów to nie dało. W meczu z Siarką widać było, że bardzo chcemy wygrać. Nieważne w jakim stylu. Kilka akcji było fajnych. Trochę zmieniliśmy sposób grania i nie do końca on się mógł podobać.

- Na bardziej defensywny.

- Tak. Ostatnio graliśmy nieźle, ale traciliśmy bramki po stratach, nie było nas w obronie, albo były luki w defensywie. Siarka nie stworzyła sobie nie wiadomo jakich sytuacji, więc można powiedzieć, że ta taktyka się sprawdziła. Na pewno nie jest to nasz wymarzony sposób na granie, ale najważniejsze było to, by zapunktować.

- Będziecie szli tą drogą, czy wrócicie do bardziej efektownego stylu?

- Trzeba to wypośrodkować. Nie możemy otwierać się, jak robiliśmy to w Bełchatowie i Radomiu. Z kolei nie możemy też pozwolić przeciwnikowi na tak długie rozgrywanie piłki.

- Mówi Pan, że Siarka Tarnobrzeg nie miała okazji bramkowych, ale to Pan „przytrzymał” wynik, broniąc świetnie przy stanie 0:0 i potem przy 1:1 groźny strzał Mateusza Brozia.

- Owszem, coś się udało obronić, cieszę się, że pomogłem. Wszystko będzie fajnie, jak będziemy dobrze grać i zwyciężać. Styl nie był piękny, ale przy stanie 1:1 nie mieliśmy nic do stracenia i ruszyliśmy do ataku. Siarka też otworzyła się, bo chciała wygrać. Spotkanie zrobiło się atrakcyjne.

- Dość dramatyczna sytuacja miała miejsce na trybunach - reanimowano kibica. Z tak długą przerwą chyba pierwszy raz spotkał się Pan w swojej karierze?

- Z reanimacją spotkałem się pierwszy raz. Czasem zdarzały się inne sytuacje. Kiedyś pamiętam, że jakiś fan spadł z trybun, ale nie stracił przytomności, było to lata temu, jeszcze na starym stadionie Cracovii. Takiej przerwy nie pamiętam. Na pewno nie wpływa to dobrze na zawodników, to są trudne rzeczy. Przecież my gramy dla rozrywki, a chodziło o ratowanie życia. Są ważniejsze sprawy niż kopanie piłki.

- Zachodziła obawa, że ten mecz nie zostanie dokończony i trzeba go będzie dogrywać w innym terminie?

- Sprawdzano, kiedy będzie zachód słońca. Podjęto decyzję, że dogrywamy mecz, jeśli karetka odjedzie w określonym czasie. O godz. 20.06 miało zajść słońce i do tej pory mieliśmy się wyrobić. Zdążyliśmy, ale nie ma co ukrywać, że było już ciemno. Wszystko się dobrze skończyło dla nas, miejmy nadzieję, że dla tego człowieka również.

- Po awansie nie dokonaliście szalonych wzmocnień. Myśli Pan, że w tym składzie jesteście w stanie podołać walce o utrzymanie?

- Okienko jeszcze się nie zamknęło. Ale nawet jak zostaniemy w tym składzie, to jestem przekonany, że sobie poradzimy.

Sportowy24.pl w Małopolsce

#TOPSportowy24 - SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski