Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Gortat w krakowskiej szkole: smartfony i tablety to zło, zabierają wam czas [ZDJĘCIA]

(frap)
Marcin Gortat podczas spotkania z uczniami swojej krakowskiej szkoły
Marcin Gortat podczas spotkania z uczniami swojej krakowskiej szkoły Przemysław Franczak
- Przed chemią i fizyką trzęsły mi się ręce z nerwów. To przedmioty, które śnią mi się nocach – śmiał się w piątek na spotkaniu z uczniami swojej krakowskiej szkoły Marcin Gortat. Własnych szkolnych opowieści najlepszy polski koszykarz nie skracał jednak tylko do zabawnych anegdot. - Chemii wręcz nienawidziłem, ale wiecie co? Nie byłem orłem, ale zawsze na te lekcje przychodziłem i szanowałem nauczycieli. Wy róbcie tak samo. Wtedy nauczyciele wam pomogą.

- Co potrzebujecie? Sklepik? Przepisy są dość restrykcyjne. Automat z jedzeniem? To się da załatwić – Marcin Gortat, patron szkoły podstawowej i liceum na osiedlu Kościuszkowskim 2A, jest w swoim żywiole. Chodzi z mikrofonem przed uczniami, błyskawicznie skraca dystans. Dla wszystkich – po prostu Marcin.

Na spotkaniu z uczniami Szkoły Gortata - była na nim również obecna m.in. wiceprezydent Krakowa Anna Korfel-Jasińska oraz kilku radnych - pokazał się jako świetny mówca motywacyjny i organizator.

- Kto chce zdjęcie, zapraszam. Ustawcie się w linii, przygotujcie telefony. Do każdego podejdę, z każdym zrobię sobie selfie i szybko pójdzie – dyrygował ruchem.

Wcześniej wręczał dyplomy i nagrody, odpowiadał na pytania uczniów.

- Jak spędzałem wakacje? Cały czas w ruchu, na dworze. Smartfony, tablety to zło. Zabierają wam czas i życie. Próbujcie nie przegapić ani minuty, bądźcie aktywni. Cieszcie się, że jesteście młodzi, korzystajcie z tego pełnymi garściami. Zawiązujcie przyjaźnie, one są ważniejsze od pieniędzy. Marzenia? Chyba wszystkie spełniłem. Oczywiście codziennie pojawiają się nowe, chcę coś dostać, zdobyć, ale najważniejszą rzeczą w życiu jest być szczęśliwym. Teraz moim marzeniem jest mieć moje własne dzieci, biegające wokół mnie. Im więcej tym lepiej – uśmiechał się Gortat.

Opowiedział też szczegółowo o kulisach rozstania z LA Clippers.

Pierwsze, co usłyszałem to dwa ciężkie oddechy. Trenerze, mówię, śmiało, mam 35 lat, życie się nie kończy, jestem zabezpieczony.

- To był wtorek, dzień meczu. Poszliśmy rano na trening. Zagrywki, założenia taktyczne. Szybkie zajęcia, nawet dziwnie to wyglądało, bo wszyscy byli jakoś tak zamknięci w sobie. Wróciliśmy do hotelu, zamówiłem obiad. Potem chciałem uciąć sobie dwugodzinną drzemkę. Położyłem się, przez 30 minut przekręcałem się z boku na bok, nie mogłem zasnąć. Na czacie drużyny, gdzie komunikują się gracze, pojawiła się nagle wiadomość, że jeden z zawodników został wymieniony. To samo w sobie było zaskakujące, bo dzień wcześniej trener zapewniał, że już żadnych wymian nie będzie. Jednak rzeczywiście, sprawdzam na Twitterze – jest informacja. Ten i ten odchodzi do Memphis, a stamtąd przychodzi dwóch zawodników. Zaraz, zaraz, pomyślałem, skoro stamtąd przychodzi aż dwóch ludzi, to będziemy mieć o jednego za dużo w zespole. Kogoś trzeba zwolnić. I nagle taka fala ciepła przeszła mi po plecach. „Coś czuję, że to będę ja”. Zadzwoniłem do mojego agenta z pytaniem, czy widział tę wymianę. Tak, odpowiedział, widziałem, przygotuj się, twój kontrakt zaraz może zostać wykupiony. Długo nie musiałem się przygotowywać, telefon zadzwonił dosłownie pięć minut później. Trener. Pierwsze, co usłyszałem to dwa ciężkie oddechy. Trenerze, mówię, śmiało, mam 35 lat, życie się nie kończy, jestem zabezpieczony. Westchnął jeszcze raz i powiedział: „Cieszę się, że rozmawiam z weteranem, bo to jest ten moment, w którym muszę ci powiedzieć, że dziękuję za to co zrobiłeś dla Clippers, za to, że byłeś mentorem dla innych graczy, ale niestety dzisiaj musimy wykupić twój kontrakt i w tej chwili jesteś już wolnym zawodnikiem”. Rozumiem, OK. A potem nagle spytał: „I co zamierzasz teraz zrobić? Z takim doświadczeniem powinieneś zostać w NBA, masz dużą wiedzą, mógłbyś pracować, w którymś z klubów”. Trenerze, minutę temu byłem zawodnikiem NBA, a teraz mnie pan pyta, co będę robił w życiu? Nie mam pojęcia. Odpowiedział: „W sumie racja, powodzenia”. Rozłączyłem się i tak w ciągu minuty moja kariera po 12 latach w NBA się zakończyła. Drastycznie.

WIDEO: Karta czy gotówka? Co zabrać na wakacje

Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski