Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Orłowski, piłkarz Puszczy: Do Szczecina jedziemy pełni optymizmu

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
1/4 finału Pucharu Polski. Marcin Orłowski między Łukaszem Furtakiem (z lewej) i Dominikiem Radziemskim
1/4 finału Pucharu Polski. Marcin Orłowski między Łukaszem Furtakiem (z lewej) i Dominikiem Radziemskim Fot. Anna Kaczmarz
Rozmowa z Marcinem Orłowskim, strzelcem bramki dla Puszczy w meczu z Pogonią.

- Strzelił Pan Pogoni bramkę, ale wielkiej radości nie widać.

- Spodziewaliśmy się, że w meczu u siebie uzyskamy lepszy rezultat (niż 1:2 - red.). Szybko stracona bramka na pewno ustawiła spotkanie. Pogoń grała spokojnie z tyłu, kontrolowała sytuację. My nie mogliśmy zaatakować na „hurra”, jest w końcu różnica dwóch klas rozgrywkowych między nami, a szczecinianie mają bardzo szybkich zawodników - Gyurcso, Delewa. Mógłby być problem, gdybyśmy rzucili się do ataku. Bramka w ostatnich minutach dała nam jednak iskierkę nadziei. Pojedziemy do Szczecina pełni optymizmu, żeby wygrać, żeby powalczyć o awans.

- Zatrzymajmy się przy tej bramce, bo bardzo długo Pan na nią czekał. To zresztą dopiero drugi pański gol dla Puszczy.

- Ja już wcześniej mówiłem, że nie jestem zadowolony ze swojego dorobku strzeleckiego. Przywykłem do tego, że częściej trafiam. Mam nadzieję, że ta bramka da mi kopa i teraz będzie już łatwiej, będę dochodził do większej ilości sytuacji. Że ten gol strzelony Pogoni zaprocentuje w lidze, bo to ona jest jednak najważniejsza.

- To pierwsza Pana bramka strzelona drużynie z ekstraklasy?

- Musiałbym się zastanowić, ale w meczu o stawkę chyba tak. Rzadko gram przeciwko zespołom z ekstraklasy.

- Jakie wrażenia akurat z tego meczu? W porównaniu ze spotkaniami drugoligowymi to jednak mniej poniewierał się Pan z obrońcami.

- Nie powiem, że ci z Pogoni grają kulturalnie, bo też nie przebierają w środkach, ale jednak w II lidze kontakt z przeciwnikiem jest częstszy, napastnik ma non stop obrońcę obok siebie. Pogoń to zespół ułożony. Więcej taktyki, więcej umiejętności piłkarskich. Ale, mimo wszystko, szkoda. Mogliśmy ugrać chociaż remisik...

- Pogoń potraktowała Was poważnie. Już jej skład o tym świadczył.

- Tu już nie ma przelewek, to ćwierćfinał Pucharu Polski. Poza Kamilem Drygasem w Pogoni zagrali chyba wszyscy zawodnicy, którzy ograli Legię, a ostatnio 3:0 Arkę w Gdyni. Na pewno jest jakiś respekt przed nimi, ale to też są ludzie. Pokazaliśmy na boisku, że dzięki woli walki, ambicji można zdobyć bramkę. Szkoda tych straconych. Rzadko dajemy sobie strzelać, a teraz padły dwie.

- Możecie się pocieszać, że Legii i Arce szczecinianie wbili po trzy.

- Jednak naszym nadrzędnym celem było niestracenie bramki. Teraz musimy strzelać w Szczecinie.

- Na razie przed Wami powrót do drugoligowej codzienności - niedzielny mecz z Bełchatowem. Zamiast 1700 kibiców na trybunach, pewnie trzystu, czterystu.

- Gra się dla kibiców, na pewno przyjemniej jest w takiej atmosferze, jak w Pucharze Polski. Teraz była transmisja w telewizji, dodatkowa motywacja. Fajnie by było tak cały czas.

- To był Pana 19. mecz w tej rundzie. A pozostało jeszcze sześć. Sił wystarczy?

- Piłkarz jest od tego, żeby grać. Mecze są lepsze niż treningi.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski