Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Orłowski (Puszcza Niepołomice): Tutaj urodziło nam się dziecko, mieszkamy blisko stadionu

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Marcin Orłowski (Puszcza Niepołomice)
Marcin Orłowski (Puszcza Niepołomice) Andrzej Wisniewski / Polskapresse
Marcin Orłowski, od półtora roku podstawowy napastnik Puszczy Niepołomice, przygotowania do wiosny w I lidze rozpoczął z nowym kontraktem - ważnym do czerwca 2020 roku.

- Graczem Puszczy ma Pan być przez kolejne dwa i pół roku. To kawał czasu, ważna życiowa decyzja.
- Dobrze jest nam z rodziną w Niepołomicach, w klubie też są zadowoleni. Dlatego przedłużyliśmy umowę, myślę, że dobrze się stało, cieszę się z tego. Wiadomo, umowa do czegoś zobowiązuje, ale z drugiej strony - jak to w życiu - nic nie jest pewne. Mam nadzieję, że nadal będę grał regularnie, bo o to w tym wszystkim chodzi.

- Mówi Pan: "Dobrze nam w Niepołomicach". Czy to, że niedawno urodziło się Panu dziecko, miało wpływ na chęć pozostania tu na dłużej?
- Tak, dokładnie. Tutaj - a dokładnie w Krakowie - urodziło nam się dziecko, żona jest na urlopie macierzyńskim. Jesteśmy w Niepołomicach już półtora roku, mieszkamy blisko stadionu. Zmieniać coś teraz - bez sensu. Złapaliśmy jakąś stabilizację, jest nam dobrze. Dla mnie ważne jest, że gram, że czerpię z tego radość.

- Minione półtora roku to chyba fajny okres Pana kariery: przyszedł Pan do Puszczy z klubu III-ligowego, Górnika Wałbrzych. To już był awans, a po roku sam sobie Pan wywalczył kolejny. Więc w niewiele ponad rok poszedł Pan do góry o dwie ligi.
- To prawda. Na pewno pod względem sportowym to udane półtora roku, mam nadzieję, że tak będzie dalej. Najważniejsze, żeby zdrowie dopisywało i żebym grał.

CZYTAJ: PUSZCZA NIEPOŁOMICE ROZPOCZĘŁA TRENINGI. SĄ NOWI ZAWODNICY [ZDJĘCIA]

- Zdobył Pan w lidze jesienią trzy gole, dwa dołożył w Pucharze Polski. Ale umówmy się, nie jest Pan napastnikiem, który strzela Bóg wie ile bramek. Natomiast trener na Pana stawia - dlaczego? Bo ja się domyślam...
- To na pewno pytanie do trenera. Ja robię wszystko, by w każdym meczu dawać z siebie sto procent dla drużyny. Tych bramek nie jest za dużo, dawniej może było ich więcej (w sezonie 2015/2016 Orłowski zdobył 30 goli w III lidze - przyp. boch), ale robię jakąś tam robotę, trener jest zadowolony. Dołożyć jeszcze parę bramek - i będzie dobrze.

- "Robię robotę" jest tu kluczowe. Gra Pan z zaangażowaniem, jak na napastnika wykonuje dużo pracy w defensywie.
- No cóż, jesteśmy beniaminkiem w I lidze... Niektóre drużyny są bardziej doświadczone i to one narzucają nam swój styl gry, może nie w większości meczów, ale musimy się bronić i kontrować, trzeba więc też powalczyć w obronie. Jednak solą piłki jest strzelanie bramek i gra w ataku, to się kibicom podoba. My będziemy robić wszystko, by jeszcze lepiej grać z przodu.

- Pamięta Pan jakiś szczególny mecz w Puszczy? Który najbardziej pozostał w pamięci?

- Dużo ich było. Ale na myśl narzuca się zremisowany mecz z Gryfem Wejherowo (w przedostatniej kolejce poprzedniego sezonu - przyp.). Ja nie strzeliłem karnego, a tak się to potoczyło, że po meczu mogliśmy otwierać szampany i cieszyć z awansu. A inne? Na pewno ten w Katowicach, kiedy wszedłem z ławki rezerwowych, strzeliłem bramkę i wygraliśmy z GKS-em.

- Biorąc pod uwagę, że jesteście w środku tabeli, to czy utrzymanie w I lidze jest czymś, co Pana usatysfakcjonuje? Czy może celuje Pan, celujecie wyżej?
- U nas nie pada takie hasło jak utrzymanie. My chcemy grać jak najlepiej w każdym meczu. To slogan, ale taka jest prawda, do każdego meczu trzeba podchodzić jak do najważniejszego. Pokazaliśmy już, że jesteśmy na tyle dobrą drużyną, że praktycznie z każdym w tej lidze możemy wygrać. Może mówi się, że Puszcza bije się o utrzymanie, ale ja tak do tego nie podchodzę. Myślę, że wiosną jeszcze namieszamy i każdy będzie nas się bał.

- Jak się Pan regenerował w okresie świąteczno-noworocznym?
- Na początku mieliśmy trochę wolnego, ale po świętach musieliśmy już trenować według rozpisek - trzeba było pobiegać, pochodzić na siłownię. Strasznie szybko minął ten czas, ale fajnie znowu spotkać się w tym samym gronie, praktycznie niezmienionym, i ciężko trenować.

- A ten wolny czas gdzie Pan spędził?
- W rodzinnych stronach moich i żony.

- Pan jest ze Zgorzelca, tak?
- Tak, w Zgorzelcu byłem na święta. Teraz jednak mieszkam w miejscowości, z której pochodzi żona - koło Dzierżoniowa, to 160 km od Zgorzelca. Też Dolny Śląsk. Ale autostradą do Niepołomic trzy godziny, nie ma dramatu.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Autor: Tomasz Bochenek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski