Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Wolski „Ostatnie konklawe”, Zysk i S-ka 2018, 397 str.

Wlodzimierz Jurasz
Wlodzimierz Jurasz
Fot. Archiwum
Marcin Wolski ostrzega przed nadchodzącym końcem świata

„Szermierzom postępu udało się odwrócić porządek świata – zło uczyniono dobrem, powinności wyparła indywidualna przyjemność, a życie stało się igraszką, w której Opatrzność nie ma nic do gadania. Rodzice mogą nas ukatrupić przed narodzeniem, a my sami możemy przyśpieszyć swój kres za pomocą eutanazji. Dodajmy jeszcze, że przy ustalaniu „praw podstawowych” normalna większość pod wpływem ogłupiających mediów ulega zboczonym mniejszościom. Zaiste, Sodoma i Gomora na tle współczesnego świata mogą wydawać się ośrodkami umiarkowania”.

Tak charakteryzuje współczesny świat jeden z bohaterów najnowszej powieści Marcina Wolskiego, zatytułowanej „Ostatnie konklawe”. I w tak opisaną rzeczywistość autor wprowadza swego bohatera, samego Szatana, dążącego do ostatecznego zawładnięcia światem poprzez objęcie drogą intryg Stolicy Piotrowej. A Szatan wciela się w skromnego początkowo kościelnego dostojnika, wywodzącego się z Ameryki Południowej… Ostro i ryzykownie, nieprawdaż?...

Wolski nie pierwszy raz odwołuje się w swej powieściowej twórczości do Złego i Apokalipsy. Szatan pojawiał się już w „Agencie Dołu”, apokaliptyczny koniec świata nadchodził z kolei w „Ewangelii według Heroda”. Co ciekawe, i w swej najnowszej powieści Wolski nawiązuje (podobnie jak w „Post-Polonii”) do frazy otwierającej sienkiewiczowskie „Ogniem i mieczem”: „Im bliżej konklawe, tym więcej pojawiało się na niebie i ziemi znaków dziwnych a niepokojących”…

Głównym powodem otwarcia drzwi Szatanowi jest wedle Wolskiego słabość Kościoła, wycofywanie się z podstawowych prawd wiary pod wpływem katolickich modernistów. „Skoro, jak coraz powszechniej twierdzili teologowie […] piekło jest puste, a zbawieni będą wszyscy, jaki sens miały dobre uczynki, pobożność czy przestrzeganie przykazań?” – zastanawia się narrator.

Te rozważania i diagnozy wpisane są, jak zwykle u Wolskiego, w sensacyjną, doskonale skonstruowaną akcję – morderstwa, opętania, egzorcyzmy, oraz grupka sprawiedliwych, w tym kilkoro nawróconych pod wpływem wydarzeń, stawiających opór dążącemu do władzy Szatanowi. Oczywiście – to przeważnie Polacy… I jedna Węgierka…

Wspomniane połączenie sensacyjnej akcji z poważnymi diagnozami, z jednej strony nieco osłabia wymowę tej powieści. Z drugiej – pozwala zainteresować jej przesłaniem czytelników szukających w literaturze li tylko rozrywki. Bo nawet w tych, którzy nie potraktują „Ostatniego konklawe” poważnie, ba, przy opisach opętania i egzorcyzmów wybuchną tylko (materialistycznym) śmiechem, jej lektura musi pozostawić po sobie pewien osad zwątpienia…

PS. Wolski jak zwykle nie szczędzi możnym tego świata drobnych złośliwości. Na przykład unijnemu nadkomisarzowi Janowi Marii Voglowi, „który przybył juz mocno pijany i teraz krążył między zebranymi, poklepując po głowach jednych, kuksając w plecy drugich i wyciskając obleśne pocałunki na twarzach nielicznych kobiet”…

ZOBACZ KONIECZNIE:

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura

Źródło: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Marcin Wolski „Ostatnie konklawe”, Zysk i S-ka 2018, 397 str. - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski