Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marciniak: Czerwona lampka się zapaliła

Rozmawiał MACIEJ KMITA
Adam Marciniak zagrał tym razem jako środkowy pomocnik
Adam Marciniak zagrał tym razem jako środkowy pomocnik FOT. WOJCIECH MATUSIK
Rozmowa. O meczu z Legią Warszawa, nastrojach w drużynie i kolejnych wyzwaniach opowiada Adam Marciniak, obrońca Cracovii.

Miłe złego początki...

Wszystko zaczęło się po naszej myśli – całkiem inaczej niż tydzień temu w Zabrzu. Szybko objęliśmy prowadzenie i to po nieprzypadkowej akcji. Później cofnęliśmy się, a Legia wykorzystała pierwszy nasz moment nieuwagi i doprowadziła do remisu. Początek drugiej połowy – katastrofa.

Od razu po wyjściu z szatni dostaliśmy „gonga”. Musieliśmy się zebrać i w momencie kiedy uzyskaliśmy inicjatywę, Legia strzeliła trzecią bramkę, praktycznie zamykając mecz.

O akcji, którą sfinalizował Dawid Nowak, można powiedzieć, że była jak ze stemplem trenera Wojciecha Stawowego. Widać, że nie zapomnieliście jeszcze tego, czego was nauczył.

Można tak powiedzieć. Dzięki trenerowi Stawowemu nabraliśmy pewnych nawyków, na­uczył nas grać piłką, ale trener Podoliński również przykłada dużą wagę do tego, żeby budować akcje z pomysłem i to już od bramkarza. Też chce, żebyśmy grali w piłkę, a nie ją kopali. Po meczu z Górnikiem Zabrze miał do nas duże pretensje o to, że nie rozgrywaliśmy tak, jak mamy rozgrywać. Nasza akcja bramkowa mogła się podobać, ale i tak za mało takich akcji przeprowadziliśmy.

Cofnięcie się po objęciu prowadzenia wynikało z silnego naporu Legii czy to był pomysł Cracovii na grę?

Nasz plan był taki, żeby od pier­wszego gwizdka mocno siąść na Legię. To się udało w stu procentach, bo wyszliśmy na prowadzenie. Nie da się grać wysokim pressingiem przez pełne 90 minut, więc cofnęliśmy się. Może zrobiliśmy to zbyt głęboko? Może zbyt wcześnie? Ale mądry Polak po szkodzie.

Trener Podoliński zaskoczył, ustawiając Pana w środku pomocy obok Damiana Dąbrowskiego. Ponad dwa lata na tej pozycji Pan nie występował.

Latem 2012 roku przyszedłem do Cracovii po dwóch latach gry jako defensywny pomocnik u trenera Nawałki w Górniku Zabrze. Trener Podoliński już na pierwszych treningach w czasie okresu przygotowawczego przyznał, że widzi mnie na tej pozycji, już wtedy miał taki plan, by na trudniejszych rywali wychodzić dwoma defensywnymi pomocnikami, a skoro kontuzjowany jest Sławek Szeliga, to „odkurzył” mnie.

W środku pola to całkiem inna gra niż w bocznej strefie. Jak się Pan odnalazł w centrum pola?

Wiadomo, że to co mogę dać drużynie w środku, to raczej rzeczy typowe defensywne. Moje rozegranie piłki kończy się raczej na przekazaniu piłki „Budzikowi” czy innym bardziej kreatywnym kolegom.

Trener powiedział po meczu, że dużym błędem środkowych pomocników było to, że daliście się ściągać do bocznych stref, zostawiając odkryty środek pola.

Tak to wyglądało, bo sytuacje boiskowe tak się układały, że boczni obrońcy Legii, czyli Lewczuk i Bereszyński, wprowadzając piłkę na nasz 35 m, nie byli atakowani więc my jako środkowi pomocnicy byliśmy zmuszani do tego, żeby do nich podejść. Legia tak strzeliła drugą bramkę, że Damian przesunął do boku, ja poszedłem za nim do Radovicia i Jodłowiec został bez krycia przed piątką obrońców.

Takich sytuacji była cała masa, kiedy nikt nie atakował bocznych obrońców Legii, przez co my musieliśmy do nich wyskoczyć ze środka. Gdybyśmy nie przesunęli, to oni mieliby swobodę praktycznie do samej „16” i naszej linii obrony. Coś za coś.

Dwie porażki na starcie – to już czas na to, by bić na alarm?

To jeszcze nie jest tragedia, ale czerwona lampka się już zapaliła. Mieliśmy punktować od samego początku, żeby nie zakopać się w dole tabeli, a tymczasem sytuacja jest daleka od pożądanej. W Białymstoku musimy zdobyć punkty już bez żadnej dyskusji. Nie chcemy, żeby w Cracovii powtarzały się takie sezony, jak miały miejsce przed spadkiem w 2012 roku, kiedy od pierwszej kolejki „Pasy” były uwikłane w walkę o utrzymanie.

Jak Pan skomentuje incydent z petardą?

Szkoda, że coś takiego miało miejsce i szkoda by było, gdybyśmy z tego powodu mieli zagrać przy pustych trybunach. Mam nadzieję, że jednak nasz stadion nie zostanie zamknięty, choć jestem świadom tego, że bez kary dla klubu się nie obejdzie. Takie zdarzenia nie powinny mieć miejsca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski