Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Bolek: Deweloperzy stali się w Krakowie chłopcem do bicia

Małgorzata Mrowiec
Małgorzata Mrowiec
Marek Bolek
Marek Bolek Andrzej Banaś
- Deweloperzy stali się w Krakowie chłopcem do bicia. W innych częściach Polski deweloper to szanowany człowiek, który prowadzi interesy i dostarcza ludziom fajne mieszkania - mówi MAREK BOLEK, prezes Stowarzyszenia Budowniczych Domów i Mieszkań.

- Deweloper budzi dziś bardzo negatywne skojarzenia, jest już właściwie pejoratywnym określeniem.

- W Krakowie! W innych częściach Polski deweloper to ogólnie szanowany człowiek, który prowadzi interesy, który buduje, dostarcza ludziom fajne mieszkania w różnym standardzie. Najbardziej nie lubimy uogólnień, piętnowania generalnie wszystkich deweloperów. Również staramy się rozróżniać deweloperów spoza Krakowa i krakowskich, zrzeszonych w naszym Stowarzyszeniu Budowniczych Domów i Mieszkań, którzy jednak mają trochę innej podejście. My tu żyjemy, tu żyją nasze dzieci i zależy nam na tym, żeby w Krakowie budowało się dobrze, by realizowane były inwestycje atrakcyjne i niepsujące przestrzeni. Dlatego narzucamy sobie pewne standardy.

- A jednak nie wzięło się to znikąd, że deweloperzy są kojarzeni z chciwością i nieliczeniem się z mieszkańcami, z oszpecaniem miasta, wąskimi drogami, za małymi parkingami...

- Właśnie to chcielibyśmy ludziom uświadamiać: że za część z tych rzeczy odpowiada deweloper, ale za inne nie. Nie chcemy być chłopcem do bicia, stajemy się nim. Jeśli chodzi o drogi: czy to deweloper ma je budować? Na terenie własnych inwestycji - tak. Ale już za miejską infrastrukturę odpowiada gmina. Oczywiście chcemy też partycypować w tworzeniu miejskich dróg. Dwa, trzy lata temu składaliśmy miastu propozycję. Chcieliśmy wprowadzić jasny system: każdy deweloper, który buduje osiedle, do ceny metra mieszkania, które sprzedaje, będzie doliczać kwotę 150 zł na budowę nowych ulic. Trafiałaby ona do kasy miasta i płynęła właśnie na inwestycje drogowe. Niestety, ani urzędnicy, ani radni nie byli tym zainteresowani. I nadal miasto przymusza nas, żebyśmy sami uzyskiwali zgody i budowali drogi czy wydawali wielomilionowe kwoty np. na tworzenie rond ze światłami.

A chciwość? To stereotyp.

- Przecież w Krakowie co krok widać, jak deweloperzy zabudowują maksymalnie każdy metr terenu, który mają do dyspozycji, starają się wycisnąć z niego, ile się da.

- Nieprawda. Przykład: była duża akcja wycinania drzew, gdy weszły w życie przepisy nazywane potocznie „lex Szyszko”. Ludzie potrafili ogołacać swoje działki do zera, chcąc je następnie sprzedać deweloperom. Zlecali architektom określenie, ile maksymalnie da się tam wybudować tego słynnego PUM-u (powierzchni użytkowo-mieszkalnej - red.). I później taka działka trafiała na rynek, oferowana za horrendalną cenę, bo to właściciel ziemi chce się na niej obłowić. Interesując się takim terenem, dostawaliśmy informację, że pomieści np. 15 tys. metrów mieszkań, po czym dyskutowaliśmy z naszymi architektami i okazywało się, że możemy wybudować tylko 10 tys. metrów. Bo nam zależy na tym, żeby to były mieszkania ładne, doświetlone, by towarzyszyła im zieleń, plac zabaw - bo wtedy te mieszkania będą się sprzedawały!

- Ile zarabia deweloper na jednym mieszkaniu?

- Mniej niż powszechnie się sądzi: 15 procent ceny. A warto podkreślić, że budujemy coś, co w Krakowie jest potrzebne. W marcu w naszym mieście przekroczyliśmy milion metrów kw. powierzchni biurowej oddanej do użytku. To przekłada się na potężną liczbę ludzi, którzy zostali po studiach w Krakowie lub przyjechali, żeby tu pracować - w tym obcokrajowców, np. rzesza Ukraińców. Oni muszą gdzieś mieszkać i te mieszkania wynajmują lub kupują. My budujemy produkt dla tych ludzi.

Oczywiście, są też złe przykłady - jak słynne osiedle Avia, gdzie nie ma parkingów, zieleni. Jak nikt inny zdajemy sobie sprawę z tego, że jest źle zaprojektowane i zbudowane. I głośno o tym mówimy, potępiamy. Ale prosimy, żeby jednostkowe przykłady nazywać po imieniu, a nie uogólniać negatywnych opinii na wszystkich deweloperów.

- Jakie są najnowsze dane oraz szacunki dotyczące rynku mieszkań w Krakowie?

- Ten, kończący się rok będzie rekordowym. Wszystko wskazuje na to, że sprzedanych zostanie ok. 17 tys. mieszkań. W przyszłym roku spodziewam się - biorąc pod uwagę, że wydawanych jest trochę mniej wuzetek i pozwoleń na budowę - że będzie ich mniej, między 12 a 15 tysięcy. Na pewno jeszcze przez jakiś czas, dopóki będą się budowały nowe biurowce, mieszkania będą się sprzedawały. Mieszkania trochę podrożały, o ok. 5,5 - 6 procent. Ale my będziemy na nich zarabiali mniej, bo znacząco wzrosły ceny działek, podrożała siła robocza. Koszty te rozkładają się między deweloperów i klientów. Wzrost cen być może będzie teraz jeszcze większy, bo bardzo brakuje ludzi do pracy.

- Według Państwa - władze Krakowa mają dobry pomysł na dalszy rozwój miasta?

- Uważam za wielki sukces pani wiceprezydent Elżbiety Koterby, że udało jej się zaopatrzyć Kraków w studium zagospodarowania. Wiemy teraz, co w poszczególnych częściach miasta można budować.

- Ale to studium jest bardzo krytykowane - właśnie za to, że pozwala zabudowywać ostatnie wolne skrawki terenu w mieście, dogęszczać zabudowę.

- Już kilkanaście lat temu miejscy urbaniści i władze miasta zdecydowały, że Kraków ma się dogęszczać i nie rozlewać. Nowe studium kontynuuje tę wizję. Kraków nie ma się rozlewać, bo takie miasto jest drogie, trzeba doprowadzić infrastrukturę do odległych osiedli. Choć są miasta, które się rozlewają, przykładem jest choćby Rzeszów - i tam mieszkańcy dołączanych gmin są zadowoleni.

- A Panu wizja ze studium dla Krakowa odpowiada?

- Trzeba wziąć pod uwagę, że Krakowowi brakowało takich ogromnych inwestycji jak Centrum Kongresowe ICE czy Tauron Arena, na to miasto musiało przeznaczyć spore sumy. Może teraz, gdy wybudowaliśmy te obiekty, można przeznaczyć pieniądze na dozbrajanie nowych terenów, budowanie nowych dróg, nowych kilometrów kanalizacji. Jest rozbudowywana świetna kolej miejska. Może należy zagospodarowywać tereny wzdłuż tej kolei, gwarantującej szybki dojazd do centrum.

- A więc zerwałby Pan z dogęszczaniem?

- Skoro mieszkańcy mają o to pretensje, to może faktycznie czas nad tą strategią na nowo się zastanowić.

- SBDiM stara się zadbać o dobry wizerunek krakowskiego dewelopera. Już posadziliście drzewa na zielonym terenie przy ul. Armii Krajowej, teraz organizujecie cykl debat pod hasłem „Stwórzmy razem dobre miasto” (pierwsza - 23 listopada w centrum Manggha).

- Te debaty mają tak naprawdę dwa cele. Po pierwsze chcemy rozmawiać z aktywistami miejskimi, dyskutować, wspólnie zastanawiać się nad wizją przyszłości, bo uważamy, że za 20 lat dużymi miastami będą rządziły właśnie ruchy miejskie. Chcemy dowiedzieć się od tych przeważnie młodych ludzi, czego oni oczekują, w jakim mieście chcą mieszkać. My na bazie tego będziemy tworzyć nasze projekty deweloperskie. Ta debata ma też na celu uświadomienie tego, o czym rozmawiamy: za co odpowiada deweloper, a za co miasto, za co z kolei urbaniści. Chcemy też porozmawiać o zieleni, zadać np. pytanie dyrektorowi Zarządu Zieleni Miejskiej, co z zielenią, którą tworzymy na naszych terenach, kto będzie się tym dalej zajmował. Poruszymy kwestię grodzenia osiedli, bo jesteśmy przeciwnikami stawiania płotów, które zupełnie nie gwarantują bezpieczeństwa, a stawiamy je tylko dlatego, że nasi klienci nas do tego zmuszają. Ostatnią sprawą, którą chcemy poruszyć, jest smog. Spróbujemy się zastanowić, co wspólnie możemy zrobić dla czystego powietrza w Krakowie.

Rozmawiała Małgorzata Mrowiec

WIDEO: "Magnes. Kultura Gazura" (odc. 26)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski