MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Marek Grechuta

Redakcja
Niezapomniane płyty polskiego rocka (27)

"Magia obłoków"

Po wydaniu w 1972 r. znakomitego, ale bardzo oszczędnego w warstwie instrumentalnej albumu "Droga za widnokres" Marek Grechuta zapragnął wzbogacenia swojej muzyki. Aby było to możliwe, zaczął gromadzić wokół siebie nowych współpracowników. I tak najpierw na krótko dołączył do niego perkusista Wojciech Tarczyński, którego później zastąpił od lat związany z jazzem Kazimierz Jonkisz. Druga ważna zmiana dotyczyła eksponowanego stanowiska głównego gitarzysty zespołu. Tej roli - co miało szczególnie duży wpływ na jego styl - podjął się krakowianin (dziś znany dziennikarz i mój radiowy kolega) Antoni Krupa. Następnym, który trafił do WIEM (grupa towarzysząca Grechucie), był świetny skrzypek Piotr Michera. Potem formację uzupełnili: gitarzysta basowy - Jerzy Redich (na tym stanowisku, w trakcie nagrywania nowej płyty, pojawił się z kolei Jan Adam Cichy) oraz pełen wyobraźni pianista - Eugeniusz Obarski. A gdy zarejestrowany przez nich w maju 1974 r. longplay "Magia obłoków" trafił do sklepów, okazało się, że zespół wypracował własny styl, który był niezwykłą mieszanką śpiewanej z wyczuciem poezji, delikatnego rocka i subtelnego jazzu. Tym samym - na naszym rynku pojawiła się oryginalna (bo romantyczna) polska odmiana jazz-rocka.
Pora słuchania. Początek "Magii obłoków", czyli pieśń "W pochodzie dni i nocy" nawet dziś szokuje. Oto bowiem Marek Grechuta najpierw bardziej recytuje niż śpiewa, potem piękną melodię wprowadza chór (grupy wokalne Boom oraz Gramine), z kolei po chwili, i to dość nagle, pojawia się prawie czysty jazz, który wreszcie nakrywa tęskne solo skrzypiec. Druga na płycie jest króciutka (2 min) "Igła". Igła kłuje gitarą i bogactwem materii (aranżacja tła), którą szyje. Po "Igle" pora na "Świat w obłokach" - piękną kompozycję, której melodie prowadzą głosy Marka i chóru, a kąśliwie (świetnie) uzupełnia Krupa. Czwórka - "A więc to nie tak" - to kolejna, tym razem wirująca miniaturka. Cuuudna! Zaraz potem akordy gitary zapowiadają ponad 6-minutową "Godzinę miłowania" - brawurowo splecony warkocz głosów, skrzypiec, fortepianu oraz basu i bębnów. Czad i jazz! Następne trzy tematy "Walc na trawie", "Ulica cieni" i "Zmierzch" składają się na dwunastominutową suitę "Spotkania w czasie". Ta rozmarzona, pysznie zagrana instrumentalna trylogia była pierwotnie (inaczej i wcześniej nagrana) ścieżką dźwiękową do filmu "Jastrun". Jej uzupełnieniem i finałem jest liryczna piosenka (do wiersza Mieczysława Jastruna) - "Ptak śpiewa o poranku". I wreszcie przychodzi pora na poruszające, podniosłe zamknięcie całego krążka - "Na szarość naszych nocy".
JERZY SKARŻYŃSKI
RADIO KRAKÓW

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski