Doktor historii, dyrektor krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, opozycjonista, wykładowca, publicysta, radny małopolskiego sejmiku, były poseł. Życiorys bogaty i piękny.
A jednak większość krakowian prawie nic nie wie na temat osoby, która ma być najpoważniejszym rywalem Jacka Majchrowskiego w walce o prezydenturę. I wcale nie dlatego, że Marek Lasota to mieszkaniec Olkusza, co wypominają mu jego przeciwnicy. Powód jest zupełnie inny – kandydat na prezydenta Krakowa, popierany przez Prawo i Sprawiedliwość, Polskę Razem i Solidarną Polskę, nigdy nie odgrywał tak ważnej roli na scenie politycznej, jaką teraz mu powierzono.
Zawsze był w cieniu, nie wyróżniał się emocjonalnymi wystąpieniami, nie rozniecał konfliktów, nie chwalił się sukcesami. I nie żalił się dziennikarzom, że na listach wyborczych dostaje niższe miejsce.
W nadchodzących wyborach samorządowych miał ponownie kandydować do sejmiku z drugiego miejsca na liście PO w zachodniej Małopolsce, ale to nie mieściło się w koncepcji odpowiedzialnego za sejmikowe listy marszałka Marka Sowy. Ten zaproponował mu daleką lokatę wśród osób kandydujących w Krakowie.
– Można więc powiedzieć, że twórcą koncepcji wystawienia Marka Lasoty przez PiS jest Marek Sowa. Gdyby Lasota dostał drugie miejsce na liście PO w Olkuszu, nie byłoby sprawy – tłumaczy jeden z działaczy małopolskiej Platformy. Oficjalnie Marek Lasota mówi, że zrezygnował ze startu w wyborach do sejmiku kilka miesięcy temu. Teraz ma być symbolem jednoczącej się prawicy.
Student
Idea jednoczenia była mu bliska już we wczesnej młodości. W stanie wojennym znalazł się w grupie założycieli Krakowskiej Komisji Wykonawczej Niezależnego Zrzeszenia Studentów. – Chcieliśmy połączyć i skoordynować działania rozproszonych grup działających w nie- legalnej opozycji – opowiada Adam Kalita, kolega ze studiów polonistycznych Marka Lasoty, dziś jego podwładny w IPN.
Naukę na Uniwersytecie Jagiellońskim rozpoczęli w 1979 roku. – Nic co studenckie nie było nam obce – tak Kalita odpowiada na pytania o grzechy młodości obecnego kandydata na prezydenta Krakowa. Bardziej podkreśla jego zaangażowanie w tworzenie NZS, a potem działalność podziemną.
– Po wprowadzeniu stanu wojennego ukrywaliśmy się, najpierw osobno, potem przez trzy tygodnie w jednym mieszkaniu – wspomina Adam Kalita.
W marcu 1982 r. wspólnie tworzyli Komisję Wykonawczą NZS, obaj byli w ścisłym jej kierownictwie. Kalita został aresztowany w 1983 r., Lasota nigdy nie siedział. – Zostałem zatrzymany po donosie. Osoba zmuszona przez SB do denuncjacji kontaktowała się tylko ze mną, więc nie wiedziała o innych ludziach z kierownictwa i to ich uratowało – mówi Kalita.
W 1984 r. Lasota rezygnuje z działalności w studenckim podziemiu. – Wytłumaczenie jest proste. Skończył studia, a opozycja koncentrowała się wtedy na uczelniach – twierdzi Kalita. Kolejny niepodległościowy epizod to 1989 r., kiedy trafił do sekcji informacji małopolskiej „Solidarności”.
Poseł
W 1991 r. Marek Lasota zostaje posłem. Kandyduje z okręgu sosnowieckiego, bo Olkusz był wtedy jeszcze w województwie katowickim. Reprezentuje Porozumienie Centrum.
– Wtedy do wyboru były tylko dwie możliwości – albo Unia Demokratyczna, albo Porozumienie Centrum. Zawsze uważałem się za chrześcijańskiego demokratę, więc wybór PC był oczywisty – tłumaczy.
Ale ten wybór dwa lat później kwestionuje sam Lasota, gdy opuszcza partię Jarosława Kaczyńskiego. – Byłem młody i głupi, tak naprawdę niemal popełniłem wtedy polityczne samobójstwo – tak ocenia swoją decyzję sprzed lat.
Dla Jarosława Kaczyńskiego lojalność jest najważniejszą cechą polityka, według której dobiera sobie współpracowników. Jak więc wytłumaczyć obecne wystawienie Marka Lasoty na prezydenta Krakowa z poparciem PiS, skoro ponad 20 lat temu zdradził prezesa?
Być może stało się tak dlatego, że opuszczając PC w 1993 roku Lasota nie wylewał pomyj na swoją byłą już partię, jak czyniło to wielu innych posłów rozstających się z Kaczyńskim. Ten dobrze to zapamiętał, podobno nawet raz wspominał na posiedzeniu klubu PC w Sejmie o godnym pochwały milczeniu Marka Lasoty. Być może w tej anegdocie tkwi klucz do zrozumienia obecnej nominacji.
Jako poseł Lasota złożył jedną interpelację – w sprawie zaopatrzenia w wodę regionu olkuskiego. Podczas debat na sali plenarnej głos zabrał tylko 13 razy. Jego wystąpienia dotyczyły głównie edukacji, ale też trzykrotnie mówił z sejmowej trybuny o lustracji i dekomunizacji.
Kazimierz Barczyk, który w tym czasie też był posłem, nie potrafi sobie przypomnieć czegoś szczególnego o pośle. Sam Lasota podkreśla, że prawdziwa praca odbywa się w komisjach, a nie podczas wystąpień z trybuny.
Radny
W ten sam sposób tłumaczy niewielką aktywność podczas sesji sejmiku małopolskiego, w którym z ramienia PO zasiada już trzy kadencje. Co ciekawe, trafił tam, wierząc w koalicję PO-PiS, a potem już został, choć do samej Platformy nigdy się nie zapisał. Od 2007 r. złożył jedynie 8 interpelacji. Ostatnie dwie – w marcu ubiegłego roku.
– Jest bardzo solidnym radnym – ocenia Kazimierz Barczyk, przewodniczący sejmiku. Chwali go zwłaszcza za przewodniczenie Komisji ds. Współpracy z Polakami i Polonią za granicą. Lasota, pytany o sukcesy jako radny, skupia się na kulturze.
– Miałem wpływ na powstanie nowej opery w Krakowie, Muzeum Armii Krajowej czy przygotowania do budowy nowej Filharmonii – wymienia. Dodaje jeszcze naciski w sprawie północnej obwodnicy Krakowa. Do sukcesów w dziedzinie kultury przyznaje się jednak znacznie więcej radnych, a północna obwodnica to na razie porażka stolicy Małopolski.
Historyk
Najwięcej rozgłosu przyniosła Markowi Lasocie działalność w Instytucie Pamięci Narodowej. Ale nie ta administracyjna, choć dyrektorem krakowskiego oddziału IPN jest od 2007 roku.
Zasłynął przede wszystkim jako autor książek i artykułów o działaniu służb komunistycznych wobec Kościoła katolickiego. Za „Donos na Wojtyłę” otrzymał nagrodę Stowarzyszenia Wydawców Katolickich „Feniks”. W tym roku wydał „Wojtyłę na podsłuchu”.
Publikował artykuły o inwigilacji Kościoła, występował w programach TVP Historia poświęconych tej tematyce, nie stronił też od bywania w Radiu Maryja. Wygłosił kilkadziesiąt wykładów i odczytów na temat biografii Jana Pawła II, Kościoła w państwie komunistycznym oraz represji wobec środowisk twórczych i dziennikarskich w Krakowie.
– Jest dobrym organizatorem – mówi o swoim szefie Adam Kalita z IPN. – Umie rozmawiać z ludźmi, ale gdy trzeba, potrafi też uderzyć pięścią w stół i rozliczyć za to, że ktoś nie wykonał polecenia – dodaje.
Ale od jednego z opozycjonistów z czasów PRL słyszymy, że to wyidealizowany obraz dyrektora Lasoty. – To nie on rządzi w krakowskim oddziale IPN, ale też mu to nie przeszkadza, bo bardziej przywiązany jest do funkcji reprezentacyjnych niż administrowania. Tak jak prezydent Jacek Majchrowski, który siedzi w swoim gabinecie z cygarem. Nietrudno mi sobie wyobrazić Marka Lasotę w tym samym gabinecie, tyle że z lampką koniaczku – mówi były opozycjonista.
Kandydat
Na podobieństwo między kandydatem na prezydenta Markiem Lasotą, a urzędującym prezydentem Jackiem Majchrowskim zwracają też uwagę inni nasi rozmówcy.
– Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale może coś w tym jest – przyznaje Adam Kalita. I tłumaczy, że chyba wszyscy naukowcy cechują się pewnym dystansem do rzeczywistości, potrafią spokojnie analizować każdą sytuację.
– Obaj unikają konfliktów, umieją zaskarbić sobie przychylność innych. Marek Lasota jest przedstawicielem umiarkowanej prawicy, a Jacek Majchrowski: umiarkowanej lewicy – dodaje Kazimierz Barczyk.
Różni ich na pewno przeszłość. Ale nawet tego Marek Lasota jakoś specjalnie nie podkreśla, chyba że Majchrowski atakuje go za otaczanie się politykami PiS; wtedy przypomina mu, że pełno wokół niego dawnych działaczy PZPR i obecnych z SLD. I ten brak personalnej krytyki ze strony Lasoty też przypomina Majchrowskiego, który nie atakował prezydentów Andrzeja Gołasia i Józefa Lassoty.
Kandydat prawicy jako swój atut podkreśla wiek. – Jestem młodszy, mam więcej sił i będę częściej wychodził zza biurka – deklaruje Lasota.
To oczywiście w sytuacji, gdy zostanie prezydentem Krakowa. Na razie jest tylko kandydatem. To i tak dla niego zupełnie nowa rola, bo pierwszoplanowa. Czy czuje się w niej dobrze? – Mogę powiedzieć, że nie czuję się źle, głównie dzięki energii moich współpracowników – mówi Lasota.
– Trochę się bałem, czy Marek odnajdzie się w nowej sytuacji, bezpośredniego starcia, od którego stronił przez tyle lat. Ale po 10 dniach kampanii widzę w nim taką samą energię jak wtedy, gdy tworzyliśmy NZS – twierdzi Adam Kalita.
Według Kazimierza Barczyka Lasota ma cechy, dzięki którym byłby bardzo dobrym sędzią. – Umie słuchać, wyciąga wnioski, nie zamyka się w swoich poglądach – podkreśla, zaznaczając jednak, że nie wie, czy poradzi sobie w kampanii wyborczej. – Nie jest krzykaczem, ale czy fighter musi nim być? Najważniejsze, że to porządny człowiek – stwierdza Kazimierz Barczyk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?