Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Motyka bierze winy graczy na siebie

Daniel Weimer
Trener Marek Motyka
Trener Marek Motyka fot. Daniel Weimer
II liga piłkarska. Do zakończenia rozgrywek pozostały jeszcze dwie kolejki spotkań, wiadomo już jednak, że zespół Limanovii nie opuści ostatniego miejsca w tabeli.

– Gdy pojawiłem sie w Limanowej, do zdobycia pozostawały 24 punkty – przypomina Marek Motyka, trener, który przejął zespół po Ryszardzie Wieczorku. – Zdawałem sobie sprawę, że sytuacja Limanovii jest szalenie trudna, ale wiedziałem, na co się decyduję. Winę za niepowodzenie mojej misji biorę zatem na __własną klatę. Jest mi bardzo przykro, że nie udało się nam spełnić oczekiwań kibiców oraz sponsora drużyny Zbigniewa Szubryta.

Prowadzony już przez Motykę MKS przegrał trzy kolejne spotkania, czym w praktyce skazał się na degradację.

_– Nie znałem jeszcze zespołu, trochę więc eksperymentowałem ze składem, a __kadrę miałem wyjątkowo liczną, bo 26-osobową. Nie zawsze podejmowałem słuszne decyzje personalne – _przyznaje szkoleniowiec.

Później przyszła co prawda seria trzech spotkań bez porażki z trudnymi, kandydującymi do I ligi przeciwnikami (1:0 ze Zniczem Pruszków, 2:2 z Rakowem w Częstochowie oraz 1:1 z Rozwojem Katowice), ale to dobre wrażenie zmazane zostało drugą połową ostatniej potyczki z Nadwiślanem w Górze.

– Rzadko się denerwuję, ale w niedzielę byłem wściekły na piłkarzy – nie kryje trener. – Takie błędy, jakie przytrafiły się w defensywie nie przystoją nawet juniorom. Wiem coś o tym, sam przecież jako zawodnik występowałem jako obrońca.

Gdy w przerwie zimowej dokonała się rewolucja w składzie zespołu, który zasilili piłkarze nie tylko z Polski, ale i z Bułgarii, Słowacji i Ukrainy, wydawało się, że Limanovia odbije się od dna. W opinii takiej kibiców utwierdziło efektowne wyjazdowe zwycięstwo 4:0, odniesione na inaugurację drugiej części sezonu z liderującym wówczas w tabeli MKS Kluczbork. W ekipie zapanowała euforia. Niestety, przedwczesna.

Zespół z Małopolski powrócił na ścieżkę niepowodzeń i kiedy dystans do stawki zespołów znacznie się zwiększył, właściciel klubu zdecydował sie na zmianę trenera.

– Mimo wszystko wierzyłem, że możemy uchronić się przed __spadkiem – _przyznaje były reprezentant Polski. – Straciliśmy jednak na „dzień dobry” 9 punktów i sytuacja stała się beznadziejna. Starałem się jednak mobilizować chłopaków do ambitnej walki, pamiętając o wspomnianych fanach oraz sponsorze. I braku zaangażowania piłkarzom odmówić nie mogę. Szkoda jedynie, że ta determinacja tak późno znalazła przełożenie na korzystne wyniki_.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski