Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Sołtysik „Klan Kossaków”, Wydawnictwo Arkady 2018, 228 stron

Wlodzimierz Jurasz
Wlodzimierz Jurasz
Dzieje rodu Kossaków to erotyka, sztuka, sława, polityka, pieniądze i skandale.

Gdyby w ich czasach istniały rozmaite internetowe „pudelki” i kolorowe tygodniki, z pewnością byliby ich regularnymi bohaterami. Bo też dzieje rodziny Kossaków, najpotężniejszego polskiego rodu artystycznego, obfitują w rozmaite skandale i sensacje, w tym obyczajowe. O wielu z nich pisze w książce „Klan Kossaków” Marek Sołtysik, prozaik, poeta, malarz, wykładowca krakowskiej ASP, a także popularyzator historii.

„Klan Kossaków” nie jest książką naukową. To interesująca, napisana z wielką swadą gawęda historyczna, mogąca stać się znakomitym wstępem do głębszych studiów nad dziejami tej rodziny. Sołtysik pisze oczywiście o jej najsłynniejszych przedstawicielach – malarzach Juliuszu, Wojciechu i Jerzym (ojcu, synu i wnuku), córkach Wojciecha, pisarkach, Magdalenie Samozwaniec i Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, o Zofii Kossak-Szczuckiej, córce Tadeusza, bliźniaczego brata Wojciecha. Ale przywołuje też mniej znanych przedstawicieli rodu, jak chociażby Leona, jednego z braci Juliusza, takoż utalentowanego artystycznie powstańca styczniowego i Sybiraka, którego twórczość cenił m.in. Stanisław Witkiewicz.

Jako się rzekło, dzieje Kossaków mogłyby stać się znakomitym materiałem dla rozmaitych „pudelków”. I to od samych narodzin protoplasty artystycznej gałęzi rodziny. Fortunat Juliusz Kossak „urodzony 29 października 1824 roku z Antoniny, córki adwokata Leona Sobolewskiego i Antoniny z Szawłowskich, doczekał się przesunięcia w papierach daty swych narodzin o całe 47 dni. Czemu? Ot, ślub radcy kryminalnego Michała Kossaka, ojca Juliusza, z panią Antoniną odbył się o dwa miesiące za późno i trzeba było zachować pozory przyzwoitości” - pisze Sołtysik.

Oczywiście skandale obyczajowe i finansowe (np. zamiłowanie do mocnych trunków, zwłaszcza Jerzego, podpisywanie przez Wojciecha, dla zysku, nienamalowanych przezeń obrazów), nie wyczerpują portretu tej rodziny. Ich malarstwo to przede wszystkim lekcja patriotyzmu, podobnie zresztą jak życie. Sołtysik przypomina choćby odwagę Wojciecha, który odmówił podczas wojny namalowania portretu generalnego gubernatora Hansa Franka (tym większą sensację, we wspomnianym kontekście, wzbudziła przed kilkoma laty informacja IPN o istnieniu papierów wskazujących na kolaborację Jerzego z Niemcami oraz zarejestrowanie go po wojnie przez UB jako TW „Malarz”…).

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski