Marginalizacja PiS byłaby głupotą

– Z którą partią zamierza Pan zawrzeć koalicję w Radzie Miasta Krakowa? Z PO czy PiS?

– Będę rozmawiał ze wszystkimi i zobaczymy, co z tego wyniknie. Mogę jednak powiedzieć, że zmroziły mnie już słowa posła Ryszarda Terleckiego. Stwierdził on wprost, że nie widzi możliwości współpracy PiS-u z moim klubem w Radzie Miasta Krakowa.

Z Platformą też nie widzi możliwości współpracy, co ozna­czałoby marginalizację klubu PiS, który uzyskał najlepszy wynik wyborczy. To byłoby moim zdaniem po prostu głupie. Radni PiS, na których głosowały tysiące mieszkańców, byliby praktycznie wykluczeni z uczestnictwa w działaniach miasta i podejmowania ważnych decyzji.

– To prawda, że spotkał się Pan już m.in. z posłem Ireneuszem Rasiem, aby rozmawiać o koalicji z PO?

– Z panem Rasiem spotykam się bardzo często, tak samo np. z Bogusławem Kośmiderem (PO), przewodniczącym Rady Miasta, który jest u mnie średnio raz na dzień z oczywistych względów. Oświadczam, że nie rozmawiałem jeszcze z nikim z PO o żadnej nowej koalicji.

– Negocjacje z PO mogą być chyba teraz dużo łatwiejsze, niż w poprzedniej kadencji, bo partia straciła większość w radzie.

– Ciężko mi teraz powiedzieć, bo powtarzam, jeszcze nie roz­mawialiśmy w tej sprawie. Nie da się jednak ukryć, że ze względu na praktycznie równą liczbę radnych PO i PiS, to mój klub będzie decydował o układzie sił.

– Możliwe jest porozumienie z PO jeszcze przed drugą turą wyborów prezydenckich?

– Nie wiem. Nie chcę być inicjatorem rozmów przed rozstrzygnięciem drugiej tury wyborów.

- Zakłada Pan opcję, że nie będzie w ogóle koalicji w radzie? To mogłoby doprowadzić do ciągłych awantur i patowych sytuacji w wielu ważnych dla miasta kwestiach.

– Nie chciałbym nigdy do tego dopuścić i marzy mi się, żeby krakowscy radni podejmowali decyzje w zgodzie.