Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Margines społeczny

Redakcja
W hiszpańskim mieście La Coruna w roku 1956 uprowadzono 2-letniego chłopca bawiącego się w parku pod opieką starszego rodzeństwa. Wszelkie poszukiwania, łącznie w wypompowywaniem wody ze stawu parkowego, nie dały rezultatu. Po kilku dniach przyprowadził dziecko do rodziców przełożony zakonu jezuitów. Nie podał on jednak żadnych szczegółów znalezienia chłopca, ponieważ był - jak twierdził - związany tajemnicą spowiedzi.

§

 Policja nie zaniechała jednak poszukiwań sprawcy uprowadzenia. Śledztwo utrudniał brak motywów przestępstwa. Kidnaper nie żądał bowiem okupu ani też rodzice dziecka nie mieli wrogów, którzy by w ten sposób chcieli się zemścić. Wkrótce natrafiono na ślad, który doprowadził do wykrycia i ujęcia sprawców. Jak się okazało, dziecko uprowadziła młoda kobieta, a przyczyny jej działania były raczej niecodzienne. Mianowicie przed dwoma laty, chcąc nakłonić swego narzeczonego do zawarcia małżeństwa, powiedziała mu, iż jest w ciąży i że wkrótce zostanie matką jego dziecka. Narzeczony ów mieszkał w innym odległym mieście i widział swego rzekomego syna dwa razy (naturalnie za każdym razem było to dziecko podstawione). W końcu zdecydował się na ślub, zażądał jednak ponownego widzenia się z synem jakoby już dwuletnim. Wówczas to kobieta uprowadziła odpowiadające wiekiem dziecko, aby po zaprezentowaniu "ojcu", oddać je z powrotem rodzicom.

§

 Pewnemu wieśniakowi w Jugosławii skradziono 800 tys. dinarów, które przechowywał w pudełku. Gdy pogodził się już ze stratą, pewnego dnia nieoczekiwanie znalazł na progu swego domu paczkę z 700 tys. dinarów. Do przesyłki załączony był list: ,,Zwracam 700.000, które panu ukradłem. Kiedy je wziąłem, nie wiedziałem, ile ich jest. Straciłem tylko tyle, ile potrzebowałem".

 Pewien pomocnik piekarski w Belgii skradł 20 tysięcy franków i nieco kosztowności. Gdy następnego dnia przeczytał w gazecie, że willa, do której się włamał, należała do osoby zmarłej kilka dni temu, wpadł na pomysł studiowania nekrologów i okradania domów zmarłych. Rozumował w prosty sposób: ponieważ w małych miejscowościach prawie wszyscy biorą udział w pogrzebie współmieszkańca, istnieje małe ryzyko złapania na gorącym uczynku. Proceder ten uprawiał przez 8 miesięcy, aż pewnego dnia został przyłapany przez mężczyzn, którym spadkobiercy już nazajutrz wynajęli mieszkanie po zmarłej. Weszli do niego nieoczekiwanie, zastając włamywacza przy pracy. Jedynym wynagrodzeniem piekarczyka za nowy patent były 3 lata więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski