Udany debiut polskiego sędziego w żużlowym Grand Prix
Czy to nie paradoks, że Tomasz Gollob po raz pierwszy w historii swych startów w Grand Prix został wykluczony za dotknięcie taśmy akurat przez Marka Wojaczka, pierwszego Polaka, któremu dane było prowadzić jedną z rund tego cyklu?
W Pradze okazało się, że niesłusznie. Rybniczanin prowadził zawody bardzo dobrze, szybko podejmował decyzje i nie słychać, by którykolwiek z żużlowców narzekał na jego pracę. Oczywiście, wyłączając Golloba, choć i on - gdy ochłonął - poszedł po rozum do głowy i zmienił wersję wydarzeń (teraz utrzymuje, że po prostu nawaliło sprzęgło, szarpnęło motocyklem, na co on nic nie mógł poradzić).
Co ciekawe, debiutu polskiego arbitra nie śledził z parku maszyn Ole Olsen. To pierwszy przypadek, gdy słynny Duńczyk, "ojciec chrzestny" cyklu Grand Prix, opuścił rundę o indywidualne mistrzostwo świata. Być może Wojaczkowi wyszło to na dobre. Nieraz Olsen wtrącał się do sędziowskich decyzji, zmieniał je według własnego widzimisię lub wywierał presję na arbitrów. Żużlowcy dobrze o tym wiedzieli i w spornych sprawach często wykorzystywali to, uciekając się nawet do szantażu (jeden z Australijczyków w ogniu walki straszył go sądem). W Pradze gwiazdy światowego żużla były potulne jak baranki (choć przecież na torze nie brakowało spięć i wypadków - vide wywrotka Walaska i Pedersena). Tym bardziej zdumiało zachowanie Golloba, który po zawodach w Vojens wspominał o zawiązanej przeciwko niemu koalicji szwedzko-australijskiej. Czyżby w Pradze spodziewał się po Wojaczku czegoś innego niż równych szans dla wszystkich?
KRZYSZTOF KAWA
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?