Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Margines taśmy

Redakcja
We wczorajszej relacji z żużlowego turnieju w Pradze koncentrowaliśmy się na zachowaniu Golloba po tym zdarzeniu, gdy nie potrafiąc opanować nerwów rzucił pod taśmą startową motocyklem i wykrzykiwał pod adresem arbitra niecenzuralne słowa. Warto jednak wrócić do tych zawodów, poświęcając więcej uwagi pracy Wojaczka. Dopiero po sześciu latach od czasu inauguracji rozgrywek Grand Prix władze światowego żużla dopuściły do tej zabawy polskiego sędziego. Piszemy "dopuściły", gdyż trudno zgodzić się z teorią, iż nasi rozjemcy na to nie zasługiwali. Zawody GP wielokrotnie prowadzili ludzie, których to zadanie zdecydowanie przerastało. I nie chodzi tu jedynie o sprawiedliwych z Anglii, Niemiec czy Skandynawii, bowiem szansę otrzymywał przed laty nawet Węgier. Tymczasem Polacy byli trzymani od wieżyczki sędziowskiej z daleka.

Udany debiut polskiego sędziego w żużlowym Grand Prix

 Czy to nie paradoks, że Tomasz Gollob po raz pierwszy w historii swych startów w Grand Prix został wykluczony za dotknięcie taśmy akurat przez Marka Wojaczka, pierwszego Polaka, któremu dane było prowadzić jedną z rund tego cyklu?
 W Pradze okazało się, że niesłusznie. Rybniczanin prowadził zawody bardzo dobrze, szybko podejmował decyzje i nie słychać, by którykolwiek z żużlowców narzekał na jego pracę. Oczywiście, wyłączając Golloba, choć i on - gdy ochłonął - poszedł po rozum do głowy i zmienił wersję wydarzeń (teraz utrzymuje, że po prostu nawaliło sprzęgło, szarpnęło motocyklem, na co on nic nie mógł poradzić).
 Co ciekawe, debiutu polskiego arbitra nie śledził z parku maszyn Ole Olsen. To pierwszy przypadek, gdy słynny Duńczyk, "ojciec chrzestny" cyklu Grand Prix, opuścił rundę o indywidualne mistrzostwo świata. Być może Wojaczkowi wyszło to na dobre. Nieraz Olsen wtrącał się do sędziowskich decyzji, zmieniał je według własnego widzimisię lub wywierał presję na arbitrów. Żużlowcy dobrze o tym wiedzieli i w spornych sprawach często wykorzystywali to, uciekając się nawet do szantażu (jeden z Australijczyków w ogniu walki straszył go sądem). W Pradze gwiazdy światowego żużla były potulne jak baranki (choć przecież na torze nie brakowało spięć i wypadków - vide wywrotka Walaska i Pedersena). Tym bardziej zdumiało zachowanie Golloba, który po zawodach w Vojens wspominał o zawiązanej przeciwko niemu koalicji szwedzko-australijskiej. Czyżby w Pradze spodziewał się po Wojaczku czegoś innego niż równych szans dla wszystkich?
KRZYSZTOF KAWA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski