Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marian Brandys kochał żonę i historię

Włodzimierz Knap
Marian Brandys (1912-1998)
Marian Brandys (1912-1998) Fot. Włodzimierz Wasyluk
20 listopada 1998. Umiera Marian Brandys, autor „Końca świata szwoleżerów”, działacz opozycyjny, a wcześniej piewca komunizmu. Z Haliną Mikołajską tworzyli świetne małżeństwo, choć różniło ich wszystko.

W Polsce rządzonej przez komunistów doskonale miała się powieść historyczna. Hanna Ma-lewska, Zofia Kossak-Szczucka, Antoni Gołubiew, Teodor Parnicki, Karol Bunsch, Jacek Bocheński, Władysław Terlecki - to najwięksi jej autorzy. Choć większość z nich zaczynała pisać w międzywojniu, w PRL ich książki cieszyły się niezwykłą poczytnością. Do tego grona trzeba zaliczyć również Mariana Brandysa. Dziś łączy ich wspólny mianownik: po ich książki sięgają nieliczni. Młodzi ludzie nie tylko nie znają ich twórczości, lecz i same nazwiska nic im nie mówią.

Ci, którzy dobrze znali Mariana Brandysa, jak Ryszard Matuszewski, krytyk literacki, eseista, podkreślali, że cechowała go dobroć, umiejętność wzruszania innych i siebie. W „Dziennikach” pisze o sobie z ironią, nie kryje pretensji wobec wyborów z czasów stalinowskich, ale podaje również smaczne opowieści. I tak np. w „Dziennikach 1972” opisuje jak to szefowa „Naszej Księgarni”, zwróciła się do niego, by napisał dla młodzieży książkę o Emilii Plater. Nie zrobił tego, a odmowę tak uzasadnił: „Staram się zawsze przedstawiać znane postacie historyczne w nowym świetle. O Emilii Plater wiadomo, że to »dziewica-bohater«. Niech pani sobie wyobrazi, co by się działo, gdybym wykazał, że albo nie była bohaterem, albo nie była dziewicą”. To wystarczyło.

Nie należał Brandys do tych pisarzy, którzy oparli się socrealizmowi, ale to była elitarna i nieliczna grupa. Należeli do niej m.in. Hanna Malewska, Leopold Buczkowski, Stanisław Rembek, Jan Józef Szczepański, Zbigniew Herbert, Miron Białoszewski, Aleksander Wat. Do nich dołączyć można grupkę eseistów, historyków literatury, np. Artura San-dauera, Jerzego Kwiatkowskiego, Jana Józefa Lipskiego. Bywały też nieoczekiwane „zwroty akcji”. Na myśl ciśnie się przypadek Czesława Miłosza, który mimo wahań i skrupułów uciekł z Polski, a Tadeusz Borowski wybrał samobójstwo.

Brandys należał do grona piewców strasznego ustroju. Wierzył w niego. Owocem tego zauroczenia był m.in. „Początek opowieści”, rzecz o budowie Nowej Huty. Tę samą drogę na początku pisarskiej kariery obrał brat Mariana Kazimierz Brandys, o cztery lata młodszy, który sławę zyskał wcześniej, co gryzło starszego brata.

Trochę czasu zajęło Marianowi, by zmienić front, ale jak już go zmienił, to diametralnie. Latem 1965 r. należał do grona tych, którzy nie bali się przyjść do warszawskiego sądu, który miał ogłosić wyrok na Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego. Brandys stał na korytarzu sądowym w gronie co najwyżej 8 osób, m.in. Antoniego Słonimskiego, Leszka Kołakowskiego, Jana Józefa Lipskiego. Sprawa była głośna, powodem skazania był list do organizacji partyjnej na UW, który został rozkolportowany w 7 egzemplarzach.

Młodość i wojna
Przyszedł na świat w zasymilowanej inteligenckiej rodzinie żydowskiej. Ojciec był właścicielem domu bankowego w Łodzi. Marian ukończył prawo na UW. We Wrześniu ’39 jako porucznik rezerwy został dowódcą konnego plutonu karabinów maszynowych Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” gen. Franciszka Klee-berga. W październiku 1939 r. trafił do oflagu.

Przy biurku Hitlera
Wyzwolony w ostatnich miesiącach wojny został korespondentem frontowym w Berlinie. Należał do pierwszych sprawozdawców prasowych, którzy weszli do zdobytej Kancelarii Rzeszy. Legenda mówi, że pierwsze reportaże dla frontowej gazety „Zwyciężymy” pisał przy biurku Hitlera na jego blankietach listowych.

Po wojnie wstąpił do PPR, pracował jako dziennikarz, sporo jeździł po świecie jako reporter. Gloryfikował komunizm.

Dlaczego historia?
„Nie pozwolono mi być reportażystą współczesnym, więc uciekłem w przeszłość” - wyznał po latach. Skupił się na dziejach Polski, głównie czasów napoleońskich. Przedstawiał je przez pryzmat losów jednostek, ich postaw, życiowych wyborów. Stworzył serię książek o ciekawych ludziach, np. o bratanku ostatniego króla („Nieznany książę Poniatowski”), o Józefie Sułkowskim, adiutancie Napoleona („Oficer największych nadziei”) czy o Marii Walewskiej („Kłopoty z panią Walewską”). Pozycję mistrza reportażu historycznego ugruntował dwutomowym cyklem „Kozietulski i inni”.

Jednak dziełem życia stała się wydawana w latach 1972-1979 historyczna epopeja w pięciu tomach: „Koniec świata szwoleżerów”. Szwoleżerowie byli solą polskiego rycerstwa. Wybrał bardzo różnorodne postaci: Wincentego Krasińskiego, ojca Zygmunta, narodowego zdrajcę; Tomasza Łubieńskiego, generała napoleońskiego, który w Księstwie Warszawskim założył magazyn handlowy, oraz szwoleżera „złej konduity” Walerego Zwierkowskiego, który będzie jedną z najważniejszych postaci Wielkiej Emigracji.

O tej epopei prof. Maria Janion napisała: „Autor wybrał oficerów napoleońskich jako obiekt przekroju socjologicznego i psychologicznego, pozwalającego na prześledzenie dziejów pokolenia, które od napoleońskiego heroizmu przeszło do lojalnego bytowania pod carem Aleksandrem. Dawni szwoleżerowie na ogół znakomicie przystosowali się do sytuacji”.

Miłość i opozycja
W 1955 r. poznał Halinę Mikołajską, swoją przyszłą żonę: „Odbiła mnie w sposób niesłychany. W domu ZAIKS-u w Zakopanem podeszła do stolika, gdzie siedziałem z jedną panią, która bardzo mi się podobała, i powiedziała: Siedzi pan przy niewłaściwym stoliku, z niewłaściwą kobietą. Zabrała mnie do swojego stolika i tak już zostało. Miałem 43 lata, odpowiadał mi stan wolny i tylko energia mojej przyszłej żony, która miała 30 lat, doprowadziła do tego, że zostaliśmy małżeństwem. Ja byłem jej trzecim mężem i tylko zastrzegłem, że to ma być już ostatni raz. Byliśmy bardzo dobrym małżeństwem i bardzo się kochaliśmy, choć mieliśmy na wszystko inny pogląd” - wspominał. O trzecim mężu aktorka mówiła „Pan Mańcio”. Troszczyli się o siebie i byli dla siebie czuli, co można przeczytać choćby w ich listach.

Dzięki żonie związał się bliżej z opozycją demokratyczną. W 1976 r. był jednym z sygnatariuszy Memoriału 101, protestu polskich intelektualistów przeciwko zmianom w konstytucji PRL, wprowadzającym zapis o przewodniej roli PZPR oraz nienaruszalnym sojuszu z ZSRR. Od tego czasu był szykanowany, objęty zakazem druku. Współpracował z Komitetem Obrony Robotników, został członkiem rady programowej Towarzystwa Kursów Naukowych.

Przed śmiercią Haliny Mikołajskiej (czerwiec 1989 r.) ochrzcił się i wziął z nią w szpitalu ślub kościelny. „Halina nie mogła znieść myśli, że nie będziemy leżeli obok siebie w grobie”. Są pochowani na cmentarzu leśnym w Laskach.

Ostatnie chwile żony tak wspominał: „Ukląkłem przy jej łóżku i powiedziałem: słuchaj, ja cię tak strasznie kocham. Poczułem leciutkie muśnięcie jej ręki na głowie. Ja też, wyszeptała”.

Na początku lat 80. dużo publikował w drugim obiegu i prasie emigracyjnej. Opowiadaniu „Małpeczka”, którego w oficjalnym obiegu czytelnicy nie mieli szans przeczytać, Jerzy Urban , ówczesny rzecznik rządu, poświęcił trzy felietony. Ale faktem jest też, że państwowe oficyny wydały Brandysowi w latach 80. dwie książki, m.in. kapitalną „Generał Arbuz” (o gen. Józefie Zajączku), za którą w 1989 r. otrzymał Nagrodę Kulturalną „Solidarności”. Na początku lat 90. ukazały się trzy tomy „Dzienników” Brandysa, obejmujące lata 1972, 1976-1977, 1978). Ciężko chory pracował nad swoją ostatnią książką „Jasienica i inni”.

Prof. Janion tak oceniała twórczość Brandysa: „W swoich słynnych cyklach książek historycznych stworzył zupełnie nowy sposób polskiego pisania o przeszłości. Nie był »brązownikiem«, ale nie był też »antybrązownikiem«. Nie pisał »ku pokrzepieniu serc« ani też, by »rozdzierać rany«. Sam się najlepiej pośrednio scharakteryzował przez metaforę kogoś, kto pracuje przy centryfudze (wirówce) czasu, w której się odcedza świadomość historyczna narodu”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski