Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marika

Redakcja
Fot. Łukasz Widziszowski /LUCAS
Fot. Łukasz Widziszowski /LUCAS
Kiedy dwa lata temu wypadła ze zwiniętego kocyka na scenę krakowskiego Coke Live Music Festivalu, od razu wiadomo było, że będzie z niej gwiazda. Która z polskich wokalistek pozwoliłaby sobie na takie ekscentryczne wejście? Oczywiście ważniejsza była następna godzina – podczas której szybko przekonała tłumnie zgromadzonych widzów, że świetnie potrafi śpiewać reggae, soul i funky. Marika.

Fot. Łukasz Widziszowski /LUCAS

Nie wierz nikomu po trzydziestce

Naprawdę nazywa się Marta Kosakowska, urodziła się w Białymstoku, a wychowała w Łomży. Jako nastolatka odkryła reggae – najpierw je słuchała, a potem zaczęła śpiewać. Zadebiutowała w 2002 roku jako wokalistka soundsystemu Bass Medium Trinity, do którego ściągnęli ją dwaj didżeje, Frenchman i Abselektor. Już pierwsze wspólne koncerty zdefiniowały jej ulubiony styl – nowoczesny dancehall oparty o elektroniczne bity, do podkładu których mogła swobodnie rymować.

- Występy z soundsystemami są zarazem łatwe i trudne - _wyjaśnia. - Łatwe, bo śpiewa się do płyty, a ta, jeśli nie przeskakuje, jest niezawodna. A z muzykami różnie bywa – a to ma zły dzień, a to pęknie mu struna. Ale też i trudna – bo jest się stale na pierwszym planie, trzeba skupić na sobie uwagę widowni i być interesującym przez cały koncert. To oczywiście rozwija, sprawia, że człowiek nabywa obycia ze sceną, umiejętności bycia „mistrzem ceremonii”. _

Ponieważ akurat dancehall stawał się coraz bardziej popularny w Polsce i na świecie, Marta znana już jako Marika, powoli stała się rozpoznawalną postacią na rodzimej scenie reggae. Przyczyniły się do tego oczywiście jej liczne występy w klubach – również w krakowskim Błędnym Kole. Z czasem wokalistka zaczęła również pojawiać się za granicą – choćby we Francji, Anglii czy Irlandii. Po kilku latach undergroundowej działalności Marika wyszła z klubów na większe sceny. Śpiewała przez zachodnimi gwiazdami „czarnej” muzyki – Macy Grey, Seanem Paulem i Gentlemanem. Nic dziwnego, że została w końcu zauważona przez wytwórnie płytowe, z których EMI zaproponowała jej najdogodniejsze warunki. Efektem tego był debiutancki album wokalistki wydany w 2008 roku – „Plenty”.

Ku zaskoczeniu jej dotychczasowych fanów odsłaniał on szeroki wachlarz zainteresowań Mariki – od reggae i dancehallu, przez soul i funk, po muzykę klubową.

- Moje zainteresowania rozwijały się wielowątkowo - wyjaśnia. - Już w 2004 roku nagrałam z kolektywem Kameral na składankę „Polskie leniwe serwuje Novika” utwór o klubowym charakterze. Współpracowałam również z formacją Breakbeat Propaganda, specjalizującą się w połamanych bitach. A w domu słuchałam soulu, funku, hip-hopu i nu-jazzu. To wszystko miało na mnie i mój rozwój ogromny wpływ. Obecność tych gatunków na płycie jest więc naturalna.

Eklektyczna zawartość „Plenty” nie przeszkodziła, a może nawet poprawiła sprzedaż płyty. Rozeszło się ponad siedem tysięcy jej egzemplarzy – co jak na polskie warunki, zdominowane przez wszelkiego rodzaju piractwo, było dla debiutantki dobrym wynikiem. Nic więc dziwnego, że Marika szybko awansowała z pozycji undergroundowej nawijaczki do pozycji pierwszej divy polskiej wersji „czarnej” muzyki. Liczne koncerty, występy na festiwalach, nominacje do Fryderyków i Superjedynek, nie zmieniły jej jednak. Nie porzuciła współpracy z soundsystemami i nadal występowała w małych klubach.

Po dwóch latach fonograficznej przerwy, Marika wraca właśnie z nowym albumem – „Put Your Shoes On/Put Your Shoes Off”. Składa się on z dwóch krążków – na pierwszym są piosenki w oryginalnych wersjach, a na drugim – taneczne remiksy.

- Podczas występów promocyjnych płyty, będę się pojawiała z całym zespołem instrumentalistów i... tancerkami – podkreśla. – Niedawno oglądałam zestaw teledysków Michaela Jacksona i zwróciłam uwagę, że ich siłą są niezwykłe układy taneczne. A przecież dancehall to muzyka ściśle związana z tańcem. Dlatego zaangażowałam dwie tancerki – Ulę, prawdziwą „dancehall queen” i Olę. Wspólnie ustalamy choreografię i uczymy się jej potem. Nasze pierwsze próby przed widownią wypadły świetnie. To zupełnie inna energia! Ludzie tego potrzebują – i ja im to dam.

Paweł Gzyl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski