Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Wach: Nie przerwałem treningów, rozstałem się z dziewczyną [ZDJĘCIA]

Jerzy Filipiuk
Jerzy Filipiuk
7.11.2018, Kraków: Mariusz Wach w Centum Handlowym Bonarka w Krakowie przed walką z Arturem Szpilką w Gliwicach
7.11.2018, Kraków: Mariusz Wach w Centum Handlowym Bonarka w Krakowie przed walką z Arturem Szpilką w Gliwicach Anna Kaczmarz
Na rozstaniu z dziewczyną świat się nie kończy - mówi 40-letni krakowski pięściarz wagi ciężkiej Mariusz Wach, który na zawodowych ringach stoczył 41 walk, z których 35 wygrał (10 przez nokaut), a 6 przegrał.

28 marca podczas gali w Magdeburgu miał Pan walczyć z Niemcem Agitem Kabayelem o pas WBA Continental wagi ciężkiej. Niestety, z powodu epidemii koronowirusa impreza została odwołana. Jak Pan to przyjął?

Są rzeczy ważne i ważniejsze. Myślę jednak, że nasz pojedynek został tylko przesunięty w czasie. Na pewno kiedyś dojdzie do skutku i stworzymy dobre show. Na razie wszystkie gale zostały wstrzymane. Czekam na inny termin tej gali. Gdy wszystko w kwestii koronawirusa się wyciszy, wróci sprawa organizacji mojego pojedynku z Kabayelem. Ja z nim miałem walczyć już dużo wcześniej. Żałuję jednak, że nie spotkam się z nim w sobotę, gdyż byłem przygotowany do walki w stu procentach i bardzo naładowany.

Przerwał Pan treningi, także z powodu epidemii koronawirusa?

Nie, trenuję indywidualnie w Dzierżoniowie razem z moim szkoleniowcem Piotrem Wilczewskim, który mieszka w tym mieście. Ćwiczą tam też inni zawodnicy, ale w innych godzinach. Trener troszczy się o moje zdrowie, na przykład pyta, czy nie mam gorączki.

Jak Pan się odnajduje w nowej, tak trudnej dla wszystkich, rzeczywistości?

Trudno się przyzwyczaić do tego, że na przykład po treningu nie można wyjść na miasto. Przestrzegam jednak różnych ograniczeń. W Dzierżoniowie hala bokserska, w której trenuję, i pokój, w którym mieszkam, znajdują się w jednym budynku. Gdy wychodzę do sklepu, stoję w odstępach od innych ludzi. Kasjerki mają rękawiczki. Ludzie są zdyscyplinowani, stosują się do zaleceń, aby siedzieć w domach. Widziałem to w kilku miastach. W miniony weekend byłem w Krakowie. Wszędzie były pustki, pozamykane galerie, sklepy. I bardzo dobrze.

7 marca w Łomży w walce w wadze junior ciężkiej sędziowie wydali skandaliczny werdykt, przyznając zwycięstwo Arturowi Szpilce nad Ukraińcem Siergiejem Radczenką. Pan też był nim zbulwersowany?

Tak, ale na szczęście nie jestem sędzią punktowym. Wielu ekspertów krytykowało wynik tego starcia. Po mojej walce ze Szpilką (10 listopada 2018 roku w Gliwicach – przyp.) też nie uważałem się za przegranego. Wydaje mi się, że do rewanżu Szpilki z Radczenką nie dojdzie. Arturowi po pojedynku z Ukraińcem wydawało się, że tylko raz był liczony. A to nie było ważne. Tylko to, że powinno mu się odjąć cztery punkty za dwa liczenia. Po walce Szpilka powinien przyznać: „Nie byłem lepszym zawodnikiem od Radczenki, ale sędziowie mnie przyznali zwycięstwo”. A on mówił, że wygrał więcej rund.

W ten sam weekend w Nowym Jorku w walce wagi ciężkiej faworyzowany Adam Kownacki sensacyjnie przegrał z Finem Robertem Heleniusem. Wcześniej był Pan w USA jednym ze sparingpartnerów swego rodaka. I chyba nie spodziewał się Pan takiego rozstrzygnięcia...

Trenowałem z Adamem przez dwa tygodnie i widziałem jego postępy. Ostrzegałem go jednak przed Finem. Wprawdzie z nim nie sparowałem, ale mam znajomych, którzy twierdzili, że jest on niebezpiecznym zawodnikiem. Adam do momentu przerwania walki prowadził na punkty. Zostawił na ringu dużo zdrowia. Gdyby pojedynek trwał dłużej, to by wygrał. W pewnej chwili po akcji Fina wydawało się, że się pośliznął, ale musiał dostać cios. Takie jakby niewidoczne uderzenia w głowę są najgorsze.

Gdy Kownacki był liczony, szybko wstał. Może mógł zaoszczędzić trochę sił, gdyby nieco się ociągał i później stanął na nogach?

Nie da się za dużo kalkulować w takim momencie. To są emocje. Adam nie był zamroczony, chciał pokazać sędziemu, że nic się nie stało, że jest gotowy do kontynuowania walki. Fin, doświadczony zawodnik, przyspieszył jednak, zadał Adamowi dużo ciosów i dokończył sprawę.

Kownacki stracił szansą, przynajmniej na razie, na walkę o mistrzostwo świata. Będzie musiał ponownie bić się z bokserami spoza absolutnej czołówki wagi ciężkiej. Czy powinien zmienić swój styl walki i… schudnąć?

Co do wagi… Powinien stracić trochę kilogramów, żeby lepiej wyglądać, ale z drugiej strony może wtedy stracić swój atut – aktywność na ringu, zadawanie bardzo wielu ciosów. Myślę, że Artur nie zmieni swego stylu, nie ma na to już czasu. Ja zalecałbym mu, żeby trzymał wyżej ręce, lepiej balansował ciałem, był bardziej ruchliwy, agresywny i zamęczał rywala, ale walczył bardziej konkretnie, częściej zadając dwa, trzy bardzo silne ciosy.

Nasi kibice chyba nie powinni jeszcze skreślać Kownackiego, jeśli chodzi o jego marzenia o walce o mistrzowski pas.

Adam jest bardzo popularny i lubiany w USA. Myślę, że jeśli się nie załamie tą porażką, może odzyskać miejsce w czołówce pięściarzy wagi ciężkiej. Ludzie lubią bokserów, którzy wracają na szczyty.

Jak przerwa, nie wiadomo jak długa trwająca, wpłynie na sytuację w boksie zawodowym i na zainteresowanie nim przez kibiców, przynajmniej w wadze ciężkiej?

Myślę, że mimo tej przerwy pójdzie to wszystko w dobrym kierunku. Bo gdy zakończy się zawieszenie gal, pięściarze będą się chcieli pokazać z jak najlepszej strony, a kibice będą chcieli je oglądać bez względu na ich rangę i poziom. Możemy się doczekać wielu fajnych imprez.

A kiedy Pana sympatycy doczekają się powrotu na ring 40-letniego „Wikinga”?

Chciałbym wrócić jak najszybciej. Lubię jednak mieć konkretny cel, znać datę walki i nazwisko rywala, pod którego styl walki mogę trenować. Wtedy mam lepszą motywację do zajęć. Nie wiem, jak długo potrwa przerwa od walk. Mam nadzieję, że będzie jak najkrótsza.

Kiedy wróci Pan z Dzierżoniowa do Krakowa? Pewnie stęsknił się za swoją dziewczyną Martą Zielińską i waszym synem Oliwierem, który – dodajmy – też jest sportowcem, gdyż trenuje piłkę nożną w Puszczy Niepołomice…

Rozstałem się z Martą po 17 latach bycia razem. Wszystko obyło się jednak bez zgrzytów. 10-letni syn został razem z nią, ale nie mam problemu, abym się z nim mógł widywać. Dzisiaj (24 marca – przyp.) dwa razy rozmawialiśmy telefonicznie.

Dla Pana syna to jednak zapewne jest bardzo trudna sytuacja…

Oliwier jest rozsądnym chłopakiem. Rozmawiał o tym ze szkolnym psychologiem. Mieszka z mamą w Krakowie. Ponieważ Marta pracuje rano i po południu, opiekować się nim będą także moja mama Dorota i siostra Edyta, choć sama ma troje dzieci i męża.

Nie wypada pytać o przyczyny rozstania, ale nie rzadko w podobnych sytuacjach przyczynia się do tego specyfika zajęć sportowca…

Nam też sport „pomógł” w rozstaniu. Boks uprawiam ponad 20 lat. Często nie było mnie w domu. Wyjazdy, obozy, szkolenia, seminaria – to wszystko nie pomaga w związku. Marta zwykle nie jeździła na moje walki. A gdy była na galach, za bardzo przeżywała moje występy. Nie było więc sensu zabierać ją i syna na zawody. Zostajemy z Martą na koleżeńskiej stopie. Trzeba żyć nadal. Na rozstaniu z dziewczyną świat się nie kończy.

Artur Szpilka

Siergiej Radczenko dwa razy posłał Artura Szpilkę na deski, ...

Adam Kownacki

"Nordycki Koszmar" Kownackiego. Polak sensacyjnie przegrał z...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mariusz Wach: Nie przerwałem treningów, rozstałem się z dziewczyną [ZDJĘCIA] - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski