Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Wach przed Narodową Galą Boksu na PGE Narodowym: Pojechałem na sparingi do Tysona Fury’ego, bo jego ludzie spełnili moje warunki

Tomasz Biliński, Wojciech Szczęsny
Mariusz Wach ma za sobą 36 zawodowych walk. Wygrał z nich 33 (z czego 17 przez nokaut) i trzy przegrał (dwie przez KO).
Mariusz Wach ma za sobą 36 zawodowych walk. Wygrał z nich 33 (z czego 17 przez nokaut) i trzy przegrał (dwie przez KO). Piotr Krzyzanowski/PolskaPress
NARODOWA GALA BOKSU. PGE NARODOWY. MARIUSZ WACH VS ERIC MOLINA. Tyson Fury i Eric Molina boksują w różnych stylach, ale sparingi z tym pierwszym były pożyteczne - mówi Mariusz Wach przed „Narodową Galą Boksu”. 38-letni "Wiking" 25 maja na PGE Narodowym zawalczy z Moliną, który dwa lata temu pokonał Tomasza Adamka.

Przetrawił już Pan pechową porażkę z Jarrellem Millerem? Ważną walkę, bo organizowaną przez Eddie’ego Hearne’a, który wyrasta na czołowego promotora.
Myślę, że tak. Bardziej przegrałem z kontuzją niż z rywalem. Już po pierwszej rundzie mówiłem w narożniku trenerowi, że czuję Millera, rosło we mnie poczucie, że będzie dobrze. Niestety, w drugiej rundzie poszedł cios na cios, złamałem rękę w dwóch miejscach. Nie moja wina, ale i nie zmienia to faktu, że obecnie to mój były rywal myśli o walkach o mistrzostwo świata. A mogłem być na jego miejscu. Tymczasem znów zaczynam wspinać się po szczebelkach drabiny.

Z ręką wszystko OK?
Tak, ostatnio musiałem zrobić szczegółowe prześwietlenia i wszystko prawidłowo się zrosło. Podczas treningów czy sparingów w żaden sposób nie czuję, żeby coś było z nią nie tak.

Wraca Pan walką podczas „Narodowej Gali Boksu”, która odbędzie się w 25 maja na PGE Narodowym w Warszawie. Zmierzy się Pan z Erickiem Moliną. Sportowo wydaje się to najbardziej wyrównany pojedynek gali.
Dla mnie to jeden z ciekawszych i wymagających pojedynków, jakie miałem w karierze. Głównie dlatego, że mam w niej dużo do zyskania, ale też tyle samo mogę stracić. Zresztą, w przypadku Moliny wydaje się, że tak samo. Dlatego mam nadzieję, że przyjedzie w dobrej formie i obaj damy świetną walkę. Taką, żeby kibice zapamiętali ją na długo. Czuję, że dobrze przepracowałem trzy miesiące przygotowań, w ostatnich dniach pozostaje złapać trochę świeżości i czekać na piątek.

Ma Pan za sobą duże walki, jak z Władimirem Kliczką czy Aleksandrem Powietkinem, jednak nie odbyły się one w Polsce i nie na stadionie. PGE Narodowy zaprząta Panu głowę?
Szczerze? W ogóle o tym nie myślę. Dopiero jak Marcin Najman opowiada o legendarnym Michaelu Bufferze, albo o występach Edyty Górniak, zespołu Kombii czy Liroya. Na pewno zapowiada się fajna gala, z wielkim show. Na pewno fajne dla widzów. Osobiście za dużo z tego wszystkie nie zobaczę, chyba że na powtórce. Przyjadę na stadion i od razu pójdę do szatni, przygotowywać się do swojej roboty. Może po niej, ale wtedy zobaczę, jak organizatorzy składają ring. Najważniejsze, żeby kibice byli zadowoleni i zobaczyli zajebiste walki.

W trakcie przygotowań do walki sparował Pan z byłym mistrzem świata Tysonem Fury’m.
Jego sztab wiedział, że mam swój pojedynek, a mimo to zaproponowali, żebyśmy posparowali. Początkowo po przemyśleniu odmówiłem. Przede wszystkim dlatego, że Fury to zupełnie inny zawodnik niż Molina. Po jakimś czasie obóz Brytyjczyka zadzwonił drugi raz. Powiedziałem, że OK, ale pod warunkiem, że będę mógł mieć jeszcze jednego lub dwóch sparingpartnerów. Po pierwsze takich „pod Molinę”, a po drugie nie wiedziałem, w jakiej formie jest Fury. Jego sztab się zgodził. Na miejscu okazało się, że ściąganie dodatkowych zawodników jest niepotrzebne. Pozytywnie mnie zaskoczył, miał szybkie nogi, ręce, do tego balans ciałem. Na pewno kilka fajnych rzeczy z tych sparingów wyciągnąłem. Musiałem nadrobić kilka braków i liczę, że to zaowocuje. Choć Fury i Molina to inne style, to zaplanowałem parę rzeczy na mojego najbliższego rywala.

Podczas ostatniej konferencji przed galą doszło do przepychanki między Arturem Binkowskim a Arturem Szpilką.
Rafał Jackiewicz niepotrzebnie go zawołał. Podszedł, coś tam powiedział Szpilce, a jemu nie trzeba dużo mówić, jest agresywny i nie da sobie w kaszę dmuchać. Od słowa do słowa i musiała wkroczyć ochrona. Nic nie było wyreżyserowane. Szpilka i Binkowski powinni wyjaśnić sobie swoje sprawy poza kamerami. Na co dzień nie śledzę tego typu utarczek. To był tylko incydent. Mam nadzieję, że kibice zapamiętają galę z dobrych rzeczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mariusz Wach przed Narodową Galą Boksu na PGE Narodowym: Pojechałem na sparingi do Tysona Fury’ego, bo jego ludzie spełnili moje warunki - Portal i.pl

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski