Marsz, marsz Żółkiewski...

Janusz Korwin-Mikke: NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ

Natychmiast postanowiłem zorganizować przed tą trasą konferencję prasową, by zaprotestować – i podkreślić niezmienną linię Kongresu Nowej Prawicy (i w ogóle tradycyjnej polskiej prawicy!), czyli: "Rosja – tak – Związek Sowiecki – nie, a Stalin, a zwłaszcza Lenin, to więksi mordercy niż Hitler”.

Spotkało nas totalne, ale radosne, rozczarowanie. Kibice rosyjscy szli radosnym tłumkiem w koszulkach z dwugłowym cza­r­nym orłem, czerwonych gwiazd widziałem kilka – ale to na budionnówkach, które bez gwiazdy tracą urok, i ze trzy na papachach. Nawet kibice poprzebierani za marynarzy mieli flagi z krzyżem św. Andrzeja,... Konferencja skończyła się więc klapą i przygotowanych (znakomitych) banerów nawet nie wyjęliśmy z samochodu...

Potem wmieszałem się w tłum i rozmawiałem z Rosjanami którzy zapewniali, że bardzo Polaków lubią. Zobaczyłem wtedy JEDNEGO dryblasa z flagą sowiecką. Tłumaczył, że jego dziad z tą flagą wyzwalał Polskę, że to nie flaga ZSRS, tylko armii rosyjskiej, a Chiny też dzisiaj mają czerwoną. Nie pomogło: otoczyło go kilku Rosjan i wyperswadowali mu tę flagę – więc ją zwinął. Podejrzewam, że już na moście rozwinął – bo jakiś rzecznik czegoś twierdził, że w pochodzie jednak były symbole komunistyczne.

Zapewniam, że znacznie poniżej jednego promila...

Wyszło zresztą dość głupio, bo właśnie gdy przekonaliśmy tego miłośnika Potężnego Wyzwoliciela, Związku Sowieckiego, by zwinął flagę, po drugiej stronie Alej grupka kibiców zaczęła skandować, zupełnie bez sensu w tym czasie i w miejscu:

"Raz sierpem, raz młotem

czerwoną hołotę”.

Mam nadzieję, że żaden z Rosjan tego nie dosłyszał – a jeśli usłyszał, to nie zrozumiał...

Ciekawostka: wojska Żółkiewskiego, które w 1610 zdobyły Moskwę (i niestety, postępowały z ludnością skandalicznie...), używały flagi... czerwonej!

Zaproponowałem tym kibicom – było ich jakieś 80 sztuk – by zamiast tego zaintonowali np. "Hej, Sokoły...” – ale w tym momencie zostali odgrodzeni przez policję od marszu. Nie widziałem, by poza okrzykami dokonywali jakichkolwiek aktów agresji.

Wśród idących Alejami Rosjan i Polaków nie widziałem ani jednej – powtarzam: ani jednej – oznaki wrogości. Niestety: gdy przed 18.00 (chciałem zdążyć na mecz...) opuszczałem Aleje, tyły idących zostały zaatakowane przez zamaskowanych bandytów (Polaków? Rosjan? Ludzi wynajętych przez BBC?) ciskających kamienie i petardy. Policja sprawnie (w ogóle: tym razem policja spisała się na medal!) atak odparła.

Co było dalej – wiem tylko z mediów...