120 osób z psami przyszło w niedzielę na bulwary wiślane, aby po raz drugi zamanifestować swój sprzeciw wobec działań truciciela psów, podrzucającego trutki na trawnikach w parkach i na wybiegach. Uczestnicy marszu przeszli pod krakowski magistrat z nowymi postulatami do władz miasta.
Tym razem domagają się gwarancji, że w przypadku niewykrycia sprawcy i umorzenia śledztwa, przy kolejnych podobnych przypadkach nie pozostaną znów sami. Przy okazji zaapelowali także o więcej koszy na psie odchody, wyposażonych w woreczki i rękawiczki. Proszą również o monitoring na ogrodzonych wybiegach. Tam też doszło bowiem do jednego ze śmiertelnych zatruć. Kamery pomogłyby w wykryciu truciciela.
Sprawca się wystraszył?
Na razie działania właścicieli czworonogów przynoszą efekty. Na ich apel prezydent zmobilizował do działania straż miejską, policję i powiatowego lekarza weterynarii.
W mieście pojawiły się ostrzeżenia o zagrożeniu. Policjanci na patrolach proszą o ostrożność właścicieli psów. Do pomocy włączyli się również księża, którzy podczas mszy świętych mówią o trucicielu czworonogów.
Od kilku tygodni nie odnotowano żadnego przypadku zatrucia psa. Być może sprawca wystraszył się reakcji na swe działania. - Wie już, że jest na celowniku - mówią z satysfakcją uczestnicy marszu.
- Mam nadzieje, że to był nasz ostatni marsz, ale nie ostatnie spotkanie. Będziemy dalej działać i trzymać rękę na pulsie - podkreśla Szymon Bałek, organizator niedzielnego marszu.
Obywatelskie patrole
Co zamierzają teraz właściciele psów? Tworzą właśnie straż obywatelską Dżok, która będzie zabezpieczać osiedla, na których były wyłożone trutki. Chodzi głównie o Prądnik Czerwony i Krowodrzę. Do takich patroli zgłosiło się już 50 osób.
- Ich dane zostały już przekazane policji, z którą będą w bezpośrednim kontakcie - wyjaśnia Szymon Bałek.
Dwuosobowe patrole będą obserwować, co dzieje się na skwerach, w parkach i na wybiegach. W razie wykrycia sprawcy będą mogli dokonać obywatelskiego zatrzymania. Zamierzają też robić zdjęcia podejrzanym o wykładanie trutek osobom.
Patrole straży obywatelskiej będą chodzić po osiedlach nie tylko w piękną pogodę, ale także w czasie deszczu i we mgle. Wtedy bowiem truciciel jest najaktywniejszy.
Nadal będą rozpowszechniane informacje o zagrożeniu. Jeśli wyprowadzający swe czworonogi ludzie znajdą wędliny bądź rozsypane granulki, powinni natychmiast powiadomić policję i straż miejską: nr tel. 997 lub 12 615-29-12.
Właściciele psów chcą też wyznaczyć nagrodę za wskazanie truciciela zwierząt. Zamierzają zebrać potrzebną kwotę poprzez portal "Polak potrafi". Wkrótce znajdzie się na nim stosowna informacja z numerem konta, na który można wpłacać pieniądze.
Pomoc policji
Do akcji włącza się też małopolska policja, która pracuje nad wykryciem sprawcy. - Omówiliśmy sytuację z Krakowskim Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami i przedstawicielami właścicieli psów - mówi Katarzyna Cisło z biura prasowego policji. - Podczas patroli funkcjonariusze przypominają, by trzymać psy na smyczy i zakładać im kagańce. W ten sposób można zapobiec zjedzeniu trutki.
Policja przyjmuje też sygnały od mieszkańców i lekarzy weterynarii leczących zatrute zwierzęta. Dwa kawałki wędlin znalezione w parkach zostały wysłane do ekspertyzy. - Czekamy na wyniki - mówi Katarzyna Cisło.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?