Na terenie OPN szadź zniszczyła niemal 20 ha lasu; na razie uprzątnięto obszary leśne przy drogach i szlakach dla turystów Fot. Piotr Subik
Największe zniszczenia odnotowano w okolicach Złotej i Chełmowej Góry, gdzie miejscami las położony został na powierzchni ponad 2,5 ha. W połowie stycznia po opadach deszczu i śniegu podczas mrozów rosnące w płytkiej ziemi drzewa pod ciężarem gałęzi pokrytych lodem poodrywały się od skał i poprzewracały.
- Nie traktujemy tych zniszczeń jako strat, bo w parku nie prowadzimy hodowli drzewostanu produkcyjnego, a szadź to przecież proces naturalny, od czasu do czasu zachodzący w przyrodzie - podkreśla Rudolf Suchanek, dyrektor OPN.
Lasy zajmują około 1,2 tys. ha powierzchni parku. Dopiero na wiosnę okaże się, które z połamanych drzew zostaną usunięte przez leśników. Nie znikną one na pewno z obszarów ochrony ścisłej: tam przyroda rządzi się swoimi prawami; oraz obszarów ochrony częściowej, gdzie rośnie młode pokolenie lasu.
Przeprowadzeniem badań na obszarach leśnych w OPN nadwątlonych przez szadź wstępnie zainteresowali się naukowcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego, Uniwersytetu Śląskiego oraz Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
- Nie ma się co cieszyć ze zniszczeń, ale też nie ma powodów do rozdzierania szat. Ekosystemy leśne przetrwały i to, co się stało, trzeba wykorzystać do celów naukowych - mówi Rudolf Suchanek. - Zwiększy się ilość martwego drewna, na którym żyje wiele organizmów: od drobnoustrojów przez grzyby, aż po owady. Można będzie również badać zmiany w runie leśnym, procesy rozkładu drewna, zmiany mikroklimatu.
Po sąsiedzku, w lasach Nadleśnictwa Miechów, szadź zniszczyła ok. 30 tys. metrów sześc. drewna. Największe straty odnotowano w leśnictwie Skała (7,8 tys. metrów sześc.).
Piotr Subik
piotr.subik@dziennik.krakow.pl