Zajęcia w supernowoczesnym Plex Gym, gdzie na co dzień trenują choćby czołowi koszykarze NBA, do tego prywatny apartament na zamkniętym osiedlu, oczywiście z dostępem do basenu – w takiej rzeczywistości przygodę z Ameryką rozpoczął Artur Szpilka. – _Nie ma o __co się martwić. Nic, tylko trenować _– mówi Piotr Werner, jeden z promotorów pięściarza z Wieliczki.
„Szpila” od nieco ponad tygodnia mieszka w Houston, a trenuje pod okiem Ronniego Shieldsa. – To świetny gość. Mam tu wszystko, czego potrzebuje sportowiec – opowiada 26-latek. – Na drugim treningu siłowym dostałem tak w tyłek, że jak tylko przyszedłem do __domu, poszedłem spać.
Shields zastąpił Fiodora Łapina. – Przejrzeliśmy cały amerykański rynek, a skoncentrowaliśmy się tak naprawdę na dwóch trenerach _– zdradza Andrzej Wasilewski, wspólnik Wernera z grupy Sferis KnockOut Promotions. – _Wybraliśmy Ronniego, bo oprócz samych umiejętności chodziło też o coś innego: on jest najbardziej ludzki, bardzo zaangażowany w pracę z zawodnikiem. Zresztą, powszechnie klasyfikowany jest w pierwszej piątce, no, może siódemce na __świecie – dopowiada.
„Szpila” ostatni raz walczył w listopadzie, kiedy pokonał Tomasza Adamka. Najbliższy pojedynek stoczy 24 kwietnia, w Chicago jego rywalem będzie Ty Cobb. To przeciwnik z niższej półki. W drugiej połowie roku, przynajmniej według samego pięściarza, mają już być rywale z „dużymi” nazwiskami. Artur wspomina o Chrisie Arreoli czy Stevie Cunnighamie.
– A ja powiem tak: Artur jest od trenowania, a my od kierowania jego karierą _– ucina Werner. – _To my zadecydujemy, z kim będzie boksować, a nazwiska, o których on sam mówi, to na razie jego marzenia. Póki co, spokojnie, niech mu się głowa nie grzeje.
Wyjazd Szpilki to efekt współpracy szefów Sferis KnockOut z największym amerykańskim promotorem i menedżerem Alem Haymonem. Na razie jest mowa o półrocznym pobycie, który jednak może się przerodzić nawet w kilka lat.
– Wszystko zależy do tego, czy Szpilka ciągle będzie uważać, że to dla niego dobre warunki i czegoś się uczy. Dopiero zobaczymy, jakie będą efekty współpracy – wyjaśnia Werner.
Już po wylocie „Szpili” do Stanów Zjednoczonych wyszło na jaw, że między nim a Krzysztofem „Diablo” Włodarczykiem doszło do bójki.
– To normalne u młodych ludzi, buzuje w nich temperament. Gdzieś tam się popchnęli, ktoś kogoś usiłował uderzyć, coś wykrzyczeć, ale nic wielkiego się nie stało. W drużynach piłkarskich też przecież wszyscy są kolegami, a czasem skaczą sobie do __oczu – wzrusza ramionami Werner.
Tyle tylko, że jeśli Włodarczyk w majowej walce z Grigorijem Drozdem nie odzyska mistrzowskiego tytułu WBC kategorii cruiser, prawdopodobnie przejdzie do wagi ciężkiej, a wtedy jego starcie z Arturem elektryzowałoby kibiców.
– Co do aferki z „Diablo”, to nie będę tego komentować. Niech się lepiej skupi na rewanżu z Drozdem i wróci z pasem, bo potem powie, że to przez Szpilkę przegrał – komentuje wieliczanin.
Przez kibiców i ekspertów 26-latek ciągle postrzegany jest jako zawodnik, który dopiero zaczyna karierę, ale już teraz w większości największych federacji zajmuje miejsca w czołowych „15”. – Ma stworzone warunki, żeby rzeczywiście zrobić wielką karierę. Ale trzeba pamiętać, że na końcu do ringu wychodzi sam zawodnik... – kończy Wasilewski. __
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?