Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Masłomiąca. Dwie rozbieżne wersje incydentu z bronią. Oskarżony nie może mówić, czy tylko symuluje?

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
60-letni Marian P. nie przyznał się do rozboju z bronią czarnoprochową i próby zabójstwa mieszkańca Masłomiącej koło Michałowic. Pisze swoje wyjaśnienia na sali rozpraw
60-letni Marian P. nie przyznał się do rozboju z bronią czarnoprochową i próby zabójstwa mieszkańca Masłomiącej koło Michałowic. Pisze swoje wyjaśnienia na sali rozpraw Artur Drożdżak
60-letni Marian P. nie przyznał się do rozboju z bronią czarnoprochową i próby zabójstwa mieszkańca Masłomiącej koło Michałowic. Proces w tej sprawie rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Krakowie. Jest nietypowy, bo oskarżony komunikuje się z uczestnikami procesu kiwając głową i składając wyjaśnienia na piśmie. Twierdzi, że nie może mówić.

FLESZ - Putin jak Hitler, a armia rosyjska jak SS

od 16 lat

Wysoki, potężnie zbudowany mężczyzna poruszał się o kuli z powodu dolegliwości stopy. Ma dorosłego syna, jest rozwiedziony, z zawodu elektromonter, miał przed aresztem własną firmę i dochody rzędu 1500 zł, nie był karany.

Jak twierdzi, na skutek zajścia od maja 2021 r. nie jest w stanie mówić. Podawał wcześniej, że miał wtedy złamaną szczękę i oczodół. Z powodu urazu w śledztwie prokurator odczytywał mu zarzuty. Na sali rozpraw oskarżyciel publiczny zauważył, że mężczyzna był badany przez biegłego, który stwierdził, że mężczyzna może mówić.

- Fakt, że się nie wypowiada to element jego taktyki obrony. Oskarżony może mówić, ale nie chce - akcentował prokurator. Sędzia Wojciech Kolanko dopytywał się jeszcze Marian G., czy zna język migowy, ten zaprzeczył. Kiwnięciem głowy potwierdził, że chce składać wyjaśnienia. Zgodnie z procedurą powinien to robić na sali rozpraw ustnie, ale na to oskarżony się nie zgadza. Sąd zdecydował więc o odczytaniu jego wyjaśnień ze śledztwa i pozwolił mężczyźnie na dodatkowe wyjaśnienia na piśmie. Mężczyzna w konwoju policji spisał dodatkową relację w innej sali rozpraw.

Z ujawnionych wyjaśnień Mariana G. wynikało, że w 2015 r. dzięki pomocy pokrzywdzonej Katarzyny S. kupił trzy działki w Kocmyrzowie pod Krakowem. Kobieta zajmowała się tym jako pośrednik nieruchomości. Z kolei jej mąż Michał jako architekt miał biuro projektowe i też pomagał w tych transakcjach.

Małżonkowie kupili dwie działki obok Mariana G. i pojawił się problem drogi służebnej, która przebiegała częściowo po ich własności. Mężczyzna, jak twierdzi, pokrył wszystkie koszty odrolnienia działki pod drogę i chciał, by para partycypowała w kosztach jakie poniósł. Miał też pretensje o to, że część kupionych gruntów okazała się być na terenach zalewowych, więc stracił na tej inwestycji.

- Spodziewałem się kwoty 500 tys. zł – nie krył. Rosła w nim frustracja, liczył, że małżonkowie przekażą mu część pieniędzy, więc 18 maja 2021 r. do nich pojechał. Od tego miejsca relacje oskarżonego i pokrzywdzonych są diametralnie różne. On twierdzi, że został wpuszczony do środka przez Katarzynę S. i nie straszył kobiety, która sama zadzwoniła po męża. Gdy ten się pojawił, zaatakował gościa i uderzył go donicą w głowę.

- Wtedy ja w samoobronie użyłem broni palnej, bałem się, że Michał S. mnie zabije. Miałem broń w plecaku, wyjąłem ją i strzeliłem. Celowałem w nogi. Wtedy przestał mnie okładać pięściami - przekonywał. Mężczyzna dostał postrzał w brzuch. Rana była na tyle poważna, że helikopterem przetransportowano go do szpitala i tam uratowano życie. Swoją relację pokrzywdzony ma złożyć na kolejnym terminie rozprawy.

Sąd w pierwszej kolejności przesłuchał jego żonę, 38-letnią Katarzynę S. Jej zeznania na temat zajścia były całkowicie odmienne.

Mówiła, że zamaskowany po same oczy napastnik z bronią w ręce pojawił się, gdy przyjechała do domu z córeczkami. Nie poznała mężczyzny, którego widziała kilka lat wcześniej On sterroryzował domowników, kobiecie skrępował ręce opaskami tzw. trytytkami, domagał się pieniędzy, pytał o sejf, wystrzelił z pistoletu, raz w sufit, a drugi raz koło nóg kobiety. Wydała mu ponad 3 tys. zł, w tym pieniądze, które jej dziecko dostało dwa dni wcześniej na komunii św.

Gdy pojawił się wezwany telefonicznie Michał S., sprawca oddał strzał w jego kierunku, miał też ze sobą pałkę teleskopową. Sprawcę udało się małżonkom obezwładnić jeszcze przed przyjazdem ochroniarza. Teraz za rozbój z bronią i próbę zabójstwa Marianowi G. grozi dożywocie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Masłomiąca. Dwie rozbieżne wersje incydentu z bronią. Oskarżony nie może mówić, czy tylko symuluje? - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski