W ostatni poniedziałek zawiadomienie w tej sprawie złożył w prokuraturze jeden z pielgrzymów. Według niego podczas jednego z posiłków zatruło się blisko 50 osób.
Gorączka, biegunka, wymioty
– Z zeznań świadka wynika, że po jednym z posiłków w okolicach Częstochowy, grupa pielgrzymów z kolumny II źle się poczuła. Niektórzy z uczestników pielgrzymki z grupy radomskiej i szydłowieckiej mieli niepokojące objawy w postaci wysokiej gorączki, zaburzeń pokarmowych i żołądkowego. Części z tych osób pomocy udzieliły na miejscu służby medyczne pielgrzymki, część została przewieziona do okolicznych szpitali, skąd zostali wkrótce potem wypisani – mówiła nam Małgorzata Chrabąszcz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Radomiu.
Według niej kilka osób zgłosiło się również do szpitala miejskiego w Radomiu. - Na razie nie wiadomo co mogło być przyczyną zatrucia. Zarządzono badania w kierunku wykrycia salmonelli, ale jak na razie nie mamy jeszcze wyników tych badań – dodaje Małgorzata Chrabąszcz.
Feralne naleśniki?
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie narażenia grupy osób uczestniczących w pielgrzymce na niebezpieczeństwo utraty zdrowia, poprzez podanie posiłku powodującego zatrucie pokarmowe.
- Wytypowano już kilkanaście poszkodowanych osób, do których docierają policjanci, trwają też przesłuchania tamtejszych mieszkańców, którzy uczestniczyli w podawaniu posiłków pielgrzymom. Na razie nikomu nie postawiono zarzutów - dodaje Małgorzata Chrabąszcz.
Doktor Lucyna Wiśniewska, szefowa służb medycznych radomskiej pielgrzymki udzielała pomocy poszkodowanym.
- Przypuszczamy, że część naleśników z serem, którym częstowano pielgrzymów, mogła być nieświeża, choć nie wszyscy, którzy je jedli, zachorowali - mówi doktor Wiśniewska. - Badałam kilka osób, które źle się poczuły. Objawy były typowe dla zatrucia: podwyższona temperatura ciała, biegunka, zdarzałty się wymioty - opowiada wieloletnia szefowa służb medycznych pielgrzymki diecezji radomskiej.
Na pielgrzymkach to się zdarza
Według niej trudno powiedzieć. co mogło być przyczyną zatrucia.
- Podejrzewamy, że w części naleśników z serem, którymi częstowano pielgrzymów mogło znaleźć się na przykład zepsute jajko. Jeśli dodano je na przykład do farszu serowego, to tylko niektóre z tych naleśników były zepsute. Jadło je wiele osób, ale tylko niektóre skarżyły się potem na dolegliwości - dodaje.
Jak mówi doktor Lucyna Wiśniewska, chociaż nie było ciężkich przypadków, to osoby, które czuły się najgorzej zdecydowano się przewieźć do szpitala we Włoszczowej, skąd zostały one wkrótce potem wypisane.
- Zatrucie pokarmowe to zwykła sprawa na pielgrzymce - mówi lekarka, która od 22 lat jest w służbach medycznych radomskich pątników. - Przestrzegamy przed przyjmowaniem poczęstunku na trasie, ale trudno odmówić ludziom, którzy częstują w dobrej wierze i z dobrego serca.
Ksiądz Mirosław Kszczot, dyrektor radomskiej pielgrzymki mówi, że otrzymywał sygnały o zatruciu, ale były to jednostkowe przypadki.
- Jako organizatorzy nie zapewniamy pątnikom wyżywienia. Niektóre grupy mają własne kuchnie polowe, które przygotowują posiłek, ale to wyjątek. Każdy zaopatruje się na własną rękę. My zaś zawsze i wielokrotnie ostrzegamy pielgrzymów przed częstowaniem jedzeniem na trasie, właśnie ze względów higieniczno - sanitarnych - mówi ksiądz Kszczot.
ZOBACZ TEŻ: Pielgrzymi wyruszyli z Radomia do Częstochowy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?