Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Materiał budowlany okazał się... popiołem

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Adam Wojnar
Kontrowersje. Tysiące ton niebezpiecznych odpadów trafiło na działki rolne pod Krakowem, często na terenach zalewowych. Koszty ich usunięcia będą ogromne.

Krystyna Gołębiowska, kierująca tarnowską Delegaturą Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Tarnowie określa sprawę jako „poważną”. Popioły będą musiały być usunięte. - Tego typu substancja w żadnym przypadku nie powinna była trafić na działki o charakterze rolniczym - mówi.

Informacje o podejrzanym materiale, który właściciele nieruchomości wykorzystują do podniesienia poziomu gruntu, wpłynęły do WIOŚ pod koniec ubiegłego roku z gmin Proszowice i Radziemice. Substancja miała być dostarczana jako „materiał budowlany”. Potwierdzeniem tego miały być okazywane im świadectwa. Odbiorcy dawali się skusić także dlatego, że nie musieli nic za to płacić. Ile jest takich działek? Trudno to określić, bo cały czas pojawiają się nowe zgłoszenia. Pewne jest, że chodzi o dziesiątki tysięcy ton odpadów!

Ze wskazanych działek zostały pobrane próbki do zbadania. Wykazały one, że materiał to mieszanka żużla i popiołów z mokrego odprowadzania odpadów paleniskowych. Materiał tego typu może być wykorzystywany jako podbudowa dróg lub parkingów, ewentualnie do budowy fundamentów, ale tylko po jego wcześniejszym przetworzeniu oraz w określonych proporcjach. Tymczasem w tym przypadku trafiał na grunty rolne, co więcej - położone na obszarach zalewowych Szreniawy i Ścieklca. W pobranych próbkach stwierdzono przekroczenia dopuszczalnych norm zawartości ołowiu, kadmu, cynku oraz siarczanów.

Popioły pochodzą z krakowskiego oddziału ArcelorMittal Poland. Zostały przekazanie firmie Baucem z Niedomic, która zajmuje się przetwarzaniem odpadów i produkcją materiałów budowalnych. Tymczasem zdaniem inspektorów WIOŚ przeprowadzone kontrole i badania laboratoryjne dowodzą, że popioły trafiały na działki w stanie nieprzetworzonym. To zaś może mieć fatalne skutki dla środowiska, zwłaszcza gleby, do której trafią szkodliwe metale ciężkie.

Przedstawiciele Baucemu odrzucają te zarzuty. Przekonują, że materiał został poddany przeróbce, a firma nie może odpowiadać za to, do jakich celów wykorzystują go odbiorcy. - Stwierdzenie, że firma przyczyniła się do degradacji terenów rolniczych jest daleko posuniętym nadużyciem - uważa prezes firmy Ewa Bałut.

Tarnowska delegatura WIOŚ o sprawie poinformowała Prokuraturę Rejonową dla Krakowa Nowej Huty. - Zostało rozpoczęte postępowanie sprawdzające - mówi prokurator Tomasz Moskwa.

Trzeba będzie wywieźć tysiące ton popiołów

Właściciele działek przekonują, że nabyli materiał w dobrej wierze i byli nieświadomi zagrożenia. - Osoba, która oferowała mi ten towar zapewniała, że jest on nieszkodliwy. Widziałem świadectwo, z którego wynikało, że jest to materiał budowlany i bezpieczny - mówi jeden z właścicieli działek, na którą trafiły odpady.

Oferta była atrakcyjna, dlatego zapewne wielu z niej skorzystało. - Moja działka jest nisko położona. Często była zalewana. Ze względu na jej wielkość nie byłoby mnie stać, by kupić ilość ziemi potrzebną do podniesienia gruntu - mówi inny i przyznaje, że materiał dostał za darmo, a dostawca jeszcze go wyrównał spychaczem.

- Już sam fakt, że materiał był dostarczany bezpłatnie, powinien zastanowić odbiorców. Kto dzisiaj przywozi coś komuś za darmo? - pyta burmistrz Proszowic Grzegorz Cichy.

To właśnie od jego gminy sprawa się zaczęła, gdy kilka miesięcy temu wpłynęły pierwsze informacje o podejrzanych szarych popiołach w wielkich ilościach wysypanych na działki. W dodatku na działki o charakterze rolnym.

- Huta ogłosiła przetarg na wywóz odpadów paleniskowych, a firma, która go wygrała i wzięła za to pieniądze, teraz chce się go po prostu pozbyć. Dlatego rozdają go ludziom za darmo - w taki sposób Grzegorz Cichy wyjaśniał procedurę na sesji Rady Miejskiej.

Teraz burmistrz Proszowic, a także wójt Radziemic, powinni wydać decyzje administracyjne, dotyczące usunięcia szkodliwych materiałów. Koszty tej operacji będą ogromne. Ilości szkodliwej substancji, które trafiły na nieruchomości to tysiące ton. Poza tym w kilku przypadkach popioły po wyrównaniu zostały pokryte warstwą ziemi.

Wkrótce przed koniecznością wydania podobnej decyzji stanie zapewne wójt Koniuszy, innej gminy, w której pracowali przedstawiciele WIOŚ. W miniony piątek skontrolowali nieruchomość w Biórkowie Małym, gdzie przedsiębiorca z województwa świętokrzyskiego wysypał odpady paleniskowe na działkę, na której zamierza zbudować sklep.

Mieszkańcy nie ukrywają swoich obaw. Przekonują, że w najbliższym sąsiedztwie znajdują się studnie wody pitnej oraz pola uprawne.

- Będziemy domagali się wywiezienia tego wszystkiego - zapewniają. Kontrolerzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w tym przypadku również stwierdzili, że odpady nie powinny znaleźć się na nieruchomości.

Działek, na które wywieziono szkodliwe odpady, jest na terenie gminy Koniusza oraz w całym powiecie proszowickim znacznie więcej. Ile dokładnie? Precyzyjnych informacji nie ma, bo co chwilę wpływają nowe zgłoszenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski