Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mateusz Cetnarski: Jeszcze zacznę strzelać

Rozmawiał Jacek Żukowski
Mateusz Cetnarski (z prawej) czeka na pierwszego gola w tym sezonie
Mateusz Cetnarski (z prawej) czeka na pierwszego gola w tym sezonie fot. Paweł Relikowski
Rozmowa. - Ostatnie mecze pokazały, że idę w dobrym kierunku - mówi pomocnik Cracovii MATEUSZ CETNARSKI, który stara się wrócić do formy z ubiegłego, znakomitego sezonu.

- Co jest przyczyną tego, że Cracovia jest niżej w tabeli ekstraklasy, niż w analogicznym okresie ubiegłego sezonu?

- W taki sposób bym na to nie patrzył. W trzech ostatnich meczach zdobyliśmy siedem punktów i widać duży progres w naszej grze. Absolutnie nie porównywałbym tych dwóch sezonów. Ten na pewno będzie trudniejszy od poprzedniego. Zawsze apetyty rosną w miarę jedzenia. Kibice pewnie myśleli, że będziemy cały czas obracać się w pierwszej trójce, czwórce. Tabela jest jednak ciasna. Jedno, dwa zwycięstwa mogą zmienić sytuację, a do zakończenia rozgrywek jeszcze daleko. Patrzę na to spokojnie.

- Nad strefą spadkową macie tylko trzy punkty przewagi…

- Z drugiej strony mamy 6 punktów straty do 4. miejsca. Tak to się ułożyło, każdy z każdym może wygrać. I to jest piękne. Mamy teraz bardzo ważne, ciężkie mecze do zakończenia rundy jesiennej, gramy z Jagiellonią i Legią. Nie będzie łatwo, ale możemy wygrać. Mistrz Polski przegrywa.

- Można ukuć teorię, że wiedzie się wam gorzej, bo m.in. brakuje pańskich bramek.

- Od strzelania są napastnicy. Oczywiście, przyzwyczaiłem w poprzednim sezonie do tego, że strzelam sporo bramek, ale potrzebuję trochę czasu, by wrócić do najlepszej dyspozycji. Ostatnie mecze pokazały, że idę w dobrym kierunku. Udało mi się w trzech z nich zaliczyć trzy asysty.

- W sumie ma Pan cztery asysty, ale w zeszłym sezonie było 13 bramek i 12 decydujących podań. Zawiesił Pan sobie bardzo wysoko poprzeczkę.

- Zdawałem sobie sprawę, że powtórzyć to będzie bardzo trudno. Kto sądził, że zacznę strzelać od 1. kolejki, trochę się przeliczył. Wyśrubować wynik jest łatwiej, niż go podtrzymać. Potem każdy patrzy na ciebie jako na wicekróla asyst i niezłego strzelca. Ale powtarzam: spokojnie, w lidze za nami dopiero 13 kolejek. Bramki jeszcze przyjdą. Nie denerwuję się tym, że nie strzelam. Nie jest tak, że nie chcę zdobywać goli. Choćby w ostatnim meczu miałem dobrą sytuację, by strzelić na 2:2. Wtedy może byśmy wygrali. Pamiętam, że przegrywając we wcześniejszych meczach 0:2, nie byliśmy się w stanie pozbierać, a teraz pokazaliśmy charakter. To zadziała czasem lepiej niż wyśrubowane zwycięstwo.

- Zagrał Pan w dziewięciu z 13 meczów, bo szyki pokrzyżowała kontuzja, i nie są to występy przez 90 minut.

- To normalna kolej rzeczy, trener wpuszcza też innych zawodników. Ma trzy zmiany. Piłkarzy ofensywnych trzeba zmienić, bo praca w ofensywnie jest nieco cięższa. Mamy świetnych zmienników. Gdybym był na miejscu rezerwowych, też chciałbym dostawać więcej minut.

- Cracovia gra inaczej niż w zeszłym sezonie. Czy pańska rola też się zmieniła?

- Gramy innym ustawieniem, założenia się zmieniają. Taktyka musi być nowa, bo mamy zawodników o innej charakterystyce. Krzysztof Piątek i Mateusz Szczepaniak to piłkarze o innych walorach niż Bartosz Kapustka i Deniss Rakels. Patrząc na trzy ostatnie spotkania, chyba zgodzi się Pan, że to ustawienie jest optymalne dla nas na ten czas? Nic, tylko szlifować to na treningach. A czy moje zadania się zmieniły? Na pewno tak. Czuję się dobrze na pozycji, na której gram.

- A jaka to pozycja?

- Nie chcę wchodzić w kompetencje trenera. Naszą siłą jest zmienność pozycji, potrafimy grać na kilku. To, czy zagram na prawym skrzydle czy w środku, nie ma znaczenia. Wymienność jest kluczowa.

- W zeszłym sezonie Pan był regulatorem gry.

- Teraz gramy czwórką w środku. Dla mnie to wygodne, bo mam za sobą trójkę ofensywno-defensywnych zawodników.

- Jest Pan porównywany z Marcinem Budzińskim. Jak Pan to odbiera?

- Pokazaliśmy już w zeszłym sezonie, że możemy grać obok siebie. Rozumiemy się doskonale. Nie ma rywalizacji, to raczej wzajemna pomoc. Na treningach rywalizujemy, ale podczas meczów tego nie ma. Jesteśmy w szatni jak rodzina, jedziemy na jednym wózku.

- W niedzielę zagracie z Jagiellonią. Zaskakuje Pana jej druga pozycja w tabeli?

- Nie, po dobrym sezonie przychodzi lekki spadek dyspozycji. Trener Probierz wykonuje tam świetną pracę, wielu zawodników jest w szczytowej formie. Choćby Konstantin Vassiljev, który wyrasta na jednego z najlepszych pomocników ligi.

- Marzy Pan o tym, by to o Panu mówiono jako o pierwszoplanowej postaci meczu, a nie o Vassiljevie?

- Na pewno tak. Każdy o tym marzy, najważniejsze jest jednak dobro drużyny. Mogę zagrać przeciętnie, ważne, by trzy punkty zostały w Krakowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski